Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.

poniedziałek, 5 listopada 2018

Pospieszalscy i poeci - relacja z Częstochowy

Myślę, że pierwsze skojarzenie z nazwiskiem Pospieszalscy to dla większości kolędy. Gdyby zapytać o takie skojarzenia w programie "Familiada", pewnie uczestnicy mogliby dostać kilka punktów za odpowiedź "Janek" ale najwyżej punktowanym wyborem z pewnością byłyby właśnie "kolędy". Muzykująca rodzina jest w tym repertuarze naprawdę dobra, więc takie połączenie z początku mogło wydawać się fajne. Pospieszalscy każdego roku występują z kolędami i są to koncerty znakomite. Ale ten garniturek jednoznacznego skojarzenia, od dawna stał się już mocno przyciasny, biorąc pod uwagę potencjał tego zespołu oraz całe ogromne spectrum muzycznych przedsięwzięć, w które zaangażowani są jego członkowie. Nie dziwi więc, że muzycy postanowili swój wizerunek nieco poszerzyć. Ale bez obaw. To nie jest żadna desperacka próba zerwania z dotychczasowym postrzeganiem. Nie ma tu przemiany w zespół death metalowy czy band latino disco. To jest grupa ludzi bardzo mocno określonych, którzy w swej twórczości zawsze odwoływali się do ludowych, chrześcijańskich, narodowych i patriotycznych korzeni. A to, wbrew pozorom jest bardzo szeroki obszar dla artystów. Pospieszalscy postanowili więc wyjść poza dotychczasową przestrzeń, pozostając wciąż na swym naturalnym gruncie.
1 listopada w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w Częstochowie odbył się premierowy koncert zatytułowany "Nieśmiertelni polskiej poezji". Ideą tego występu było przedstawienie wierszy polskich poetów, Norwida, Baczyńskiego, Leśmiana, Herberta, Stachury, we własnych muzycznych interpretacjach, przy wykorzystaniu szerokiej skali inspiracji - od klasycznych orkiestracji, do mocnych rockowych brzmień.
Termin występu mógł się wydawać dość nietypowy ale jak wyjaśnił Jan Pospieszalski, w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, muzycy postanowili oddać hołd wielkim twórcom kultury, gdyż to kultura między innymi pomogła zachować Polakom narodową tożsamość, w trudnym czasie represji.
Myślę, że granie zupełnie premierowego materiału nigdy nie jest łatwe. Zarówno dla artystów, którzy nie są w stanie przewidzieć odbioru, jak i dla publiczności. Bo chociaż to się oczywiście zdarza, nie jest łatwo pokochać coś, czy nawet tylko zaakceptować od pierwszego usłyszenia. Ja w każdym razie odczuwałem pewien niepokój o to, jak przyjmę nowy materiał. Akurat nie jestem człowiekiem, który lubi przekonywać samego siebie, że coś mi się podoba. Nie musiałem. Szybko okazało się, że moje obawy są całkowicie na wyrost. Pospieszalscy przygotowali znakomity zestaw kompozycji, który z łatwością zagnieżdża się w głowach odbiorców. I trzeba od razu powiedzieć, że nie jest to przypadek. W tym zespole są przecież takie osoby jak Mateusz Pospieszalski - twórca hitów Zakopower, Justyny Steczkowskiej, Anny Marii Jopek, Voo Voo i wielu wielu innych, oraz Marcin Pospieszalski - tytan pracy i autor tysięcy kompozycji (chociaż moim zdaniem, niestety człowiek zupełnie niedoceniony). Są to najwyższej klasy profesjonaliści a równocześnie osoby niezwykle świadome tego czym jest muzyka, na jakich opiera się zasadach, jakie elementy powinna posiadać dobra kompozycja i jak skutecznie dotrzeć z przekazem do słuchacza. Ta muzyczna mądrość, dojrzałość i świadomość wyczuwalne były bardzo wyraźnie przez cały występ. Po każdym utworze towarzyszyło mi przekonanie, że nie można było tego zrobić lepiej. Równocześnie z każdym utworem wzrastała we mnie chęć usłyszenia tego materiału na płycie. Zwłaszcza, że kilka piosenek ma naprawdę duży potencjał.
W przeszłości zdarzało mi się bywać na różnych koncertach prezentujących premierowy materiał. Zazwyczaj miały one w sobie coś z próby. Brak ogrania powodował różne mniejsze i większe pomyłki. I tego też spodziewałem się po występie rodziny Pospieszalskich. W końcu nie jest łatwo zebrać tak dużą grupę zapracowanych na co dzień  ludzi w jednym miejscu aby zrobić kilka prób. Tymczasem muzycy, po raz kolejny pokazali ogromny profesjonalizm. Drobne potknięcia były widoczne chyba tylko dla najbardziej uważnych widzów. Widać było za to, że najbardziej przejęty sytuacją był prawdopodobnie Jan Pospieszalski, który prowadził konferansjerkę i wydawał się tego dnia wyjątkowo spięty. 
Okazało się jednak, że zaprezentowany repertuar nie do końca jest premierowy. Wśród utworów znalazły się "Tango na nice" z płyty "TRALALA" Mateusza Pospieszalskiego, "Modlitwa form" z płyty "Podróże na chmurze" Lidii Pospieszalskiej oraz "Rozbitkowie", czyli kompozycja Mateusza Pospieszalskiego na potrzeby akcji Caritasu w Aleppo.
Około 1/3 z zaprezentowanego materiału przygotował Mateo. 
Mimo bardzo znikomej promocji, koncert zgromadził komplet publiczności. Widziałem, że nawet dostawiane były krzesła. Chciałoby się aby ten znakomity występ mogła obejrzeć szersza publiczność. Moim zdaniem, w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, Pospieszalcy mogliby bez kompleksów wystąpić z tym repertuarem w nowojorskiej Carnegie Hall. Myślę, że byłoby to wydarzeniem nie tylko dla licznej tamtejszej Polonii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz