Mamy koniec roku, zatem postanowiłem się pokusić o jego podsumowanie (oczywiście pod kątem wydarzeń vuvowskich i okołovuvowskich).
Pierwsze, co od razu na początku przychodzi mi do głowy, to ponad 240 wpisów na blogu podczas ostatnich 12 miesięcy. To jeden z lepszych wyników od początku jego istnienia i świadczy o jednym: działo się sporo. W sumie działo się jeszcze więcej, bo mam zasadę, że nie piszę o tym, o czym wcześniej zespół poinformował za pomocą swoich kanałów informacyjnych.
Oczywiście najważniejszym wydarzeniem mijającego roku była premiera płyty "Za niebawem".
Pierwszy singiel, dzięki zbiegowi okoliczności, dość tragicznie wpisał się w wydarzenia, które miały miejsce podczas gdańskiego finału WOŚP.
Niektórzy dziennikarze przy okazji premiery płyty, podejmowali próby policzenia, który to już album zespołu? Jako autor jednej z dyskografii Voo Voo, uważam te próby za wielce ryzykowne. Zazwyczaj próbowano bowiem liczyć albumy studyjne, najczęściej w oparciu o Wikipedię. Zacznijmy więc od tego, że lista na Wikipedii wymaga uzupełnień (zwłaszcza w działach "Albumy koncertowe" i "Kompilacje"). Po drugie: wszystko zależy od tego, jak liczyć. Nie wiem skąd pomysł, że wydane na płytach ścieżki dźwiękowe do filmów to nie albumy studyjne? Czemu według Wikipedii "Kalejdoskop" to album studyjny a "Mimozaika" nie? To są takie pytania, na które podczas prób liczenia płyt Voo Voo, warto spróbować sobie odpowiedzieć. Ale to wszystko jest mało istotne. Najważniejsze jest, że po nierównym albumie "Dobry wieczór", zespół wydał kolejną z rzędu naprawdę dobrą i sympatyczną płytę, co pokazuje że grupa wciąż jest w szczytowej formie i jest to tendencja stała. Album został też bardzo dobrze przyjęty przez krytyków, chociaż pojawiło się też kilka kuriozalnych recenzji w stylu: płyta wybitna, genialna, fenomenalna, znakomite teksty, wspaniała muzyka; ocena: 3 gwiazdki na 5 możliwych. Dlaczego tylko 3? O tym nie ma ani słowa.
Wydanie płyty było wydarzeniem najważniejszym ale nie jedynym ważnym i doniosłym. W pamięci zapadły mi przede wszystkim dwa wielkie koncerty: "Waglewski +" w Opolu oraz koncert "Wolność", który odbył się 1 czerwca w Gdańsku. Były to dwa wysokobudżetowe występy z udziałem masy zaproszonych gości. Równocześnie były to swego rodzaju certyfikaty jakości Voo Voo, świadczące dobitnie o pozycji grupy na rynku.
Skoro o koncertach mowa, zespół wyruszył w trasę z serią znakomitych występów. Widziałem ich sporo i jestem bardzo usatysfakcjonowany. Rozmawiałem z Wojciechem Waglewskim wyrażając swoją radość z pewnych kompromisów podczas koncertów. Wagiel odpowiedział mi, że wraz z wiekiem mięknie. Ale ja tego w żadnym wypadku tak nie odbieram. Każdy ma jakąś przeszłość, skądś się wywodzi i cieszę się, że można się o tym przekonać również podczas koncertów Voo Voo.
Oprócz wspomnianych już dwóch wielkich wydarzeń, było całkiem sporo takich, podczas których zespół występował przed ogromną publicznością. Przypomnę tu chociażby urodziny miasta Łódź, Lato z Radiem Festiwal, czy Męskie Granie. Panowie spod znaku "V" wszędzie zostali znakomicie przyjęci.
Ale jednym z pierwszych występów w tym roku był koncert na londyńskim finale WOŚP. Mi ten koncert pokazał niestety przepaść pomiędzy zabezpieczaniem tego typu imprez w Polsce i na świecie. Chociaż tegoroczny koncert Voo Voo w łódzkiej "Wytwórni", udowodnił że również w naszym kraju można podchodzić do tego zagadnienia bardzo poważnie.
Myślę, że warto również wspomnieć o kolejnym, chociaż jedynym tegorocznym wspólnym koncercie Voo Voo z zespołem Trebunie-Tutki, który miał miejsce w Szczebrzeszynie. Oczywiście zakulisowo nie brakowało kolejnych deklaracji o potrzebie nagrania zapowiadanej od lat następnej wspólnej płyty obu zespołów ale to chyba tyle, co zrobiono aby do tego doszło. Koncert w Szczebrzeszynie zespół zapamięta pewnie na długo, zarówno z przyczyn artystycznych, jak i pozaartystycznych.
Jeśli komuś nie chciało się ruszyć z domu, miał kilka okazji aby oglądać lub słuchać koncerty Voo Voo w mediach. Transmitowane były występy z Londynu, Trójki, Radia Wrocław, Lato z Radiem Festiwal, oraz koncert Waglewski Fisz Emade z Zabrza i występ Wagla z Maciejem Maleńczukiem podczas Męskiego Grania. Natomiast do sklepów sieci Biedronka ponownie trafił archiwalny Koncert z Łodzi na DVD.
Koniec roku to dla zespołu zmiany w managemencie, które dotyczą również Wojciecha Waglewskiego oraz zespołu Waglewski Fisz Emade.
A co w tym czasie robili członkowie grupy na własny rachunek? Wojciech Waglewski na początku roku, jak to przy premierze każdej płyty, był praktycznie wszędzie w mediach i trudno było sobie wyobrazić dzień bez kolejnego wywiadu z liderem Voo Voo.
Wagiel pojawił się również w kilku jednorazowych projektach. W marcu wystąpił wraz z innymi wykonawcami na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, podczas koncertu "Puls". To akurat może nie był aż taki jednorazowy projekt, bowiem materiał ten był już wcześniej zaprezentowany w Częstochowie.
Zupełnie unikatowy był za to występ z zespołem Haydamaky podczas koncertu "Mickiewicz XXI symfonicznie". Ponadto Wojciech Waglewski pojawił się jako jeden z wykonawców podczas bardzo słabego moim zdaniem koncertu "Powstawanie" w Muzeum Powstania Warszawskiego oraz podczas znakomitego koncertu "Tribute to Breakout" w trakcie Męskiego Grania" we Wrocławiu".
Podczas Wodecki Twist Festiwal, Wojciech Waglewski po raz kolejny zagrał również koncert w hołdzie Tomaszowi Stańko.
Jak co roku, Wagiel pojawił się też na różnych płytach. Przede wszystkim zmaterializował się na albumie "Janerka na basy i głosy". Wojciecha możemy też usłyszeć na albumie "Kolory Świąt - The Colors of Christmas". Ślad po koncercie "Tribute to Breakout", pozostał na tegorocznym albumie Męskiego Grania". Natomiast po koniec roku na płycie ukazał się album "Herbert 3.0", na którym również usłyszymy Wagla.
Ponadto były kolejne spotkania z Wojciechem Waglewskim, promujące książkę Wojciecha Bonowicza, były kolejne koncerty z cyklu Wagiel & Mateo oraz koncerty Waglewski Fisz Emade.
Teraz Mateo. Mateusz jak zawsze, zaczyna i kończy rok koncertami kolęd. Tutaj od lat nic się nie zmienia, chociaż w ostatnich latach coraz więcej tych koncertów odbywa się poza naszym krajem.
Pod koniec roku, wraz z rodziną zarejestrował w Wilnie kolejny koncert z kolędami, który telewizja pokazała w święta.
Najważniejszym chyba wydarzeniem była odkładana przez całe lata premiera nowej płyty "Tie Break". Niestety, jak do tej pory, niezbyt wiele osób zechciało się wypowiedzieć w mediach, jak oceniają ten album, z czego wnioskuję że chyba nie zainteresował krytyków zbyt mocno. A szkoda.
Niewątpliwie ważnym wydarzeniem był też koncert Mateusza z zespołem Drum Freaks w Warszawie. Natomiast w Chojnicach Mateo wystąpił podczas koncertu "Tichner - Mocna nuta". Jako Mateusz Pospieszalski Quintet występował w Skalmierzycach oraz w muzeum Monet i Medali w Częstochowie. W lipcu z kolei wraz z rodziną zagrał znakomity koncert podczas festiwalu Song of Songs.
Mateusz trafił w tym roku do kapituły Nagrody Mediów Narodowych. Skomponował też utwór z okazji jubileuszowej edycji Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. W sumie było też całkiem sporo wywiadów z Mateo.
To, czego świat jeszcze nie słyszał, to kolejne kompozycje dla zespołu Zakopower na nową płytę. Mogę zapewnić, że są znakomite.
Karim Martusewicz. Karim idzie za ciosem. Kolejny rok z rzędu wydał płytę jako Karimski Club Dla Dzieci. Tę pozycję polecałem już i stale polecam. Nagranie albumu wiązało się z ogromnym nakładem pracy. Za to był to kolejny rok, podczas którego nie doczekaliśmy się debiutanckiej płyty zespołu Akustyk Amigos. Chyba nic w tej sprawie nawet nie drgnęło ale zespół dał kilka koncertów.
Ważnym wydarzeniem był koncert z okazji Dnia Dziecka w Gdańsku. Z niecodziennych wydarzeń: wystąpił również w Wiedniu.
Nigdy do końca nie wiadomo nad czym pracuje Karim ale pewnym jest, że nagrał czołówkę do programu "Gra Warszawa" oraz muzykę do serialu "Lepsza połowa".
Teraz Michał Bryndal. Tutaj wydarzenie numer 1 jest jedno i bezsprzeczne: Michał został tatą małego Edwarda. No ale oczywiście to nie wszystko. Dosyć chyba ciekawa rzecz w świecie perkusistów: Bryndu otrzymał nagrodę marszałka województwa kujawsko-pomorskiego z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki.
Perkusista Voo Voo znany jest ze swojego zamiłowania do zagranicznych podróży. I takie w tym roku były ale z oczywistych względów, było ich chyba mniej.
Muzyk koncertował z Moniką Borzym, Michałem Zaborskim, Joanną Dudą, zespołami NUDA, Stryjo i chyba też z Akustyk Amigos.
Bardzo ważnym wydarzeniem dla Michała Bryndala była zapewne również premiera płyty "Portrety".
Dla mnie natomiast każdy rok śledzenia poczynań zespołu jest szczególny ale czy ten był szczególnie szczególny? Być może. Z pewnością były takie lata, gdy widziałem więcej koncertów zespołu ale i tak, w tym roku obejrzałem ich naprawdę dużo. Te występy są dla mnie zawsze pretekstem do odwiedzania miejsc, do których normalnie nigdy bym nie trafił i w tym roku również udało się wiele nowych poznać. Natomiast ten rok był czasem ogromnej ilości spotkań oraz bardzo ciekawych rozmów, które w przyszłości pewnie jakoś tam zaowocują.
Dzięki różnym ludziom, udało mi się również dotrzeć w tym roku do kosmicznej wręcz ilości archiwalnych nagrań zespołu. Pod tym względem jest niesamowity urodzaj. Przykładowo przez lata całe nie mogłem nigdzie zdobyć emitowanego kiedyś w telewizji koncertu z klubu Buffo. A ostatnio w ciągu kilku dni, dostałem go z dwóch różnych źródeł.
Czy czegoś mi brakowało w minionym roku? Powodów do narzekań z całą pewnością nie ma. Natomiast w przeszłości zespół zagrał sporo bardzo nietypowych koncertów (na przykład w kamieniołomach, pod ziemią czy o godzinie 5.00 rano). Moim zdaniem, można by było pomyśleć o kolejnym tego typu wydarzeniu. Kolejna sprawa: średnia wieku na koncertach wzrosła i absolutnie nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej. Z tego wniosek, że sympatycy zespołu to w większości nie jest pokolenie "empetrójek". Ja też jestem tradycjonalistą w tym względzie, dlatego lubię gdy czegoś można fizycznie dotknąć. I będę się upierał, że gdy cyfrowo ukazują się jakieś single, byłoby wspaniale gdyby w jakiejś niewielkiej limitowanej liczbie ukazywały się również na CD. Nawet gdyby miały mieć tak niezwykle prostą formę jak na przykład singiel "Niemowa" z 2005 roku. Brakowało mi również Mateusza na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Przez lata zawsze coś tam przygotowywał i w sumie rozumiem dlaczego przestał: to jest masa pracy na potrzeby jednego pokazu, po którym potem często nie zostaje żaden zapis. Ale i tak szkoda. Mateusz i Karim mają też na koncie kierownictwo muzyczne wielu ogromnych plenerowych koncertów, organizowanych przy różnych okazjach. Są w tym świetni ale tego również nie doświadczyliśmy w minionym roku. Powody są podobne: ogromna ilość pracy a splendor niemal żaden. Gdzieś tam najczęściej jedynie pod koniec pojawia się na szybko nazwisko podczas napisów końcowych. Ale do tego przywykliśmy w ostatnich latach i tego brakowało w tym roku. Myślę sobie również, że od bardzo dawna zespół Voo Voo nie nagrał muzyki do żadnego filmu. Natomiast Wojciech Waglewski od dawna nie dopisał żadnego solowego wydawnictwa do swojej dyskografii. Być może coś przeoczyłem ale wydaje mi się, że nie było w tym roku żadnego koncertu granego w całości z orkiestrą. Wszystko jedno czy to Aukso czy też Sądecką Orkiestrą Kameralną lub też jakąś inną. Uważam, że takie koncerty są potrzebne chociaż ze dwa razy w roku.
Zespół Voo Voo to specjaliści od materializowania słów Ryszarda Riedla o chwilach, dla których warto żyć. Ja natomiast mogę doradzić tylko jedno: jeśli macie możliwość obejrzenia koncertu Voo Voo, nigdy z niej nie rezygnujcie. Odpuszczenie koncertu Voo Voo to nigdy nie jest dobry pomysł. Każdy występ jest wyjątkowy i niepowtarzalny.
I to tyle podsumowania. A czego można spodziewać się w 2020 roku? Oczywiście wciąż i niezmiennie czekamy na płytę Voo Voo z Trebuniami. A tak na serio: w połowie stycznia Wojciech Waglewski wchodzi do studia aby zarejestrować kolejny krążek Waglewski Fisz Emade. Z tego co wiem, muzycy mają tu ogromne oczekiwania względem siebie i bardzo zależy im na tym aby był to wyjątkowy album.
Być może doczekamy się też kolejnej płyty rodziny Pospieszalskich. Przynajmniej część nagrań została już zarejestrowana. Tym razem będzie to płyta z wierszami największych polskich poetów. Nie spodziewałbym się natomiast premierowej płyty zespołu Voo Voo ale myślę, że coś tam jednak pod tym szyldem na półki sklepów muzycznych trafi.
Nie wiadomo jakie są plany względem zapowiadanej płyty CD i DVD z koncertem "Mickiewicz XXI symfonicznie"?
Możliwe, że w przyszłym roku ukażą się na płycie efekty wspólnych nagrań Wojciecha Waglewskiego z Wojciechem Klichem.
Pamiętam, że rok temu Wagiel publicznie wspominał o pomyśle wspólnego koncertu ze Zbigniewem Hołdysem, który mógłby się odbyć podczas Męskiego Grania 2019. Jak wiemy, ostatecznie do tego nie doszło. Ale kto wie, może w przyszłym roku?
Jeśli chodzi o plotki, to w lipcu być może odbędzie się bardzo wyjątkowy koncert Wojciecha Waglewskiego. Myślę tu o koncercie, jakiego nigdy dotąd jeszcze nie było. Cały czas gdzieś tam chyba tli się jakaś szansa na kolejny winyl Voo Voo i jakieś kolejne wydania kolekcjonerskie ale tutaj w zasadzie trudno nawet próbować szacować jak wielka to jest szansa? Niewykluczone, że coś tam wydarzy się w NOSPR z niewielkim udziałem Wojciecha Waglewskiego.
Zapewne w marcu czeka nas kolejna transmisja koncertu Voo Voo z Wrocławia. Wiadomo już o koncercie Waglewski / Łęczycki (te występy nie odbywają się zbyt często a zawsze są bardzo udane).
Jakimi jeszcze wydarzeniami zapisane zostaną kolejne karty historii zespołu Voo Voo? Dowiemy się zapewne za niebawem.
Jakimi jeszcze wydarzeniami zapisane zostaną kolejne karty historii zespołu Voo Voo? Dowiemy się zapewne za niebawem.
"(...) W pamięci zapadły mi przede wszystkim dwa wielkie koncerty: "Waglewski +" w Opolu oraz koncert 'Wolność', który odbył się 1 czerwca w Gdańsku. (...)"
OdpowiedzUsuńPełna zgoda Panie Blogu. Zwłaszcza Opole to była magia. Dodałbym jeszcze znakomity koncert SBB + W. Waglewski (26.05.2019 - Warszawa), który był ucztą, nie wiem czy nie najlepszym lub jednym z najlepszych występów Wagla jakie w tym roku widziałem (a trochę się tego uzbierało, bo w sumie to 24 koncerty, w których W. Waglewski brał udział, w tym oczywiście najwięcej to Voo Voo).
Co do oczekiwań na 2020r. Interesuje mnie tajemnicza zapowiedź wielkiego wydarzenia w lipcu. Nie wiem co to, ale czekam z niecierpliwością. Proszę o więcej koncertów z Borutą Łęczyckim (ten, który widziałem w 2018 roku w Krakowie był świetny) i o wznowienie na LP debiutu i Sno-powiązałki.
Całemu zespołowi, obsłudze technicznej i managementowi dziękuję za, dla mnie piękny (bo zdecydowanie pod znakiem Voo Voo) rok 2019. To była radość, przyjemność, wzruszenia i frajda być na Waszych koncertach. Dziękuję Panu Blogowi za wpisy, za rozmowy, za ciekawostki. Dziękuję mojej żonie, która dzielnie mi towarzyszy w podróżach za Waglem i zespołem. Życzę aby 2020 rok nie był gorszy i wszystkim zdrowie dopisywało.
Głosujemy na Voo Voo!
OdpowiedzUsuńPlebiscyt, Piosenki 95-lecia Polskiego Radia
https://www.polskieradio.pl/436/8527