PONIŻSZY TEKST BYŁ OCZYWIŚCIE ŻARTEM Z OKAZJI 1 KWIETNIA.
Ciekaw byłem co słychać w Voo Voo w czasach marazmu wywołanego epidemią. Porozmawiałem z kim trzeba i okazuje się, że zespół czekają rewolucyjne zmiany.
Ciekaw byłem co słychać w Voo Voo w czasach marazmu wywołanego epidemią. Porozmawiałem z kim trzeba i okazuje się, że zespół czekają rewolucyjne zmiany.
Ale oddajmy głos Wojciechowi Waglewskiemu:
"Ta cała sytuacja z koronawirusem, dała nam wszystkim mocno do myślenia. Na szczęście nie było to bezproduktywne dumanie. Wyciągnęliśmy bardzo konkretne wnioski. Kwintesencją tych przemyśleń jest decyzja o zaprzestaniu grania koncertów dla publiczności. Od razu uspokajam: to co wcześniej już zakontraktowaliśmy, dojdzie do skutku. Wcześniej czy później. Ale akurat nie ma tego wiele. To nie jest też tak, że całkowicie zaprzestajemy grania dla publiczności. Pewnie zagramy jeden czy dwa koncerty w roku ale pod warunkiem, że będzie ku temu dobry powód. Na przykład jakiś jubileusz. Natomiast oczywiście nie ma już mowy o jakichś maratonach typu trzy koncerty pod rząd w Łomiankach. Już tłumaczę z czego taka decyzja wynika. Oczywiście ostatnie wydarzenia mają swój wpływ. Nikt tak naprawdę zbyt wiele nie wie na temat tego całego koronawirusa a już zwłaszcza kiedy to się skończy. Ale założenie, że za 4-5 miesięcy będzie spokój raz na zawsze, wydaje się być niczym nieuzasadnionym optymizmem. Dlatego nie ukrywam, że zwyczajnie jest strach aby wyjść na scenę w sali, gdzie w zaduchu siedzi 1000 osób. To po pierwsze. Po drugie, nie oszukujmy się: człowiek wraz z wiekiem robi się coraz bardziej wygodnicki. Dotyczy to również mnie. Ja lubię sobie posiedzieć z żoną w domku przy winku, poczytać jakąś książkę, obejrzeć jakiś serial na HBO, napisać dla kogoś piosenkę... Szczerze to zwyczajnie nie chce mi się już jeźdźić non-stop w tę i we w tę po całej Polsce. Byłem już chyba wszędzie w tym kraju przynajmniej po 10 razy. Wystarczy. Kolejna sprawa: od 35 lat ciągle i ciągle słyszę wszędzie, że Voo Voo to jest zespół koncertowy. Oczywiście mocno pracowaliśmy na taką opinię. Ale taka łatka nam się już znudziła. Chcemy aby teraz mówiono, że Voo Voo nagrywa najlepsze płyty na świecie.
Nie brzmi to wszystko zbyt dobrze? Bez obaw, nie będzie tak źle jak to brzmi.
My przecież musimy jakoś zarabiać na życie a obecnie nie jest to możliwe i nie wiadomo kiedy w tej materii coś się zmieni. Powstał więc problem, z którym trzeba sobie jakoś poradzić.
Otóż będzie tak: planujemy grać około 22-26 koncertów rocznie. Konkretnie w co drugą sobotę o 19.00 (chyba że akurat będzie na przykład Wigilia albo jakieś inne wydarzenie). Publiczności nie będzie i to też chcę bardzo podkreślić: nie będzie takich sytuacji że ktoś zna Mateusza albo kogoś, więc jakoś tam wejdzie. Będziemy bardzo dbali o to aby każdy koncert był inny. Nie będzie to żadnym problemem. Nagraliśmy tyle piosenek, że starczy do końca świata a jeszcze dodatkowo potrafimy je zinterpretować na 1000 sposobów każdą. Koncerty będą grane w różnych warszawskich lokalach, chociaż nie można wykluczyć, że zagramy z jakiegoś innego miasta, gdy sprawy akurat tak się ułożą. Koncerty będą transmitowane online za pomocą serwisu Ipla. Tak więc myślę, że w tym momencie cały misterny plan jest już jasny. Dostęp do transmisji będzie płatny. Będzie można wykupić jednorazowy dostęp, miesięczny, kwartalny i roczny. Dosłownie na dniach pojawią się wszystkie szczegóły. Jednorazowy dostęp będzie kosztował 35 złotych. Przy pakietach będzie odpowiednio taniej. Osoba, która wykupi dostęp, będzie mogła oglądać koncert na żywo ale niekoniecznie. Tak naprawdę taka osoba będzie miała 24 godziny na obejrzenie materiału.
I teraz powiem tak: to rozwiązanie ma tylko i wyłącznie plusy. Jest ich wiele ale powiem o kilku. Po pierwsze oczywiście koszty. Wszystkim się bardziej to opłaca. Widzowie mogą obejrzeć koncert w przystępnej cenie a my oszczędzamy ogromne pieniądze na transporcie. Chodzi tu zarówno o transport sprzętu, instrumentów ale też nas samych i całej ekipy, która z nami jeździ. Odpadają koszty noclegów po hotelach. Rzadko ale na naszych koncertach zdarza się ochrona. Tego też już nie będzie. Nie trzeba opłacać pań bileterek, szatniarek itd.
Po drugie niestety, mógłbym wymienić ogromną ilość tras koncertowych naszych polskich wykonawców, które skończyły się tragicznie w wyniku tego, że bus z zespołem rozbił się gdzieś na drzewie pomiędzy jednym a drugim koncertem. Mowa o pierwszoligowych artystach. To jest realne ryzyko. Po co ono komu?
Po trzecie, skończy się to ciągłe miałkolenie, że 10 raz w ciągu roku grają w Katowicach a na przykład w Łomży wcale. Teraz każdy ma jednakowy i równy dostęp do naszych występów.
Po czwarte i chyba najważniejsze: dzięki temu rozwiązaniu, kompletnie nie interesuje nas czy jest jakiś koronawirus, czy sale koncertowe są pozamykane itd. Jesteśmy niezależni od sytuacji.
No i to, o czym już wspominałem wcześniej: mogę codziennie spać we własnym łóżku, będę miał więcej czasu na domowe przyjemności, nie będę tracił koszmarnej ilości czasu siedząc w busie, odejdzie ryzyko zarażenia się czymś podczas koncertów."
Fatalnie, że akurat w soboty o 19.00. Wtedy na kanale Romance-tv są najlepsze filmy... "Statek marzeń". Kocham Voo Voo, ale z Romance-tv nie zrezygnuję!
OdpowiedzUsuńA ja będę wszkie koncerty nagrywał a potem je wydam nielegalnie na DVD.
UsuńI będziesz handlował na łóżku polowym.
UsuńFajny żart prima aprilisowy. Chociaż w pierwszym momencie uwierzyłem, ale jak zacząłem czytać o abonamentach to mnie położyło na łopatki
OdpowiedzUsuńAj, przestraszyła mnie ta wizja nie na żarty ;)
OdpowiedzUsuńNie zaryzykowałbym teraz określenia, nawet przybliżonej daty, kiedy mogą wrócić koncerty... Obawiam się, że w tym roku może nie być.
UsuńProblem w tym, że ta wizja po części już się realizuje. Są już koncerty online w Polsce, do których kupuje się płatny dostęp za pomocą stron sprzedających bilety.
UsuńTo jest jak lizanie cukierka przez szybę. Może kręcić tylko tych, którzy na koncerty nie chodzili. Nie ma to jak barierki, tłok, czasami nawet zmęczenie. Potem krótka rozmowa z artystą czy spotkanym znajomym. Oczywiście, że na bezrybiu i rak rybą, ale...
OdpowiedzUsuńJa tam mimo wszystko uwielbiam zapisy koncertów, mam ich zatrzęsienie ale nie potrafię oglądać koncertów na wideo. Mam nagrania występów Voo Voo, które wiele razy wysłuchałem ale nigdy nie obejrzałem. Jakoś tak nie mam cierpliwości gapić się w ekran.
UsuńTo tak samo, jak nie rozumię ludzi, którzy będąc na koncercie nagrywają całe sekwencje smartfonami. Z tego się przecież nic nie ma. Parę zdjęć wystarczy, by mieć pamiątkę. Lepiej poskakać pod sceną.
Usuń