Chwilę po tym, gdy zespół Voo Voo poinformował o premierze jubileuszowego boxu, jeden z fanów napisał do mnie: "W końcu coś co mi przypomina fantazję i rozmach Olszówki". Coś w tym jest, jednak chcąc być obiektywnym, ja bym rozgraniczył działalność zespołu na warstwy: estradową i wydawniczą. Jeżeli chodzi o występy, wydaje mi się że ten zespół nigdy nie zaprzestał szukania różnych ciekawych i w pozytywnym tego słowa znaczeniu "zwariowanych" pomysłów. Może efekty tych poszukiwań były różne, może nie było w ostatnich latach pomysłu na miarę koncertu o godz. 5.00 rano ale było wiele innych i też ciekawych.
Jeżeli chodzi o sferę wydawniczą, tę adresowaną do fanów i kolekcjonerów, tutaj też trudno nie zauważyć wydanych w ostatnich miesiącach dwóch płyt analogowych, czy koszulek które pojawiły się przy okazji "Nowej płyty" a następnie wraz z wydaniem albumu "Dobry Wieczór". To czego z pewnością w ostatnich latach brakuje to singli. Nie takich w postaci plików mp3, które można sobie kupić w internecie, tylko fizycznie wydanych na krążkach singli. A najlepiej nie takich, które można sobie kupić w sklepie, tylko takich do prezentacji radiowych, które jednak potem rozchodzą się wśród fanów w niewyjaśnionych okolicznościach, jak to miało miejsce w przypadku zdecydowanej większości tych, które się kiedyś ukazały (a było ich wiele). Warto również przypomnieć, że często zawierały one oprócz podstawowego utworu również inne jego wersje albo nagrania koncertowe lub bardzo ciekawie zrobione reklamy koncertów zespołu.
Najnowsze wydawnictwo Voo Voo, czyli urodzinowy box, to wbrew temu co twierdzi wiele sklepów, nie jest 5CD+2DVD tylko 7CD. Ja od początku nie wierzyłem w informacje o DVD. Co prawda uważałem, że byłaby to wspaniała niespodzianka ale niespodzianki nie ma i nie jestem tym w żaden sposób zaskoczony.
Jubileuszowy dla Voo Voo rok powoli dobiega końca i nie ulega najmniejszej wątpliwości, że gdzieś tam pod koniec grudnia albo na początku stycznia, podsumowując urodziny zespołu, gdyby ten box się nie ukazał, napisałbym o tym jaki wspaniały box wydał Kult na 30-lecie, jaki box wydał Tie Break, napisałbym że nawet Krzysztof Krawczyk ma swój box, tylko nie Voo Voo. Na całe szczęście nie muszę tego wszystkiego pisać.
Cóż można powiedzieć o tym wydawnictwie? Po pierwsze i przede wszystkim, że dobrze że jest. Można też pewnie zadać sobie pytanie dlaczego akurat te płyty a nie inne znalazły się w środku? Moim zdaniem jednak pytanie to nie ma większego sensu. Skoro w boxie znalazły się reedycje tylko pięciu płyt z bogatej dyskografii zespołu, trzeba było zapewne wybrać albumy, które stanowiły jakiś przekrój czasowy w twórczości grupy i te płyty właśnie ten warunek spełniają. Pewnie równie dobrze można by wybrać inny zestaw ale jest ten i tyle.
Jeżeli chodzi o remastering, wiadomo że sprawa dotyczy przede wszystkim albumu "Z środy na czwartek". Co do pozostałych płyt, to myślę że poprzednie wersje CD również brzmiały całkiem dobrze. O ponownie wydanych albumach wiadomo wszystko, napisano na ich temat setki recenzji, więc nie ma sensu pisać więcej.
W różnych publikacjach dotyczących boxu pojawia się twierdzenie, że zawiera on dwa niepublikowane wcześniej koncerty. To (jak już pisałem na tym blogu) prawdą nie jest, gdyż koncert "Przy lampce" został wcześniej wydany przez Szczecińską Agencję Artystyczną. Więcej na temat oryginalnego wydania można poczytać TUTAJ. Nic to jednak nie szkodzi bo to był bardzo mały nakład a koncert był naprawdę znakomity i z pewnością wart reedycji. Czytałem też gdzieś, że w boxie znajdzie się zremasterowana wersja tamtej płyty. Akurat tutaj to do remasterowania nie było nic kompletnie, gdyż wcześniej w Szczecinie nagrali to po prostu fantastycznie. Mimo wszystko nie jest to wierna kopia płyty wydanej w 2012 roku. Co prawda tracklista jest ta sama ale zniknęła cała konferansjerka, która została zapisana na oryginalnym wydaniu. Nie mniej jednak koncert znalazł się na płycie w całości, czego niestety nie można powiedzieć o drugim występie, czyli o płycie Jarocin 2015. We mnie akurat ten krążek budził największe emocje jako jedyna pozycja, która wcześniej nie ukazała się na płycie i mogę powiedzieć, że wielka szkoda iż występ nie zmieścił się w całości. Z różnych wypowiedzi Wojciecha Waglewskiego wynika, że jest bardzo zadowolony z występu w Jarocinie bo na scenie pojawili się Alim Qasimov z córką, Natalia Przybysz oraz z kilku innych powodów. Ja jednak uważam, że był to występ dobry i ciekawy, który jednak miał swoje lepsze i słabsze momenty. Warto przypomnieć, że był to koncert urodzinowy i zespół poczynił pewne starania aby trochę wyrównać proporcje pomiędzy ilością starych i nowych utworów, które zostały wykonane. Natomiast na płycie ta równowaga została trochę zachwiana poprzez usunięcie początku. Ale nie ma co narzekać. Dobrze, że ten koncert się ukazał. Reszta może pojawi się kiedyś gdzieś na jakimś singlu. Generalnie uważam, że wydawanie koncertów Voo Voo na płytach jest zawsze dobrym pomysłem. Nawet gdyby to miał być występ, podczas którego zespół wykonuje wyłącznie utwory z płyty "Dobry Wieczór". W tym kontekście bardzo zdziwiła mnie kiedyś informacja, że większość koncertów Voo Voo nie jest nagrywana. Z tym zespołem bywa czasami tak, że potrafią zagrać 5 koncertów pod rząd niemal identycznych a na szóstym potrafią zaskoczyć czymś tak genialnym i spontanicznym, że właściwie nie do powtórzenia, bo to co się właśnie wydarzyło na scenie, mogło się wydarzyć tylko tutaj, teraz, z tą publicznością i w tej wytworzonej przez nią atmosferze. Dlatego ja z całą pewnością na wszelki wypadek nagrywałbym absolutnie wszystko, zwłaszcza że w dzisiejszych czasach jest to tak niezwykle proste.
Co tam jeszcze można znaleźć w urodzinowym boxie? Książeczkę. W książeczce jest sporo archiwalnych zdjęć. To zawsze jest ciekawe. Oprócz tego jest... nazwijmy to: historia zespołu Voo Voo napisana przez Piotra Metza. Słaby ten tekst jest straszliwie. Szkoda wielka, bo pewnie gdzieś tam pod ręką był Maciej Proliński, który w tak ładny sposób redaguje stronę internetową zespołu i gdyby Go poprosić, zapewne napisałby to 1000 razy lepiej.
O boxie urodzinowym Voo Voo trzeba również powiedzieć, że wygląda ślicznie. Wygląd jest bardzo silną stroną tego wydawnictwa i tutaj nie przyczepiłbym się prawie do niczego. Nie zmienia to jednak faktu, że nie jestem jedyną osobą, która bardzo bardzo tęskni za twórczością Jarosława Koziary w wydawnictwach Voo Voo. To jest człowiek, którego prace zawsze wnosiły ogromnie dużo do wizerunku tej grupy.
Na płytach, które znajdziemy w boxie, aż w sześciu utworach usłyszymy Mateusza Pospieszalskiego z Jego Łobi Jabi. Po licznych bardzo daleko idących deklaracjach dotyczących tego utworu, nie dało się tego jak widać uniknąć. I bardzo dobrze. Ta kompozycja jest ważnym elementem historii tej grupy. Nie ma sensu się z tym siłować i nie ma sensu próbować tego zmieniać, bo historii się nie da zmienić.
Podsumowując: ogromne brawa za ten box. Czy można go było zrobić lepiej? Zawsze można coś zrobić lepiej ale i tak jest super. Z jednej strony fani bardzo mocno zasłużyli na to wydawnictwo a z drugiej strony zespół i management stanęli na wysokości zadania.
Moja ocena: 9 punktów na 10 możliwych.
Oczywiście czekamy na kolejne reedycje, na kolejne wydania deluxe, kolejne koszulki, DVD itd.
Nie cierpię smyków w połączeniu z muzyką rockową. Jak dla mnie ten koncert ze Szczecina sporo na nich stracił. Widziałem program "Przy lampce" w warszawskich Łazienkach bez smyków i zabrzmiał o wiele lepiej.
OdpowiedzUsuńJa akurat bardzo lubię połączenie smyków i Voo Voo. Co prawda wolałem orkiestrę Aukso ale generalnie inne kombinacje też mi szalenie przypadły do gustu. Widziałem wielu innych wykonawców z orkiestrami symfonicznymi i tylko Voo Voo mi się podoba. Wśród fanów krąży jeszcze jeden zapis takiego koncertu, właśnie z Aukso. Jeżeli tylko masz taką możliwość, sięgnij sobie też do absolutnie genialnych koncertów bożonarodzeniowych oraz wielkanocnego WOŚP. Tam dopiero się działo jeśli chodzi o orkiestrę.
OdpowiedzUsuńNatomiast oczywiście na tym blogu w sposób nieskrępowany można wyrażać opinie co się komuś podoba albo nie. Zachęcam do tego.