Piotr Rogucki na portalu noisey.vice.com opowiedział o 10 najważniejszych dla siebie płytach. Wśród nich znalazł się album "Waglewski Gra-żonie".
"Taki właśnie rodzaj dyscypliny, której zazdroszczę i jestem wielkim fanem - i która była dla mnie przez długi czas nie do zdobycia - znajduję w twórczości Wojciecha Waglewskiego. Nie tylko w ramach Voo Voo, ale również, a może przede wszystkim, na płycie, którą napisał dla swojej żony. To płyta złożona ze zwykłych piosenek, ale zrobionych z wielkim smakiem, dyscypliną, nieprzeszarżowanych. A jednocześnie zrobionych z ogromną fantazją, zarówno muzycznie, jak i tekstowo. Bo właśnie słowa są tu olbrzymią, intymną siłą.
Od czasu, kiesy usłyszałem je po raz pierwszy, nosze je w sobie i nucę. Nawet kiedyś zastanawiałem się, czy nie pokusić się o to, żeby poprosić Waglewskiego o możliwość nagrania jakiegoś coveru z tej płyty. Albo zrobić taką płytę dla własnej żony. Cały czas kołaczą mi się w głowie te pełne miłości słowa:
Nie widzę w tym nic złego, że czasem gdy
Szukam gdzieś noclegu, a miasto już śpi
I setki wtulonych par zdumionych tym,
Że noc tak krótko trwa - zazdroszczę im
Zazdrościłem Waglewskiemu, że potrafił zrobić taki album. I zabawne jest to, że dwa miesiące po tym, jak ta płyta została moim przyjacielem, graliśmy razem z Voo Voo - w krakowskiej "Rotundzie", pod patronatem fundacji charytatywnej dla chorych dzieciaków. Jako suport. To był 1999 lub 2000 rok. Zapytaliśmy: „jak było”? A pan Wojtek odpowiedział tylko: "za głośno". Dziś już wiem, co miał na myśli (śmiech). I w sumie mnie to nie dziwi - graliśmy wówczas zapoconego maczo-rocka, jak ktoś o nas powiedział." - wyznał lider zespołu Coma.
Szczerze powiedziawszy ciekaw jestem co by dzisiaj powiedział Wojciech Waglewski po koncercie Piotra Roguckiego? Raczej się jednak nie dowiemy, gdyż Wagiel często deklaruje, że unika chodzenia na koncerty.
Cały tekst dostępny jest TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz