Sławek Orwat, który niedawno zamieścił na swoim blogu obszerny wywiad z Wojciechem Waglewskim, tym razem przeprowadził rozmowę z Maciejem Maleńczukiem. Obaj muzycy po długiej przerwie ponownie wystąpią na jednej imprezie podczas festiwalu w Londynie.
Poniżej fragment rozmowy dotyczący Wojciecha Waglewskiego:
- "Ja go kocham jako człowieka. To jest facet trudny, piosenkarz,
taka menda. A z drugiej strony, jest to ktoś. Ktoś w sensie osoba, bo
kiedy się pojawia, to widać, że się pojawia. Można go lubić, można go
nienawidzić. Ja go lubię, znam go z różnych sytuacji. Znam go z
sytuacji, gdzie go nie lubiłem i nie lubię, znam go z sytuacji, gdzie go
lubię i uwielbiam. Dla mnie jest to kawał artysty. Ja nie pracuję z
ludźmi po to tylko, żeby się tak poocierać. Jest to człowiek, z którym
mi się dobrze współpracuje, aczkolwiek trudno.” To są słowa Wojciecha Waglewskiego. Rzeczywiście jesteś człowiekiem trudnym, czy jest to tylko wizerunek stworzony dla mediów?
Maciej Maleńczuk: Jestem okropny. Mogę być tylko i wyłącznie
artystą. Dzięki temu nie jestem więźniem, nie jestem zabójcą, nie jestem
złodziejem, nie jestem potworem. Tylko dzięki temu. Jestem strasznym
człowiekiem. Nikt nie chce wiedzieć, jaki jestem naprawdę.
- Wojciech Waglewski przypomniał mi nie tak dawno twoje słowa skierowane w jednym z programów telewizyjnych do Piotra Szczepanika: "Jak
pan to robi, że pan nigdy nie chciał być gwiazdą, a jest pan jedną z
największych gwiazd muzyki rozrywkowej w Polsce, a ja całe życie
chciałem być gwiazdą i nie jestem". I dalej Waglewski mówi o tobie w sposób następujący: "Z
tego co wtedy powiedział w tym programie i jeszcze w jakimś wywiadzie, w
którym stwierdził, że ma już dosyć grania rock and rolla i teraz chce
po prostu być gwiazdą, można tak sądzić. O tym, że chce być gwiazdą
mówił zresztą wielokrotnie i ja go bardzo za to szanuję. Chciał być
gwiazdą i został gwiazdą." Zgadzasz z tym?
Maciej Maleńczuk: Niech mu będzie. Nie zgadzam się.
(...)
- W pierwszej połowie lat 90' Wojciech Waglewski występował gościnnie
na płycie i koncertach Homo Twist. Ciebie można było za to spotkać na
koncercie Voo Voo w Kamieniołomach w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą i na
płycie Flota Zjednoczonych Sił - Najlepsi śpiewają Voo Voo. Wasze drogi
zeszły się także w projekcie Nick Cave i przyjaciele oraz na koncercie z
okazji 25. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. W marcu
spotkacie się w Londynie na Buch Fest. Czy możemy spodziewać się
wspólnego wykonania "Kolegów", a może jeszcze czegoś więcej?
Maciej Maleńczuk: Wiesz co, pierwszy raz to słyszę. Rozumiem, że to jest jakieś takie chciejstwo?
- Jak najbardziej (śmiech).
Maciej Maleńczuk: Nie będę się wypowiadał, bo pierwszy raz słyszę o tym.
- A gdyby poproszono was o to?
Maciej Maleńczuk: Nie widzę tutaj żadnego problemu. Wiesz... nie
chciałbym robić z tego jakichś negocjacji. To jest tylko piosenka. Nie
ma co się kłócić o parę nut.
- Stwierdziłeś kiedyś, że dużo trudniej nagrywa się płytę całkowicie
autorską niż taką, jak z Waglewskim, gdy każdy wyciąga coś z szuflady.
Czy tę wypowiedź mam rozumieć, że pracę nad Kolegami można porównać do
układania kostek domina, czy też najzwyczajniej w świecie spotkałeś się z
kolegą, bo kolega jest od tego i wypada czasem spotkać się z nim, a
przy okazji powstał album?
Maciej Maleńczuk: Nie pamiętam. To było tak dawno temu... Nie
przykładam do tego jakiejś większej wagi w tym sensie, że nas coś
skłoniło. Po prostu był taki moment, ktoś coś zaproponował. Dogadaliśmy
się, ale właściwie to, co zrobiliśmy, była to działalność poboczna
każdego z nas. Znalazło się tam też kilka moich piosenek, których gdzie
indziej nie szło sprzedać, a tam się jakoś sprzedały.