Mimo że Mateusz Pospieszalski jest muzykiem o niezwykle szerokich horyzontach twórczych i w zasadzie można się po Nim spodziewać wszystkiego (dobrego), czasami i tak potrafi zaskoczyć (zawsze pozytywnie). Tak było między innymi z kompozycją " What do you do with my heart", którą napisał do filmu "Mój biegun". W utworze tym Mateo zmierzył się z ciężkimi trash metalowymi brzmieniami.
Teraz prawdopodobnie zaskoczy ponownie. Oto bowiem w dniu premiery "Głuptaski" - najnowszego spektaklu z muzyką Mateusza Pospieszalskiego, na portalu kulturaonline.pl możemy przeczytać wywiad z Jerzym Bielunasem, który jest reżyserem przedstawienia. W rozmowie pojawia się taki fragment:
Mateusz potrafi zmierzyć się z najtrudniejszymi tekstami. Ma znakomitą
intuicję i wielką umiejętność czytania tego, co ukryte między wersami.
Do „Głuptaski” napisał kilka utworów, z czego dwa w estetyce gier
komputerowych i techno, co w połączeniu z tekstami internautów, daje
świetny, groteskowy efekt. Ale stworzył do naszego spektaklu
również songi o porażającej wręcz sile lirycznej.
W dalszej części Bielunas mówi również:
Połączyliśmy cerkiewny śpiew, w przepięknym wykonaniu chóru Oktoich,
zderzając go z muzyką współczesną. Mateusz Pospieszalski poprosił
naszych przyjaciół z chóru, aby zaśpiewali również w utworach w stylu
techno. "Oktoich” razem z Kingą, Mateuszem i jego zespołem muzycznym
tworzą przedziwny mariaż stylów, artystycznie ciekawy i zaskakująco
bogaty w rozmaite treści. Można go interpretować jako rodzaj
przekładańca kultur, różnych światów wokół nas i związanych z nim
systemów etycznych. Kiedy np. chór śpiewa z Kingą o Czarnobylu, to
wspólne larum nabiera charakteru zaśpiewu kościelnego i robi duże
wrażenie.
Reżyser nie szczędzi słów uznania pod adresem Mateusza Pospieszalskiego:
W moim odczuciu jest to artysta obdarzony nieprawdopodobnym talentem.
Wprawia nas w nieustanny podziw. Multiinstrumentalista, sam też śpiewa w
zaskakująco wielu rejestrach, ma słuch absolutny, perfekcyjnie
prowadzi muzyków, a ponadto jest niezwykle pomysłowy, kreatywny.
Lubię, kiedy tworzy muzykę do tekstów pozornie niemuzycznych. Choć
wstępnie ustalamy założenia spektaklu i strukturę tekstów wspólnie,
nasza współpraca dla nas obu ma pewne znamiona niespodzianki. Tak było
np. w wypadku tekstu o Hiroszimie, który nawet dla Mateusza okazał się
zaskakujący i stanowił dla niego wyzwanie. Nie wiadomo było jaki
charakter nada tej kompozycji. A kiedy usłyszeliśmy ją w wykonaniu
Kingi Preis, wiedzieliśmy już, że to właśnie to!
Ufam Mateuszowi i jestem mu wdzięczny, ponieważ mam świadomość, że
uskrzydla moje projekty, dając im często wspaniałą oprawę muzyczną.
Dużo więcej o przedstawieniu można dowiedzieć się czytając cały wywiad, który dostępny jest TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz