W niedzielę byłem na gdańskim finale WOŚP. Gdańsk to nie jest moje ulubione miasto. Dlaczego? Z każdego możliwego powodu. A te powody zaczynają się już na dworcu kolejowym. Jakieś niekończące się remonty i trzeba mocno uważać aby nie skręcić kostki. Za dużo w tym mieście napięć, za dużo polityki jak dla mnie. Ale nie ważne. Czasami nie ma wyjścia i trzeba tam jechać, bo na przykład gra Voo Voo.
Na niedzielny finał przyszły tłumy. Trudno to oczywiście dokładnie ocenić ale na moje oko mogło być ze 40 000 ludzi. Pogoda niestety nie dopisała. Było bardzo zimno i do tego chwilami padał deszcz. Jeżeli chodzi o sam koncert, to wszystkiego nie widziałem ale z tego co udało się obejrzeć, to połowa mi się podobała a połowa nie. Czyli całość oceniam średnio. Co prawda trochę podobnych zespołów pewnie by się znalazło ale mimo wszystko pozytywnym zaskoczeniem tego koncertu był występ zespołu Audiofeels. Jeżeli chodzi o występ Voo Voo to oczywiście super. Mimo wszystko jednak uważam, że pojawienie się zespołu na tym wydarzeniu było błędem. Tylko kto mógł to przewidzieć przed występem? Dlaczego tak uważam? Cóż, Voo Voo to zespół zaprawiony w bojach na naprawdę wielu frontach. Występowali w naprawdę wielu miejscach dla przeróżnej publiczności. Grali na przykład koncert dla agentów ubezpieczeniowych, dla lekarzy, dla fanów militariów itd. I zawsze było super. W niedzielę natomiast jakoś zupełnie nie było chemii między zespołem a publicznością, mimo że to był naprawdę fajny koncert a Mateo dwoił się i troił. Nie potrafię zdiagnozować przyczyny tego stanu rzeczy. Najsilniejsza teoria (nie moja) jest taka, że line-up był trochę źle ułożony. Ta sama publiczność przecież chwilę wcześniej szalała przy jakichś półplaybackach.
Myślę, że koncert Voo Voo można było trochę inaczej zrobić. Po pierwsze można było wypuścić Ritmo Bloco na wybieg, który wchodził w publiczność. To chyba znacząco podgrzałoby atmosferę. Po drugie: "Karnawał" dałbym na koniec występu. Ale to są drobiazgi i mi się koncert bardzo podobał. Piękny "Karnawał", oczywiście piękna "Flota Zjednoczonych Sił" i wszystko piękne.
Ci którzy nie byli, mogą sobie obejrzeć zapis koncertu, który dostępny jest TUTAJ. Voo Voo zaczyna po 3 godzinach i 13 minutach. Wydaje mi się, że na nagraniu wygląda to nieco lepiej, niż było w rzeczywistości. Niestety całego koncertu nie można zobaczyć, gdyż transmisja była kompletnie bezsensownie przerywana jakimiś wywiadami a podczas piosenki "Imagine" już zupełnie bez sensu w pewnym momencie przerwano by pokazywać plakat reklamujący koncert.
Cóż, w zeszłym roku Voo Voo zagrało dla Orkiestry w Londynie a potem w warszawskim studio na zakończanie głównego finału. Wypadło to w sumie pozytywnie. A jeżeli chodzi o Gdańsk to panowie się poświęcili, przejechali kawał drogi a moim zdaniem można było zostać w Warszawie, zagrać na finał finału i chyba byłoby lepiej. Z drugiej strony słyszałem, że zespołowi bardzo zależało aby wystąpić w Gdańsku i rozumiem to doskonale. Ale coś się moim zdaniem z czymś nie spięło i co ciekawe: trudno mieć o to do kogokolwiek pretensję.