Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pospieszalscy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pospieszalscy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 października 2022

Rarytasy - część 29 : Pospieszalscy wierszem

Nie jest to żadna moja wiedza, ale mam przeczucie, że nowa płyta Pospieszalskich zatytułowana "Wierszem", do sklepów jednak nigdy nie trafi. Mimo, że fizycznie została wydana. Różni ludzie już od dość dawna chwalą się po internetach, że mają i słuchali. Osobiście też znam osoby, które są w posiadaniu tego wydawnictwa. Promocja albumu ruszyła w czerwcu tego roku, pojawił się nawet zwiastun wideo, płyta miała być już za chwileczkę, już za momencik. A potem wszystko ucichło i temat już nie wraca.
W tej sytuacji postanowiłem napisać o płycie w cyklu "Rarytasy", skoro nie można sobie jej kupić w sklepie, albo przez internet. 
Pewnie wielu rzeczy o tym albumie nie wiem, ale napiszę co wiem. 
Koncertowa premiera tego materiału odbyła się 1 listopada 2018 roku w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w Częstochowie . Za kilka dni miną więc 4 lata od tego momentu. Kolejna okazja aby usłyszeć rodzinę Pospieszalskich z tym repertuarem była 18 grudnia 2018 roku w warszawskim Capitolu. Następnie muzycy wystąpili podczas transmitowanego na żywo koncertu w trakcie festiwalu Song of Songs, który odbył się 20 lipca 2019 roku w Toruniu. 
Kilka dni później, 10 sierpnia 2019 roku, Jan Pospieszalski pochwalił się filmem, na którym stoi boso w studio i dogrywa gitarę na płytę. To nam daje pewną wiedzę na temat tego, kiedy ten materiał był rejestrowany, bo w książeczce do albumu nie ma na ten temat żadnej wzmianki. W sumie już wtedy można się było spodziewać, że krążek wkrótce się ukaże, ale tak się nie stało.
Potem jeszcze utwory z płyty pojawiały się okazjonalnie tu i ówdzie na koncertach. Natomiast w tym roku, w jednej z rozgłośni radiowych wyemitowana została studyjna wersja piosenki "Promienie". No i docieramy do dnia dzisiejszego, gdy album jest, ale go nie ma. 
Zatem słów kilka już o samym wydawnictwie. Płyta ukazała się w formacie książka + CD. To jest taki patent, który pojawił się (jeśli mnie pamięć nie myli) koło roku 2008 i pozwala skorzystać z obniżonej stawki VAT. Jest dość powszechnie stosowany, ale to wydawnictwo Agora wypromowało ten konkretny format książeczki połączonej z płytą. W tej postaci ukazało się kilkanaście pozycji związanych z Voo Voo i Wojciechem Waglewskim. Dlatego ja ten format wydawania płyt nazywam formatem agorowym. Płyta Pospieszalskich ukazała się w najmniej praktycznej i chyba najbardziej znienawidzonej przez fanów wersji tego formatu, czyli w tekturowej kopercie wklejonej wewnątrz książeczki. To rozwiązanie gwarantuje, że już po pierwszych kilku jej wyjęciach, będzie porysowana. No ale nie ma co narzekać, bo w końcu najważniejsze jest, że się płyta ukazała. Zwłaszcza, że dalej jest tylko lepiej. Album nie został oczywiście wydany przez Agorę, tylko przez wydawnictwo Jan Pospieszalski Media. Numer katalogowy: JPM0002. Jeżeli tylko przypomnimy sobie, że płyta z numerem katalogowym JPM0001 to był album "Kolędy Pospieszalskich", wydany w roku 2016, czyli 6 lat temu, zorientujemy się, że wydawnictwo to działa w zasadzie sporadycznie. 
Książeczka w sumie jest dosyć obszerna. Na początku znajduje się krótka informacja na temat tego, kim są Pospieszalscy. Następnie możemy znaleźć kilka słów na temat genezy powstania albumu. W największym skrócie jest to pewien hołd oddany polskim poetom. Zarówno tym, którzy już odeszli, jak i współczesnym. 
Następnie każdy z członków rodziny Pospieszalskich otrzymał po jednej stronie książeczki i są tam zaprezentowane sylwetki muzyków. A że w tej rodzinie trochę osób jest, już samo to nadaje książeczce grubości. Z drugiej jednak strony, wielu muzyków z nazwiskiem Pospieszalski ma na koncie tyle osiągnięć, że jedna strona aby je zaprezentować powoduje, iż można to uczynić jedynie bardzo oględnie. W przypadku każdego z muzyków załączona jest również informacja na temat tego, kto jest kim dla kogo w tym zespole. 
Dla ułatwienia znajdziemy również rozrysowane drzewo genealogiczne, dzięki czemu wszystko staje się już całkowicie jasne. 
Następnie mamy teksty piosenek, oraz informacje o ich autorach i wykonawcach. 
Książeczka kończy się informacjami o autorach zdjęć, opracowania graficznego, źródłach dofinansowania itd. Czyli takie rzeczy, które mało już kto czyta. Ale jest tam również taki adres internetowy wierszem.pospieszalscy.pl. Sprawdziłem. Nie działa. 
Dla tych, którzy lubią obrazki, jest również sporo zdjęć. 
W sumie całość wygląda bardzo ładnie i estetycznie. Merytorycznie też ciekawe. 
Tyle na temat warstwy fizycznej albumu. Natomiast teraz słów kilka na temat zawartości płyty. 
Na krążku znajdziemy 9 utworów do tekstów Cypriana Kamila Norwida, Roberta Cudzicha, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Edwarda Jerzego Stachury, Bartłomieja Kudasika, Ewy Szelburg-Zarembiny, Bolesława Leśmiana i Marianny Gumieli. Muzykę do większości kompozycji napisali lub opracowali członkowie rodziny Pospieszalskich, głównie Marcin i Mateusz. Chociaż jest też kompozycja na przykład Czesława Niemena. W 2018 roku Jan Pospieszalski wspominał, że zespół ma w planach nagrać również kompozycję do wiersza Kazimiery Iłłakowiczówny, ale najwyraźniej nic z tego nie wyszło, albo może wyjdzie przy innej okazji. 
EDIT: Właśnie dowiedziałem się, że utwór do słów Kazimiery Iłłakowiczówny jednak powstał i był dwukrotnie wykonywany podczas koncertu w Olsztynie.
Album wokalnie zdominowany jest przez panie. Natomiast chciałbym powiedzieć jedno: to jest bardzo dobra płyta. Zarazem jest to znakomite zerwanie z wizerunkiem zespołu, który jako całość przez dekady kojarzony jest wyłącznie z kolędami. No i daje solidną podstawę do tego, aby koncertować również poza okresem grania kolęd. Wszystkie kompozycje są bardzo dobre a niektóre wręcz rewelacyjne. Wśród moich faworytów jest na przykład utwór "Promienie". To jest taka piosenka jak narkotyk. Potrafi człowiekowi cały dzień chodzić po głowie. W moim przypadku było nawet kilka takich dni. Kolejny świetny utwór to na przykład "Nie ma takich gorzkich łez" z niezwykle ciekawą aranżacją. Z praktyki wiem, że dzieciom może bardzo przypaść do gustu utwór "Idzie niebo ciemną nocą". Nie chcę dalej wymieniać, aby którejś piosenki nie skrzywdzić. Z muzyką wiadomo: lepiej jej słuchać, niż o niej opowiadać. Ale, ponieważ słyszałem ten materiał zarówno w wersjach koncertowych, jak i studyjnej, muszę powiedzieć, że o ile płyta jest bardzo dobra, o tyle na koncertach jest to absolutnie petarda. W sumie nie powinno to być żadnym zaskoczeniem, jeżeli popatrzymy na to, kto w tym zespole występuje i jak potężny dorobek mają jego muzycy w działalności pozarodzinnej.
Jedna rzecz na tej płycie mi się nie zgadza: brakuje znanej z koncertów znakomitej kompozycji Mateusza Pospieszalskiego "Tylko w grupie". Nie wiem, czy to jakieś przeoczenie, czy też zespół nie zdążył tego utworu zarejestrować, ale byłaby to wisienka na torcie. Bo ta płyta w sumie nie jest długa, więc kolejny utwór zmieściłby się bez najmniejszego problemu. 
Z informacji, które można znaleźć w internecie, wynika że album będzie można zakupić po koncertach rodziny Pospieszalskich. A na te będzie się można wybrać już na początku listopada. 
Poniżej trochę fotek dla tych, którzy na koncerty jednak nie dotrą. 





niedziela, 29 sierpnia 2021

Mateusz Pospieszalski - Retrospekcje. Relacja z koncertu.

26 sierpnia w Filharmonii Częstochowskiej odbył się koncert, zatytułowany "Mateusz Pospieszalski - Retrospekcje".
Wydarzenie było próbą dokonania rzeczy niemożliwej, bowiem miało na celu zaprezentowanie dokonań tego niezwykłego artysty w formie przekrojowej. Jednak aby zrobić to w sposób względnie wyczerpujący, trzeba by było zaprosić armię czołowych polskich wykonawców a koncert musiałby trwać 4 razy dłużej. To oczywiście nie było możliwe, zatem potrzebny był jakiś pomysł, który pozwoliłby zamknąć całość w rozsądnych ramach czasowych. Jakkolwiek wymagało to kompromisów, to jednak udało się ostatecznie stworzyć wspaniały koncert.
Oprócz Mateusza na scenie pojawili się: Wojciech Waglewski, Michał Bryndal, Anna Maria Jopek, Sebastian Karpiel-Bułecka, Adam Nowak, Antoni Gralak, Max Mucha, rodzina Pospieszalskich, Adam Woronowicz i kilku innych artystów. Przy czym trzeba wspomnieć, że pierwotnie występ reklamowany był pod hasłem: Mateusz Pospieszalski i przyjaciele. Myślę, że dobrze, iż ta nazwa została zmieniona, bo za muzycznych przyjaciół Mateusza Pospieszalskiego, z pewnością może się uważać znacznie więcej osób. W konsekwencji, komuś kto nie został zaproszony do wspólnego występu, mogłoby się zrobić przykro, że nie został zaliczony do grona przyjaciół.
Mimo stosunkowo krótkiego czasu promocji tego wydarzenia w mediach, Filharmonię Częstochowską wypełnił komplet widzów.
Koncert rozpoczął się od hymnu Czętochowy, który Mateusz wykonał w artystycznej aranżacji. Następnie, namówiony przez Piotra Metza, zagrał „Marsz Psa Plutto”, czyli swoją pierwszą kompozycję, o której wielu słyszało, ale mało kto miał możliwość ją poznać.
W dalszej kolejności zgromadzona publiczność miała okazję usłyszeć utwory „Taniec” z płyty „EMPE3” oraz „Tylko” z albumu „Tralala”. W pierwszym z nich, na szczególną uwagę zasłużyła gra Marka Pospieszalskiego, który bez wątpienia odziedziczył talent po ojcu.
Następnie na scenie pojawił się Wojciech Waglewski, z którym Mateusz współpracował zdecydowanie najwięcej podczas swej muzycznej kariery. Panowie na początek wykonali wspólnie kompozycję „Łobi Jabi”, którą Wagiel zapowiedział jako chyba najbardziej znany utwór Mateusza. To akurat teza bardzo dyskusyjna. Mateo, jako człowiek niezwykle skromny, nigdy przesadnie nie afiszował się ze swoimi osiągnięciami. Jego utwory najczęściej wykonują artyści o znacznie głośniejszych nazwiskach a publiczność bawiąc się przy kompozycjach Mateo, często nie ma zielonego pojęcia na temat ich twórcy. Ale myślę, że takie utwory, jak na przykład „Boso”, czy chociażby temat przewodni do serialu „Blondynka”, są znacznie bardziej znane szerokiej publiczności, niż „Łobi Jabi”. Największy, bo międzynarodowy rozgłos zdobyła chyba napisana przez Mateusza Pospieszalskiego i Wojciecha Waglewskiego dla Justyny Steczkowskiej, piosenka „Sama”, z którą artystka reprezentowała Polskę na festiwalu Eurowizji. Ale Wojciech Waglewski w jakiś sposób ma rację. Utwór „Łobi Jabi”, samodzielnie, wraz z utworem „Flota Zjednoczonych Sił”, lub kompozycją „Karnawał”, tylko na oficjalnych płytach ukazał się w 13 różnych wersjach i interpretacjach, a kolejne wykonania można zobaczyć dodatkowo jeszcze na 5 płytach DVD. Piosenka wykonywana była przez największe polskie chóry i orkiestry. Myślę, że dla wielu osób jest jednym z symboli związanych czy to z Voo Voo, czy z samym Mateuszem. Występ w Częstochowie był okazją, aby zaprezentować publiczności „Łobi Jabi” w zupełnie nowej, pięknej wersji.
Wojciech Waglewski pojawił się jeszcze w trzech kolejnych utworach pochodzących z płyt Mateusza Pospieszalskiego, pokazując przy okazji, że wstawiłby solówkę chyba nawet do dzwonka od domofonu. Ale, kurczę, jest to naprawdę urocze i fajne.
Kolejną częścią koncertu były utwory z albumu „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego”, podczas których Mateuszowi towarzyszyli Adam Woronowicz, Adam Nowak i Anna Maria Jopek. Mateo nigdy nie ukrywał jak ważny był to dla niego album. Po 13 latach od premiery, ten materiał wciąż bywa w całości wykonywany na koncertach. W Częstochowie Mateusz Pospieszalski oraz Adam Nowak z trudem ukrywali łzy wzruszenia podczas tej części.
Następnym punktem programu były utwory z „Księgi Psalmów”, czyli jednego z albumów Mateusza Pospieszalskiego, który wciąż czeka na swoją sklepową premierę, jakkolwiek jakiś czas temu miał już swoją premierę koncertową.
Bohaterką kolejnej części koncertu była Anna Maria Jopek, z którą Mateusz wykonał utwory „Ślady po Tobie” oraz „Ja wysiadam”. Do obydwóch napisał oczywiście muzykę. Zwłaszcza ta druga kompozycja została niezwykle gorąco przyjęta przez publiczność.
Następnie rodzina Pospieszalskich wykonała wspaniałą kompozycję z tekstem na podstawie wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, zatytułowanego „Promienie”. To utwór z kolejnej płyty, która wciąż czeka na swoją premierę. Będzie to album Pospieszalskich, wykorzystujący wiersze wielkich polskich poetów.
Następnie na scenie ponownie pojawił się Adam Nowak, aby wspólnie z Mateuszem i innymi artystami wykonać kompozycję „Rozbitkowie”, którą Mateo skomponował dla ofiar konfliktu w Syrii. Był to kolejny utwór, podczas którego, rodzina Pospieszalskich pokazała swój ogromny muzyczny potencjał.
Publiczność bardzo ciepło przyjęła pojawienie się na scenie Sebastiana Karpiela-Bułecki, który wykonał z Mateuszem utwory „Boso” oraz „Kiebyś ty”.
Końcówka koncertu to jeszcze jeden utwór z niewydanego albumu „Pospieszalskich” oraz finał, w trakcie którego większość artystów wykonała piosenkę „Jerycho” z albumu „Tralala”.
Na bis, Mateo ponownie wykonał hymn Częstochowy.
To taki skrót, jeśli chodzi o to, co działo się na scenie. Jak widać, pojawiło się sporo różnych elementów. Trochę starych rzeczy, trochę świeżych i trochę takich, które dopiero przed nami. Zatem jakieś spojrzenie na twórczość Mateusza Pospieszalskiego publiczność otrzymała. Konkretniej: takie, jakie wymyślił tego wieczoru sam Mateusz. Oczywiście zabrakło w tym wszystkim wielu elementów. Kolęd może nikt o tej porze roku nie oczekiwał, ale nie zaistniały na przykład żadne motywy z muzyką filmową czy teatralną, nie zaistniał Tie Break, Svora i wiele innych projektów (chociaż na scenie w kilku numerach pojawiał się Antoni Gralak). Jednak to nieważne. Koncert i tak był naprawdę znakomity.
Całość wydarzenia poprowadził Piotr Metz. Człowiek, którego dowcipy w czasach RMF FM, najdelikatniej rzecz ujmując, nie bawiły mnie wcale, potem nie byłem zachwycony tym, co robił w Trójce, ale napisał książkę o Voo Voo. I chociaż różni ludzie różnie ją oceniają, u mnie za ten wysiłek ma wielkiego plusa. Doceniam również to, że stale gdzieś tam promuje ten zespół oraz jego muzyków. W Częstochowie jednak poradził sobie średnio. Zamiast ciężkawych dowcipów i okrągłych formułek typu „jak to miło że kupiliście bilety w tym trudnym czasie”, wolałbym aby w większym stopniu skupił się na konkretach. To był koncert zagrany mniej więcej w 40 rocznicę pierwszego występu, za który Mateo otrzymał wynagrodzenie. Wypadałoby zatem bardziej skupić się nad tym, co przez ten czas osiągnął, a przecież jest tego wiele. Myślę, że warto było znacznie więcej powiedzieć na temat tego, kto i dlaczego oprócz Mateusza znalazł się tego wieczoru na scenie.
Koncert trwał blisko 2,5 godziny. Publiczność usłyszała prawie 2,5 godziny świetnych utworów i do tego znakomicie wykonanych. Bawiąc się w takiej atmosferze, łatwo zapomnieć, że aby to wszystko mogło się wydarzyć, ktoś te utwory musiał najpierw napisać. Tym człowiekiem był Mateo. Jeśli dodatkowo uzmysłowimy sobie, że był to zaledwie ułamek tego, co stworzył, wówczas dopiero mamy jakiś obraz wielkości oraz fenomenu tego artysty. Moim zdaniem Piotr Metz nie uwypuklił tego w wystarczający sposób. Szkoda, bo trudno pojąć zjawiskowość Mateusza, nie mając świadomości skali Jego gigantycznego dorobku.
Natomiast sam pomysł koncertu znakomity. Osobiście zawsze uważałem, że Mateusz bardzo pomógł w budowaniu karier wielu polskich gwiazd i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nieco ogrzał się w ich blasku. Co więcej: po raz pierwszy chyba publiczność miała okazję zobaczyć Mateusza Pospieszalskiego w wydarzeniu tworzonym z takim rozmachem, w którym pokazał się jako lider grający na swoje nazwisko. Owszem, wcześniej zdarzały się na przykład, robione z dużym rozmachem, koncerty z „Pamiętnikiem z Powstania Warszawskiego”, ale to były wydarzenia bardzo jednowymiarowe. Teraz natomiast Mateo pokazał się jako artysta kompletny; twórca wspaniałych kompozycji, aranżer, multiinstrumentalista, dyrygent i wokalista. Dodatkowo koncert pokazywał rozpiętość stylistyczną tworzonej przez Matełkę muzyki. W przeszłości Mateusz Pospieszalski był kierownikiem artystycznym ogromnych przedsięwzięć muzycznych. Myślę tu o koncertach papieskich, rocznicach powstania Solidarności, koncertach na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, oraz wielu innych wydarzeniach. Najczęściej jednak stał gdzieś w cieniu, czasami zupełnie niewidoczny. Na koniec podczas transmisji telewizyjnych, gdzieś tam, pojawiało się przez moment w napisach Jego nazwisko pośród tysiąca innych. I tak naprawdę tylko najbardziej zainteresowani wiedzieli, że miał z tymi zdarzeniami cokolwiek wspólnego. Tym razem jednak nie było wątpliwości, kto jest gwiazdą wieczoru. I mam nadzieję, że był to wielki krok dla Mateusza, do zrozumienia własnej wartości. W przeszłości wielokrotnie miałem wrażenie, że mimo całego dorobku, wiara w siebie nie jest Jego mocną stroną.
Jeszcze jedna ważna sprawa: kończąc częstochowski koncert, Mateo gorąco dziękował ze sceny swojej żonie. Podkreślał, że bez Niej, trudno byłoby to wszystko osiągnąć. I zapewne wie, co mówi.
Mógłby ktoś powiedzieć, że po takim wydarzeniu, to już tylko ciepłe kapcie i na emeryturę. Ale nie. Po koncercie odbyło się after party a następnego dnia rano, miało miejsce jeszcze spotkanie w znacznie węższym już gronie. W spotkaniu tym udział wziął między innymi Krzysztof Kokoryn, który pokazał mi projekt okładki jednej z najbliższych płyt Mateusza Pospieszalskiego. Jest zatem na co czekać. Kolejne projekty i kolejne rozdziały historii Mateusza, już wkrótce.

piątek, 13 września 2019

Wspomnienie wakacji z Voo Voo

Powrót do rzeczywistości po tak długiej wakacyjnej przerwie nie jest łatwy. Nawet nie wiem od czego zacząć? Wspomnę zatem tylko, że udało się w tym czasie kilkukrotnie zobaczyć na scenie Wojtka Waglewskiego oraz kolegów z zespołu Voo Voo.
Pierwszy z występów, na które dotarłem, miał miejsce podczas festiwalu Song of Songs w Toruniu. Tam występowała rodzina Pospieszalskich ze swoim koncertem zatytułowanym "WierszeM". Sama impreza bardzo sympatyczna, spokojna i rodzinna. Pospieszalscy z powodu ograniczeń czasowych zagrali nieco okrojoną wersję tego materiału ale całość wypadła bardzo dobrze i tak też została przyjęta. Dodam, że aktualnie muzycy wciąż pracują nad wydaniem tych piosenek na płycie zatytułowanej "Pospieszalscy Wierszem"
Dla mnie dodatkową atrakcją podczas festiwalu była możliwość wysłuchania Dariusza Maleo Malejonka i jego nowego zespołu w legendarnej kompozycji "Transmission into your hart".
Następnym muzycznym wydarzeniem, na które dotarłem, były kolejne urodziny miasta Łodzi, gdzie wystąpił miedzy innymi zespół Voo Voo z Moniką Borzym oraz zespołem Ritmo Bloco. Tutaj w pierwszych chwilach było trochę nerwówki, ponieważ zespół Wojciecha Waglewskiego występował bezpośrednio po O.S.T.R. No i różnie to być mogło. Na przykład tak, jak to kiedyś było, gdy Voo Voo występowało po zespole Kult i nagle okazało się, że prawie nikt nie został pod sceną. Albo tak, jak kiedyś w Jarocinie, gdy publiczność nie doczekawszy się kolejnego bisu Lecha Janerki, obrzuciła zespół Balkan Electrique kamieniami. Na szczęście tym razem nie było jakichkolwiek analogii do przywołanych przeze mnie wydarzeń, pod sceną pozostał tłum widzów a gorące przyjęcie występu Voo Voo przeszło moje wszelkie oczekiwania. Przy okazji obejrzałem sobie również występ niezawodnej jak zawsze formacji Łąki Łan.
Następnie odwiedziłem Warszawę, gdzie Wojciech Waglewski brał udział w koncercie zatytułowanym "Powstawanie". Wydarzenie miało miejsce w Muzeum Powstania Warszawskiego a gwiazdą wieczoru był Miuosh. Cóż można powiedzieć? Oceniam ten koncert bardzo źle. Było to w zasadzie cykliczne wydarzenie, gdyż każdego roku odbywają się tam występy z okazji kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego. Ten w mojej ocenie był najgorszy z dotychczasowych. W poprzednich latach artyści zadali sobie trud wymyślenia jakiejś koncepcji, która całościowo nawiązywałaby do Powstania. Tutaj tej koncepcji zabrakło a całość dodatkowo chwilami ocierała się o dyskotekę. Wojciech Waglewski wystąpił w dwóch utworach i dał z siebie wszystko ale niewiele to pomogło.
Natomiast we Wrocławiu Wagiel wystąpił podczas Męskiego Grania. Tym razem przyczyną obecności na scenie był projekt Pauliny Przybysz zatytułowany "Tribute to Breakout". I to był znakomity koncert. Doskonale przygotowany, przećwiczony i widać było, że jest na to bardzo konkretny pomysł. Oprócz Pauliny i Wojciecha, doskonale sprawdzili się też bracia Zalewscy oraz Ania Rusowicz, która jest dla mnie swego rodzaju fenomenem. Nie chodzi nawet o znakomity głos ale gdy oglądam ją na scenie, tak się składa że dosyć często, mam wrażenie jakby została nagle przeniesiona w czasie gdzieś z lat sześćdziesiątych.
Generalnie, na tyle na ile mogłem to śledzić, tegoroczną trasę Męskiego Grania oceniam bardzo dobrze. Sporej części artystów, którzy tworzyli to wydarzenie, na co dzień nie kibicuję. Ale razem stworzyli widowisko, które naprawdę znakomicie się broni. 
Po Wrocławiu przyszedł czas na Szczebrzeszyn, gdzie Voo Voo występowało z Trebuniami Tutkami. Tu znowu od samego początku było nieco nerwowo. Koncert odbywał się w ramach festiwalu Stolica Języka Polskiego. A wydarzenia festiwalowe rozgrywały się na dwóch scenach. Nieszczęśliwie zlokalizowanych tuż obok siebie. W efekcie próby przed koncertem całkowicie zagłuszały to, co działo się opodal. Stale więc ktoś przychodził na skargę aby ściszyć tę muzykę. Tak się jednak nie stało. Natomiast po próbie, na scenie miało miejsce spotkanie z Wojciechem Waglewskim i Jackiem Braciakiem. Dominowała wesoła atmosfera ale nie zabrakło też bardzo mocnych stwierdzeń, dzięki czemu, nie sądzę by jakakolwiek stacja radiowa to potem retransmitowała.
Na sam koncert przybyły tłumy. Mimo drobnych... nazwijmy to problemów technicznych, występ był bardzo udany i widziałem, że naładował Wagla pozytywną energią.
Była to również okazja aby zobaczyć pobliski Zamość, który zawsze chciałem odwiedzić ale jakoś nigdy nie było czasu. Niestety wyjechałem nieco rozczarowany. Jednak na zdjęciach wygląda to wszystko ładniej.
"Letni Ogród Teatralny" to impreza w Katowicach, podczas której widzowie mogli obejrzeć koncert Voo Voo. Wydarzenie odbywa się w dość niecodziennym miejscu: publiczność usadowiona jest na schodach prowadzących do Teatru Korez. Na długo przed koncertem, ustawiła się ogromna kolejka za biletami. Ostatecznie jakoś chyba wszyscy zainteresowani z trudem się pomieścili ale na tym występie wydarzyła się rzecz dość nietypowa, jeśli chodzi o koncerty Voo Voo: jednemu z widzów udało się zostać wyprowadzonym z imprezy za uporczywe niestosowanie się do zaleceń służb porządkowych. Rzadki wyczyn no ale jak widać, nie ma rzeczy niemożliwych. 
Sam występ przebiegał w dość wesołej atmosferze. Czytałem też potem recenzje i wszystkie były pełne zachwytu.
Bardzo pozytywnym zaskoczeniem był Olsztyn, gdzie również byłem po raz pierwszy. Piękne, klimatyczne miasto w sąsiedztwie kilku mniejszych i większych jezior. Tu Voo Voo grało podczas Olsztyn Green Festival. Moim zdaniem znakomita impreza i fenomenalnie ulokowana. Było naprawdę miło. Co prawda myślałem, że Voo Voo wystąpi na głównej scenie ale i tak, podobnie jak wszędzie, przyszły dzikie tłumy. I tu właśnie dobrze się stało, że po Voo Voo nikt już na tej scenie nie występował, bo mógłby mieć tak, jak niegdyś wspomniany wcześniej Balkan Electrique po Lechu Janerce. Informacja o tym, że występ definitywnie się zakończył, nie została dobrze przyjęta.
Potem jeszcze pojechałem na spływ kajakowy i były dwie takie noce, gdy siedziałem z tabletem i oglądałem bezpośrednie transmisje z koncertów. Pierwszy nadawany był z Męskiego Grania w Żywcu. Tam Wojciech Waglewski występował najpierw z Maciejem Maleńczukiem a potem w Orkiestrze Orkiestr.
Drugi, mocno opóźniony a potem dość nagle i niespodziewanie zakończony to finał Lata z Radiem w Krakowie. 
No i takie to były wakacje. Przy okazji udało się spotkać z wieloma osobami, które w różny sposób powiązane są, lub były z Voo Voo. 
A teraz czekam na kolejne wydarzenia. A takie oczywiście są w planach. Wiem co najmniej o jednym, planowanym na lipiec przyszłego roku, które jeżeli dojdzie do skutku, to będzie to rzecz bardzo wyjątkowa. 

czwartek, 13 czerwca 2019

Koncerty w wakacje

Zbliżają się wakacje. Dla wielu osób to dobry moment aby oderwać się od codziennych obowiązków. Jest to zarazem czas, gdy łatwiej wyrwać się na jakiś koncert. 
Postanowiłem więc zebrać w jednym miejscu informacje o wakacyjnych planach koncertowych muzyków Voo Voo. Zbyt wiele tych informacji na ten moment wciąż nie ma, a te które są, często nie są zbyt precyzyjne.

5 lipca zespół Voo Voo wystąpi na festiwalu Naturalnie Mazury w Węgorzewie.

19 lipca rodzina Pospieszalskich zaprezentuje swój nowy repertuar na scenie plenerowej CKK Jordanki w Toruniu podczas XVI edycji festiwalu Song of Songs.

26 lipca na Placu Wolności w Łodzi wystąpi zespół Voo Voo

W terminie 5-10 sierpnia w Szczebrzeszynie odbywać się będzie festiwal "Stolica Języka Polskiego". Wystąpią Trebunie Tutki z Voo Voo.  Wciąż brak programu imprezy.

Od 15 do 17 sierpnia zaplanowany jest Olsztyn Green Festival 2019. Wystąpi Voo Voo. Kiedy dokładnie? Wciąż brak programu. Zapewne nie 17 sierpnia, bo:

17 sierpnia Wojciech Waglewski występuje na Służewcu w Warszawie z Orkiestrą Orkiestr na Męskim Graniu.

22 sierpnia o godzinie 18.00 w ramach Bella Skyway Festival 2019 na Jordankach w Toruniu wystąpi zespół Waglewski Fisz Emade.

24 sierpnia Wojciech Waglewski wystąpi w Amfiteatrze pod Grójcem z Orkiestrą Orkiestr oraz wraz z Maciejem Maleńczukiem zagrają koncert "Koledzy" w ramach Męskiego Grania. 

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Koncert Pospieszalskich w Toruniu (lipiec 2019)

Rodzina Pospieszalskich zaprezentuje swój nowy repertuar 19 lipca na scenie plenerowej CKK Jordanki w Toruniu podczas XVI edycji festiwalu Song of Songs. Uprzedzając ewentualne pytania: tak, będzie Mateusz.
Wstęp wolny.
Więcej TUTAJ.

wtorek, 27 listopada 2018

Pospieszalscy - koncert wierszem w Warszawie

18 grudnia o godzinie 19.00, na dużej scenie warszawskiego Teatru Capitol, odbędzie się koncert Pospieszalscy - koncert wierszem.
Bilety w cenie 50-80 zł już w sprzedaży. 
Więcej TUTAJ

poniedziałek, 5 listopada 2018

Pospieszalscy i poeci - relacja z Częstochowy

Myślę, że pierwsze skojarzenie z nazwiskiem Pospieszalscy to dla większości kolędy. Gdyby zapytać o takie skojarzenia w programie "Familiada", pewnie uczestnicy mogliby dostać kilka punktów za odpowiedź "Janek" ale najwyżej punktowanym wyborem z pewnością byłyby właśnie "kolędy". Muzykująca rodzina jest w tym repertuarze naprawdę dobra, więc takie połączenie z początku mogło wydawać się fajne. Pospieszalscy każdego roku występują z kolędami i są to koncerty znakomite. Ale ten garniturek jednoznacznego skojarzenia, od dawna stał się już mocno przyciasny, biorąc pod uwagę potencjał tego zespołu oraz całe ogromne spectrum muzycznych przedsięwzięć, w które zaangażowani są jego członkowie. Nie dziwi więc, że muzycy postanowili swój wizerunek nieco poszerzyć. Ale bez obaw. To nie jest żadna desperacka próba zerwania z dotychczasowym postrzeganiem. Nie ma tu przemiany w zespół death metalowy czy band latino disco. To jest grupa ludzi bardzo mocno określonych, którzy w swej twórczości zawsze odwoływali się do ludowych, chrześcijańskich, narodowych i patriotycznych korzeni. A to, wbrew pozorom jest bardzo szeroki obszar dla artystów. Pospieszalscy postanowili więc wyjść poza dotychczasową przestrzeń, pozostając wciąż na swym naturalnym gruncie.
1 listopada w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w Częstochowie odbył się premierowy koncert zatytułowany "Nieśmiertelni polskiej poezji". Ideą tego występu było przedstawienie wierszy polskich poetów, Norwida, Baczyńskiego, Leśmiana, Herberta, Stachury, we własnych muzycznych interpretacjach, przy wykorzystaniu szerokiej skali inspiracji - od klasycznych orkiestracji, do mocnych rockowych brzmień.
Termin występu mógł się wydawać dość nietypowy ale jak wyjaśnił Jan Pospieszalski, w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, muzycy postanowili oddać hołd wielkim twórcom kultury, gdyż to kultura między innymi pomogła zachować Polakom narodową tożsamość, w trudnym czasie represji.
Myślę, że granie zupełnie premierowego materiału nigdy nie jest łatwe. Zarówno dla artystów, którzy nie są w stanie przewidzieć odbioru, jak i dla publiczności. Bo chociaż to się oczywiście zdarza, nie jest łatwo pokochać coś, czy nawet tylko zaakceptować od pierwszego usłyszenia. Ja w każdym razie odczuwałem pewien niepokój o to, jak przyjmę nowy materiał. Akurat nie jestem człowiekiem, który lubi przekonywać samego siebie, że coś mi się podoba. Nie musiałem. Szybko okazało się, że moje obawy są całkowicie na wyrost. Pospieszalscy przygotowali znakomity zestaw kompozycji, który z łatwością zagnieżdża się w głowach odbiorców. I trzeba od razu powiedzieć, że nie jest to przypadek. W tym zespole są przecież takie osoby jak Mateusz Pospieszalski - twórca hitów Zakopower, Justyny Steczkowskiej, Anny Marii Jopek, Voo Voo i wielu wielu innych, oraz Marcin Pospieszalski - tytan pracy i autor tysięcy kompozycji (chociaż moim zdaniem, niestety człowiek zupełnie niedoceniony). Są to najwyższej klasy profesjonaliści a równocześnie osoby niezwykle świadome tego czym jest muzyka, na jakich opiera się zasadach, jakie elementy powinna posiadać dobra kompozycja i jak skutecznie dotrzeć z przekazem do słuchacza. Ta muzyczna mądrość, dojrzałość i świadomość wyczuwalne były bardzo wyraźnie przez cały występ. Po każdym utworze towarzyszyło mi przekonanie, że nie można było tego zrobić lepiej. Równocześnie z każdym utworem wzrastała we mnie chęć usłyszenia tego materiału na płycie. Zwłaszcza, że kilka piosenek ma naprawdę duży potencjał.
W przeszłości zdarzało mi się bywać na różnych koncertach prezentujących premierowy materiał. Zazwyczaj miały one w sobie coś z próby. Brak ogrania powodował różne mniejsze i większe pomyłki. I tego też spodziewałem się po występie rodziny Pospieszalskich. W końcu nie jest łatwo zebrać tak dużą grupę zapracowanych na co dzień  ludzi w jednym miejscu aby zrobić kilka prób. Tymczasem muzycy, po raz kolejny pokazali ogromny profesjonalizm. Drobne potknięcia były widoczne chyba tylko dla najbardziej uważnych widzów. Widać było za to, że najbardziej przejęty sytuacją był prawdopodobnie Jan Pospieszalski, który prowadził konferansjerkę i wydawał się tego dnia wyjątkowo spięty. 
Okazało się jednak, że zaprezentowany repertuar nie do końca jest premierowy. Wśród utworów znalazły się "Tango na nice" z płyty "TRALALA" Mateusza Pospieszalskiego, "Modlitwa form" z płyty "Podróże na chmurze" Lidii Pospieszalskiej oraz "Rozbitkowie", czyli kompozycja Mateusza Pospieszalskiego na potrzeby akcji Caritasu w Aleppo.
Około 1/3 z zaprezentowanego materiału przygotował Mateo. 
Mimo bardzo znikomej promocji, koncert zgromadził komplet publiczności. Widziałem, że nawet dostawiane były krzesła. Chciałoby się aby ten znakomity występ mogła obejrzeć szersza publiczność. Moim zdaniem, w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, Pospieszalcy mogliby bez kompleksów wystąpić z tym repertuarem w nowojorskiej Carnegie Hall. Myślę, że byłoby to wydarzeniem nie tylko dla licznej tamtejszej Polonii. 

środa, 31 października 2018

Rodzina Pospieszalskich i Nieśmiertelni polskiej poezji - koncert w Częstochowie

1 listopada godz. 19:00 w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w Częstochowie odbędzie się koncert rodziny Pospieszalskich zatytułowany "Nieśmiertelni polskiej poezji - wieczór Wszystkich Świętych".
Cytat z materiałów promujących to wydarzenie:
"Jakże wielką radość sprawia nam możliwość zaproszenia wszystkich na muzyczne spotkanie w naszym rodzinnym mieście!
Serdecznie zapraszamy na koncert "Nieśmiertelni Polskiej Poezji", którego program został opracowany z okazji obchodów 100-lecia Niepodległości Polski.
Z twórczości polskich poetów wybraliśmy kilka wierszy, które, choć nie nawiązują wprost do tematów: niepodległość, chwała oręża i walki o wolność, zawierają wyjątkową, polską nutę. Więź z ojczyzną, to zachwyt nad polskim pejzażem, przyrodą, pochwała codzienności, a także miłosna liryka. 
Dla nas, kompozytorów, to wystarczający pretekst, by zainspirowani wierszami Norwida, Baczyńskiego, Leśmiana, Herberta, Stachury, sięgnąć do idiomu narodowej muzyki, zarówno romantycznej jak i źródłowej.
Poezja jest pretekstem do zróżnicowanych opracowań i choć utwory mają formę piosenek, poruszamy się w szerokiej skali - od klasycznych orkiestracji, do mocnych rockowych brzmień. Jest też miejsce na jazzowe improwizacje, ludowe mazurki i folkowe, transowe szaleństwo. 
Piętnastoosobowy skład umożliwia nam wszelkie eksperymenty, zarówno monumentalne tutti, jak i kameralne, skupione bardzo osobiste wykonania.
Chcemy by koncert wyraził muzycznie to, jacy jesteśmy: jak się cieszymy i świętujemy, jak muzycznie wyrażamy nasze uczucia, marzenia, tęsknoty i nostalgię. Pogoda ducha i optymizm nieraz podszyte brawurą, spotykają się z romantyczną czułością, duchową i religijną refleksją. W polskiej tradycji określenie - do tańca i do różańca jest szczególnym komplementem. Chcemy, by program koncertu odzwierciedlał właśnie te postawy. "
BILETY:
20 zł - studencki
20zł/os - rodzinny (od 2+1 lub więcej)
30 zł - normalny

środa, 13 grudnia 2017

Kolędy Pospieszalskich - trasa koncertowa 2017/2018

Wielu czekało na ten moment cały rok i oto właśnie nastał. Ogłoszono terminy i miejsca kolejnej trasy z Kolędami Pospieszalskich. Jest sporo niespodzianek: Łódź, Ełk, Gdynia, Gdańsk... Bardzo miło. A terminy są następujące:
17.12 Warszawa, katedra św Floriana koncert Adwentowo - pastorałkowy 
21.12 Warszawa, Studio im. W. Lutosławskiego - emisja na antenie Jedynki w 2. dzień Świąt 
27.12 Paryż (Francja)
29.12 Londyn (Anglia)
30.12 Bruksela (Belgia)
31.12 Hanower (Niemcy), kościół pod wezwaniem Maria-Frieden
1.01.2018 Bolesławiec 
5.01.2018 Ełk
6.01.2018 Gdańsk-Oliwa 
7.01.2018 Gdynia 
9.01.2018 Olsztyn, Filharmonia Warmińsko-Mazurska im. Feliksa Nowowiejskiego
12.01.2018 Grodno (Białoruś) 
13.01.2018 Mińsk (Białoruś)
14.01.2018 Dyneburg (Łotwa)
16.01.2018 Wilno, (Litwa) 
17.01.2018 Ostrołęka 
23.01.2018 Zakopane
26.01.2018 Opoczno
27.01.2018 Łódź 
28.01.2018 Skalmierzyce
Szczegóły dotyczące dokładnych miejsc i godzin koncertów będą pojawiały się mediach sukcesywnie. 
Patroni medialni: Do Rzeczy, TVP, Polskie Radio
Sponsor całej trasy: Energa S.A.

czwartek, 22 grudnia 2016

Kolędy Pospieszalskich 2017 - kolejne terminy

Znamy kolejne terminy trasy koncertowej Kolędy Pospieszalskich 2016/2017. Wiadomo, że występów ma być wstępnie 16. Muzycy zagrają i zaśpiewają między innymi:
30 grudnia - Lyon 20.00 w Kościele Św. Trójcy (Francja)
6 stycznia - Wołomin
7 stycznia - Lwów Katedra Lwowska (Ukraina)
8 stycznia - Sambor (Ukraina)
10 stycznia - Żytomierz Filharmonia (Ukraina)
11 stycznia - Kijów kościół św. Aleksandra (Ukraina)
13 stycznia - Zamość
14 stycznia - Płock
15 stycznia - Warszawa
Przedstawiciele rodziny Pospieszalskich o wspólnym kolędowaniu opowiedzieli ostatnio w programie "Pytanie na śniadanie". Rozmowę można obejrzeć TUTAJ.

środa, 14 grudnia 2016

Rodzina Pospieszalskich w Starych Bogaczowicach

Poniżej zamieszczam komunikat, który ukazał się na oficjalnej stronie gminy Stare Bogaczowice:
"Zapraszamy 29 grudnia o godzinie 18.00 na koncert kolęd  do Kościoła w Starych Bogaczowicach.  "Bilety - cegiełki  można nabyć w naszym Centrum Kultury oraz Wałbrzyskim Hospicjum. Cały dochód z koncertu zostanie przekazany na potrzeby dzieci przebywających w Hospicjum.  Do każdej cegiełki dodawana jest unikalna płyta. Koszt to jedyne 60,00 zł.
Kolędałki zaśpiewają dzieci, mieszkańcy oraz rodzina Pospieszalskich,  Jan Trebunia Tutka i Dariusz Malejonek.
Po koncercie niespodzianka.
"
Rodzina Pospieszalskich jest duża, więc trudno powiedzieć, czy na tym koncercie pojawi się również Mateo. 
Wiadomość w oryginale dostępna TUTAJ.

czwartek, 12 maja 2016

Wyjątkowy koncert Rodziny Pospieszalskich we Wrocławiu

W sobotę, 11 czerwca 2016, o godzinie 11.00 w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu, w Sali Głównej KGHM, odbędzie się wyjątkowy koncert Rodziny Pospieszalskich zatytułowany "Melodie Dzieciństwa". Organizatorzy informują o tym wydarzeniu w sposób następujący: 
"Podczas godzinnego koncertu „Melodie dzieciństwa” zaprosimy rodziców i dziadków do wspomnień z czasów młodości, a dzieci do zabawy przy melodiach i piosenkach z filmów dziecięcych i młodzieżowych sprzed lat, m.in. Miś Uszatek, Miś Colargol, „Stawiam na Tolka Banana”, „Rodzina Leśniewskich” oraz melodie ludowe. Tematy muzyczne przeplatane będą ludowymi kołysankami. Wszystkie utwory we współczesnych opracowaniach Marcina Pospieszalskiego i Mateusza Pospieszalskiego."
Program koncertu:
Colargol to właśnie ja - muz. Jean Michel Defaye, sł. Sławomir Grabowski
Stawiam na Tolka Banana - muz. Jan Matuszkiewicz, sł. Adam Bahdaj
Miś Uszatek - muz. Piotr Hertel, sł. Janusz Galewicz
Rodzina Leśniewskich - muz. Czesław Niemen, sł. Wojciech Młynarski
Bukolandia - muz. Jan Pospieszalski, sł. Jerzy Bielunas
Imbryk - muz. Mateusz Pospieszalski, sł. Jerzy Bielunas
Czołówka do filmu Mordziaki - muz. Krzysztof marzec opr. Marcin Pospieszalski 
Oj lulaj, lulaj - melodia trad. opr. Marcin Pospieszalski
Idzie niebo ciemną nocą - muz. T.Mayzner, sł. E. Szelburg-Zarmbina opr. Lidia Pospieszalska
Bilety w cenie 10-50 zł dostępne są TUTAJ.

Warto się wybrać, zwłaszcza że na chwilę obecną nie ma w planach kolejnych występów z tym repertuarem.