Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podsumowanie roku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podsumowanie roku. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 grudnia 2019

Podsumowanie roku 2019

Mamy koniec roku, zatem postanowiłem się pokusić o jego podsumowanie (oczywiście pod kątem wydarzeń vuvowskich i okołovuvowskich).
Pierwsze, co od razu na początku przychodzi mi do głowy, to ponad 240 wpisów na blogu podczas ostatnich 12 miesięcy. To jeden z lepszych wyników od początku jego istnienia i świadczy o jednym: działo się sporo. W sumie działo się jeszcze więcej, bo mam zasadę, że nie piszę o tym, o czym wcześniej zespół poinformował za pomocą swoich kanałów informacyjnych.
Oczywiście najważniejszym wydarzeniem mijającego roku była premiera płyty "Za niebawem".
Pierwszy singiel, dzięki zbiegowi okoliczności, dość tragicznie wpisał się w wydarzenia, które miały miejsce podczas gdańskiego finału WOŚP.
Niektórzy dziennikarze przy okazji premiery płyty, podejmowali próby policzenia, który to już album zespołu? Jako autor jednej z dyskografii Voo Voo, uważam te próby za wielce ryzykowne. Zazwyczaj próbowano bowiem liczyć albumy studyjne, najczęściej w oparciu o Wikipedię. Zacznijmy więc od tego, że lista na Wikipedii wymaga uzupełnień (zwłaszcza w działach "Albumy koncertowe" i "Kompilacje"). Po drugie: wszystko zależy od tego, jak liczyć. Nie wiem skąd pomysł, że wydane na płytach ścieżki dźwiękowe do filmów to nie albumy studyjne? Czemu według Wikipedii "Kalejdoskop" to album studyjny a "Mimozaika" nie? To są takie pytania, na które podczas prób liczenia płyt Voo Voo, warto spróbować sobie odpowiedzieć. Ale to wszystko jest mało istotne. Najważniejsze jest, że po nierównym albumie "Dobry wieczór", zespół wydał kolejną z rzędu naprawdę dobrą i sympatyczną płytę, co pokazuje że grupa wciąż jest w szczytowej formie i jest to tendencja stała. Album został też bardzo dobrze przyjęty przez krytyków, chociaż pojawiło się też kilka kuriozalnych recenzji w stylu: płyta wybitna, genialna, fenomenalna, znakomite teksty, wspaniała muzyka; ocena: 3 gwiazdki na 5 możliwych. Dlaczego tylko 3? O tym nie ma ani słowa.
Wydanie płyty było wydarzeniem najważniejszym ale nie jedynym ważnym i doniosłym. W pamięci zapadły mi przede wszystkim dwa wielkie koncerty: "Waglewski +" w Opolu oraz koncert "Wolność", który odbył się 1 czerwca w Gdańsku. Były to dwa wysokobudżetowe występy z udziałem masy zaproszonych gości. Równocześnie były to swego rodzaju certyfikaty jakości Voo Voo, świadczące dobitnie o pozycji grupy na rynku.
Skoro o koncertach mowa, zespół wyruszył w trasę z serią znakomitych występów. Widziałem ich sporo i jestem bardzo usatysfakcjonowany. Rozmawiałem z Wojciechem Waglewskim wyrażając swoją radość z pewnych kompromisów podczas koncertów. Wagiel odpowiedział mi, że wraz z wiekiem mięknie. Ale ja tego w żadnym wypadku tak nie odbieram. Każdy ma jakąś przeszłość, skądś się wywodzi i cieszę się, że można się o tym przekonać również podczas koncertów Voo Voo.
Oprócz wspomnianych już dwóch wielkich wydarzeń, było całkiem sporo takich, podczas których zespół występował przed ogromną publicznością. Przypomnę tu chociażby urodziny miasta Łódź, Lato z Radiem Festiwal, czy Męskie Granie. Panowie spod znaku "V" wszędzie zostali znakomicie przyjęci.
Ale jednym z pierwszych występów w tym roku był koncert na londyńskim finale WOŚP. Mi ten koncert pokazał niestety przepaść pomiędzy zabezpieczaniem tego typu imprez w Polsce i na świecie. Chociaż tegoroczny koncert Voo Voo w łódzkiej "Wytwórni", udowodnił że również w naszym kraju można podchodzić do tego zagadnienia bardzo poważnie.
Myślę, że warto również wspomnieć o kolejnym, chociaż jedynym tegorocznym wspólnym koncercie Voo Voo z zespołem Trebunie-Tutki, który miał miejsce w Szczebrzeszynie. Oczywiście zakulisowo nie brakowało kolejnych deklaracji o potrzebie nagrania zapowiadanej od lat następnej wspólnej płyty obu zespołów ale to chyba tyle, co zrobiono aby do tego doszło. Koncert w Szczebrzeszynie zespół zapamięta pewnie na długo, zarówno z przyczyn artystycznych, jak i pozaartystycznych.
Jeśli komuś nie chciało się ruszyć z domu, miał kilka okazji aby oglądać lub słuchać koncerty Voo Voo w mediach. Transmitowane były występy z Londynu, Trójki, Radia Wrocław, Lato z Radiem Festiwal, oraz koncert Waglewski Fisz Emade z Zabrza i występ Wagla z Maciejem Maleńczukiem podczas Męskiego Grania. Natomiast do sklepów sieci Biedronka ponownie trafił archiwalny Koncert z Łodzi na DVD.
Koniec roku to dla zespołu zmiany w managemencie, które dotyczą również Wojciecha Waglewskiego oraz zespołu Waglewski Fisz Emade.
A co w tym czasie robili członkowie grupy na własny rachunek? Wojciech Waglewski na początku roku, jak to przy premierze każdej płyty, był praktycznie wszędzie w mediach i trudno było sobie wyobrazić dzień bez kolejnego wywiadu z liderem Voo Voo.
Wagiel pojawił się również w kilku jednorazowych projektach. W marcu wystąpił wraz z innymi wykonawcami na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, podczas koncertu "Puls". To akurat może nie był aż taki jednorazowy projekt, bowiem materiał ten był już wcześniej zaprezentowany w Częstochowie.
Zupełnie unikatowy był za to występ z zespołem Haydamaky podczas koncertu "Mickiewicz XXI symfonicznie". Ponadto Wojciech Waglewski pojawił się jako jeden z wykonawców podczas bardzo słabego moim zdaniem koncertu "Powstawanie" w Muzeum Powstania Warszawskiego oraz podczas znakomitego koncertu "Tribute to Breakout" w trakcie Męskiego Grania" we Wrocławiu".
Podczas Wodecki Twist Festiwal, Wojciech Waglewski po raz kolejny zagrał również koncert w hołdzie Tomaszowi Stańko.
Jak co roku, Wagiel pojawił się też na różnych płytach. Przede wszystkim zmaterializował się na albumie "Janerka na basy i głosy". Wojciecha możemy też usłyszeć na albumie "Kolory Świąt - The Colors of Christmas". Ślad po koncercie "Tribute to Breakout", pozostał na tegorocznym albumie Męskiego Grania". Natomiast po koniec roku na płycie ukazał się album "Herbert 3.0", na którym również usłyszymy Wagla.
Ponadto były kolejne spotkania z Wojciechem Waglewskim, promujące książkę Wojciecha Bonowicza, były kolejne koncerty z cyklu Wagiel & Mateo oraz koncerty Waglewski Fisz Emade.
Teraz Mateo. Mateusz jak zawsze, zaczyna i kończy rok koncertami kolęd. Tutaj od lat nic się nie zmienia, chociaż w ostatnich latach coraz więcej tych koncertów odbywa się poza naszym krajem.
Pod koniec roku, wraz z rodziną zarejestrował w Wilnie kolejny koncert z kolędami, który telewizja pokazała w święta.
Najważniejszym chyba wydarzeniem była odkładana przez całe lata premiera nowej płyty "Tie Break". Niestety, jak do tej pory, niezbyt wiele osób zechciało się wypowiedzieć w mediach, jak oceniają ten album, z czego wnioskuję że chyba nie zainteresował krytyków zbyt mocno. A szkoda.
Niewątpliwie ważnym wydarzeniem był też koncert Mateusza z zespołem Drum Freaks w Warszawie. Natomiast w Chojnicach Mateo wystąpił podczas koncertu "Tichner - Mocna nuta". Jako Mateusz Pospieszalski Quintet występował w Skalmierzycach oraz w muzeum Monet i Medali w Częstochowie. W lipcu z kolei wraz z rodziną zagrał znakomity koncert podczas festiwalu Song of Songs.
Mateusz trafił w tym roku do kapituły Nagrody Mediów Narodowych. Skomponował też utwór z okazji jubileuszowej edycji Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. W sumie było też całkiem sporo wywiadów z Mateo.
To, czego świat jeszcze nie słyszał, to kolejne kompozycje dla zespołu Zakopower na nową płytę. Mogę zapewnić, że są znakomite.
Karim Martusewicz. Karim idzie za ciosem. Kolejny rok z rzędu wydał płytę jako Karimski Club Dla Dzieci. Tę pozycję polecałem już i stale polecam. Nagranie albumu wiązało się z ogromnym nakładem pracy. Za to był to kolejny rok, podczas którego nie doczekaliśmy się debiutanckiej płyty zespołu Akustyk Amigos. Chyba nic w tej sprawie nawet nie drgnęło ale zespół dał kilka koncertów.
Ważnym wydarzeniem był koncert z okazji Dnia Dziecka w Gdańsku. Z niecodziennych wydarzeń: wystąpił również w Wiedniu.
Nigdy do końca nie wiadomo nad czym pracuje Karim ale pewnym jest, że nagrał czołówkę do programu "Gra Warszawa" oraz muzykę do serialu "Lepsza połowa".
Teraz Michał Bryndal. Tutaj wydarzenie numer 1 jest jedno i bezsprzeczne: Michał został tatą małego Edwarda. No ale oczywiście to nie wszystko. Dosyć chyba ciekawa rzecz w świecie perkusistów: Bryndu otrzymał nagrodę marszałka województwa kujawsko-pomorskiego z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki.
Perkusista Voo Voo znany jest ze swojego zamiłowania do zagranicznych podróży. I takie w tym roku były ale z oczywistych względów, było ich chyba mniej.
Muzyk koncertował z Moniką Borzym, Michałem Zaborskim, Joanną Dudą, zespołami NUDA, Stryjo i chyba też z Akustyk Amigos.
Bardzo ważnym wydarzeniem dla Michała Bryndala była zapewne również premiera płyty "Portrety".
Dla mnie natomiast każdy rok śledzenia poczynań zespołu jest szczególny ale czy ten był szczególnie szczególny? Być może. Z pewnością były takie lata, gdy widziałem więcej koncertów zespołu ale i tak, w tym roku obejrzałem ich naprawdę dużo. Te występy są dla mnie zawsze pretekstem do odwiedzania miejsc, do których normalnie nigdy bym nie trafił i w tym roku również udało się wiele nowych poznać. Natomiast ten rok był czasem ogromnej ilości spotkań oraz bardzo ciekawych rozmów, które w przyszłości pewnie jakoś tam zaowocują. 
Dzięki różnym ludziom, udało mi się również dotrzeć w tym roku do kosmicznej wręcz ilości archiwalnych nagrań zespołu. Pod tym względem jest niesamowity urodzaj. Przykładowo przez lata całe nie mogłem nigdzie zdobyć emitowanego kiedyś w telewizji koncertu z klubu Buffo. A ostatnio w ciągu kilku dni, dostałem go z dwóch różnych źródeł.
Czy czegoś mi brakowało w minionym roku? Powodów do narzekań z całą pewnością nie ma. Natomiast w przeszłości zespół zagrał sporo bardzo nietypowych koncertów (na przykład w kamieniołomach, pod ziemią czy o godzinie 5.00 rano). Moim zdaniem, można by było pomyśleć o kolejnym tego typu wydarzeniu. Kolejna sprawa: średnia wieku na koncertach wzrosła i absolutnie nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej. Z tego wniosek, że sympatycy zespołu to w większości nie jest pokolenie "empetrójek". Ja też jestem tradycjonalistą w tym względzie, dlatego lubię gdy czegoś można fizycznie dotknąć. I będę się upierał, że gdy cyfrowo ukazują się jakieś single, byłoby wspaniale gdyby w jakiejś niewielkiej limitowanej liczbie ukazywały się również na CD. Nawet gdyby miały mieć tak niezwykle prostą formę jak na przykład singiel "Niemowa" z 2005 roku. Brakowało mi również Mateusza na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Przez lata zawsze coś tam przygotowywał i w sumie rozumiem dlaczego przestał: to jest masa pracy na potrzeby jednego pokazu, po którym potem często nie zostaje żaden zapis. Ale i tak szkoda. Mateusz i Karim mają też na koncie kierownictwo muzyczne wielu ogromnych plenerowych koncertów, organizowanych przy różnych okazjach. Są w tym świetni ale tego również nie doświadczyliśmy w minionym roku. Powody są podobne: ogromna ilość pracy a splendor niemal żaden. Gdzieś tam najczęściej jedynie pod koniec pojawia się na szybko nazwisko podczas napisów końcowych. Ale do tego przywykliśmy w ostatnich latach i tego brakowało w tym roku. Myślę sobie również, że od bardzo dawna zespół Voo Voo nie nagrał muzyki do żadnego filmu. Natomiast Wojciech Waglewski od dawna nie dopisał żadnego solowego wydawnictwa do swojej dyskografii. Być może coś przeoczyłem ale wydaje mi się, że nie było w tym roku żadnego koncertu granego w całości z orkiestrą. Wszystko jedno czy to Aukso czy też Sądecką Orkiestrą Kameralną lub też jakąś inną. Uważam, że takie koncerty są potrzebne chociaż ze dwa razy w roku.
Zespół Voo Voo to specjaliści od materializowania słów Ryszarda Riedla o chwilach, dla których warto żyć. Ja natomiast mogę doradzić tylko jedno: jeśli macie możliwość obejrzenia koncertu Voo Voo, nigdy z niej nie rezygnujcie. Odpuszczenie koncertu Voo Voo to nigdy nie jest dobry pomysł. Każdy występ jest wyjątkowy i niepowtarzalny. 
I to tyle podsumowania. A czego można spodziewać się w 2020 roku? Oczywiście wciąż i niezmiennie czekamy na płytę Voo Voo z Trebuniami. A tak na serio: w połowie stycznia Wojciech Waglewski wchodzi do studia aby zarejestrować kolejny krążek Waglewski Fisz Emade. Z tego co wiem, muzycy mają tu ogromne oczekiwania względem siebie i bardzo zależy im na tym aby był to wyjątkowy album.
Być może doczekamy się też kolejnej płyty rodziny Pospieszalskich. Przynajmniej część nagrań została już zarejestrowana. Tym razem będzie to płyta z wierszami największych polskich poetów. Nie spodziewałbym się natomiast premierowej płyty zespołu Voo Voo ale myślę, że coś tam jednak pod tym szyldem na półki sklepów muzycznych trafi. 
Nie wiadomo jakie są plany względem zapowiadanej płyty CD i DVD z koncertem "Mickiewicz XXI symfonicznie"?
Możliwe, że w przyszłym roku ukażą się na płycie efekty wspólnych nagrań Wojciecha Waglewskiego z Wojciechem Klichem.
Pamiętam, że rok temu Wagiel publicznie wspominał o pomyśle wspólnego koncertu ze Zbigniewem Hołdysem, który mógłby się odbyć podczas Męskiego Grania 2019. Jak wiemy, ostatecznie do tego nie doszło. Ale kto wie, może w przyszłym roku?
Jeśli chodzi o plotki, to w lipcu być może odbędzie się bardzo wyjątkowy koncert Wojciecha Waglewskiego. Myślę tu o koncercie, jakiego nigdy dotąd jeszcze nie było. Cały czas gdzieś tam chyba tli się jakaś szansa na kolejny winyl Voo Voo i jakieś kolejne wydania kolekcjonerskie ale tutaj w zasadzie trudno nawet próbować szacować jak wielka to jest szansa? Niewykluczone, że coś tam wydarzy się w NOSPR z niewielkim udziałem Wojciecha Waglewskiego. 
Zapewne w marcu czeka nas kolejna transmisja koncertu Voo Voo z Wrocławia. Wiadomo już o koncercie Waglewski / Łęczycki (te występy nie odbywają się zbyt często a zawsze są bardzo udane).
Jakimi jeszcze wydarzeniami zapisane zostaną kolejne karty historii zespołu Voo Voo? Dowiemy się zapewne za niebawem. 

wtorek, 2 stycznia 2018

Podsumowanie muzyczne roku wg Michała Bryndala

Michał Bryndal na krótko przed wylotem do Tajlandii odwiedził Radio Dla Ciebie, gdzie dokonał krótkiego podsumowania wydarzeń na muzycznej scenie (głównie tych jazzowych) z minionego roku.
Audycji można wysłuchać TUTAJ

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Podsumowanie roku 2016

Kolejny rok za nami. Podobnie jak poprzedni, upłynął głównie na promocji płyty "Dobry wieczór". Ale oczywiście zespół Voo Voo nie byłby tym zespołem, którym jest, gdyby nie wydarzyła się również cała masa innych ciekawych rzeczy. 
"Gramy nie za często" - powiedział Wojciech Waglewski w wywiadzie udzielonym Radiu Wrocław w październiku.  To równocześnie główna refleksja dotycząca zespołu, gdy myślę o kończącym się właśnie roku. Zwłaszcza w drugiej jego połowie było mniej koncertów niż zazwyczaj ale nie znaczy to, że muzycy próżnowali. Wręcz przeciwnie. 
Na półkach fanów zespołu w 2016 roku pojawiło się kilka nowych pozycji. Przede wszystkim ukazała się koncertowa płyta "Suwałki Blues Festival 2015 - Bielszy Odcień Bluesa". Cały ten koncert wcześniej transmitowany był w radio ale moim zdaniem bardzo dobrze, że został wydany na płycie. Ukazała się również reedycja na CD oraz na winylu płyty "Małe Wu Wu", co wywołało powszechną radość, chociaż ciekaw jestem wyników sprzedaży w przypadku wersji winylowej. No i przez chwilę pojawiła się w sklepach znanej sieci płyta DVD "Koncert w Łodzi". W tym ostatnim przypadku zakończyło się wielką zadymą, wycofaniem produktu ze sprzedaży i zapowiedzią procesu wytoczonego wydawcy. Sprawa ucichła, więc trudno powiedzieć jak się skończyła i czy się skończyła? Ale utkwiło mi w pamięci oświadczenie, które ukazało się na oficjalnym Facebooku zespołu a w nim takie zdanie: "(...) sam koncert znajdujący się na tej płycie lubimy i chętnie byśmy go dla naszych słuchaczy wznowili.(...)". Już chyba nie ma sensu pytać ponownie dlaczego przez tyle lat nie wznowili ale jest też inny aspekt tej sprawy, na który zwrócił mi uwagę pewien fan, bardzo niezadowolony z książki "Dzień dobry wieczór", która jest kolejnym ważnym wydawnictwem, jakie trafiło w ręce sympatyków zespołu w tym roku. Otóż takich znakomitych koncertów, które leżą sobie w archiwach różnych stacji telewizyjnych jest dużo, dużo więcej. Lata mijają a one też nie są wydawane. Tymczasem właśnie dla wielu zespołów publikacja różnego rodzaju książek jest znakomitą okazją by załączyć do nich płyty z różnymi archiwaliami typu koncerty, wersje demo itd.
Niestety Voo Voo po raz kolejny nie skorzystało z takiej okazji. 
W minionym roku wydarzyła się też rzecz trudna do zdefiniowania, gdyż jedna płyta na półki fanów nie trafiła, pomimo dwóch koncertów ją promujących, które odbyły się w maju w Krakowie. Mowa o płycie "Polonia Minor", którą zespół ma wydać wraz z Trebuniami Tutkami. Na razie nie wydał, trudno powiedzieć czy kiedykolwiek wyda ale za to kolejny rok mogliśmy sobie posłuchać opowieści na ten temat. 
Koncertowym wydarzeniem roku był dla mnie występ wraz z orkiestrą Aukso w Katowicach. Ale koncertów wartych wspomnienia było więcej. W Augustowie odbył się kolejny koncert urodzinowy z udziałem zaproszonych gości. W Rzeszowie zaprezentowany został materiał z płyty "Placówka '44". No i w Krakowie odbył się koncert zatytułowany co prawda "Waglewski +" ale wystąpił na nim również zespół Voo Voo i - co ważne - odebrał złotą płytę za album "Dobry Wieczór". 
To takie najważniejsze moim zdaniem wydarzenia związane z zespołem. Dodam, że wraz z ukazaniem się książki Piotra Metza, poznaliśmy tytuł kolejnej płyty zespołu ("7"), na którą teraz czekamy. 
Sama książka niestety została raczej przemilczana przez krytyków literackich. Oprócz swojej, spotkałem się w mediach jedynie z jedną jakąś dłuższą jej recenzją. Wiem też, że nie wszyscy fani odebrali "pierwszą biografię" zespołu tak pozytywnie jak ja. Cóż... tym, którzy odczuwają niedosyt mogę jedynie polecić książkę Katarzyny Bielas z 2007 roku, zatytułowaną "Niesformatowani". Jest to zbiór obszernych wywiadów, m.in. z Wojciechem Waglewskim. Tak się składa, że rozmowa z liderem Voo Voo w tej książce, bardzo dobrze uzupełnia się z tą w "Dzień dobry wieczór". 
Jeżeli chodzi o działalność muzyków zespołu Voo Voo poza zespołem, to paradoksalnie najmniej chyba wiadomo na temat tego, co w tym roku porabiał Wojciech Waglewski? Być może przygotowywał kolejne wielkie projekty, o których wkrótce usłyszymy. Być może przygotowywał nową płytę Voo Voo. A być może trochę odpoczywał, do czego w końcu, jak każdy inny człowiek, też ma prawo. Ale w przypadku Wojciecha Waglewskiego to dość mało prawdopodobne. Coś tam jednak wiemy co porabiał. 
W styczniu pojawił się na nowej płycie Martyny Jakubowicz, zatytułowanej "Prosta Piosenka". W marcu wystąpił na koncercie z okazji 54 urodzin Programu 3. W maju wystąpił w Gdańsku a potem w grudniu w Warszawie z Wojciechem Mazolewskim. W październiku pojawił się na płycie Mazolewskiego "Chaos pełen idei". W sierpniu lider Voo Voo wraz z Wojciechem Klichem zagrali wyjątkowy koncert w Tarnowie.
1 października ukazało się przesłanie Wojciecha Waglewskiego z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki. 
W listopadzie Wojciech Waglewski zagrał na koncercie charytatywnym dla Marka Ałaszewskiego. No i w Listopadzie odbył się wielki koncert "Waglewski +". 
Ponadto Wagiel wziął udział (a przynajmniej miał wziąć - nie wiem bo nie byłem) w dwóch koncertach specjalnych pod kierownictwem Karima Martusewicza, zagrał sporo koncertów pod szyldem Waglewski Fisz Emade, no i udzielił trochę wywiadów, chociaż głównie w pierwszej połowie roku. 
Mateo Pospieszalski angażował się w masę projektów o wielkości zarówno makro jak i mikro. Rok rozpoczął oczywiście od trasy koncertowej z Kolędami Pospieszalskich. 
Mateusz przygotował aranżacje i był kierownikiem muzycznym kilku dużych koncertów: "Niezłomnym Honor", opolskie "Debiuty" i "Gonią wilki za owcami" - koncert galowy przeglądu "Pamiętajmy o Osieckiej". Wraz z zespołem Tie Break zagrał na Przystanku Woodstock. W Radomiu oraz Cieszynie wystąpił z zespołem Free Cooperation. Podobnie jak Wojciech Waglewski, wystąpił w Gdańsku z Wojciechem Mazolewskim. W Lublinie wystąpił z zespołem Tęgie Chłopy i Stanisławem Witkowskim. Ponownie z zespołem Tęgie Chłopy wystąpił podczas koncertu "Waglewski +". W Gdyni podczas festiwalu "Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci" zagrał retransmitowany przez telewizję koncert "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego". Wraz z rodziną zagrał we Wrocławiu wyjątkowy koncert "Melodie dzieciństwa". 
Mateo kolejny rok nagrywał płytę zespołu Tie Break. We wrześniu dość nieoczekiwanie pojawiła się informacja, że nagrywa też własny, premierowy materiał. Tutaj prace chyba idą sprawniej, gdyż w grudniu odbyły się już przedpremierowe koncerty i mówi się, że wydawnictwo pod roboczym tytułem "Tra la la" powinno ukazać się w marcu 2017. 
Podobno pojawił się na płycie zespołu "Mała Armia Jezusa". Muzyka Mateusza Pospieszalskiego została wykorzystana w dwóch przedstawieniach teatralnych: "Godzina Wrońca" oraz "Cicho". 
Natomiast w telewizji pojawił się kolejny sezon serialu "Blondynka" z muzyką Mateusza. 
Pod koniec roku wydarzyła się sprawa z gatunku "Archiwum X'. Mateo wraz z formacją Tralala wystąpili na krakowskim rynku podczas koncertu "Świąteczne życzenia z Krakowa". Koncert był retransmitowany przez TVP, z napisów końcowych mogliśmy się dowiedzieć jakie piosenki wykonał Mateo, tyle tylko że, gdyby uwierzyć w przekaz telewizyjny, to musiał te piosenki wykonywać gdzieś za sceną, bo telewizja nie pokazała Jego występu.
W tej chwili trwa już kolejna trasa z kolędami Pospieszalskich no i koncertowe kółeczko się zamyka. 
Michał Bryndal... Największe problemy mam zawsze z ogarnięciem działalności perkusisty Voo Voo. Ale i tak sporo wiadomo na temat tego, nad czym w tym roku pracował. 
Michał Bryndal pojawił się na płytach kilku wykonawców: "In between" - płyta wokalistki występującej pod pseudonimem Eva, “Back to the Garden” - Moniki Borzym, "Opowiem Ci o mnie" - Pawła Domagały, "A Vista Social Club" z zespołem Stryjo. Bardzo możliwe, że coś pominąłem. Wkrótce pojawi się płyta "Fala" Agi Kiepuszewskiej, nagrana również z Michałem. 
Muzyk ogromnie dużo koncertował. W maju wystąpił na wielkim koncercie ""Jimek & Mioush Hip Hop Symfonicznie". Równie dużym wydarzeniem był „Śpiewnik domowy” w Filharmonii Szczecin. Ponadto Michał Bryndal grał z Agnieszką Kiepuszewską, Moniką Borzym, zespołem Stryjo, Nikola Kołodziejczyk Orchestra i Nikola Kołodziejczyk Instant Ensemble. Jednak podejrzewam, że najciekawszą tegoroczna przygodą koncertową były występy w Chinach. 
O tym jak świat jest mały, przekonałem się w lutym, gdy wypatrzyłem Michała Bryndala przy jednej z plaż w... Tajlandii. 
Karim Martusewicz też był w tym roku niewątpliwie bardzo zapracowanym człowiekiem. Być może dlatego, kolejny rok z rzędu nie udało się wydać planowanej na jesień płyty zespołu Akustyk Amigos. Ale zespół zagrał kilka koncertów. Natomiast z muzykami zespołu Karimski Klub nagrał muzykę do filmu o bardzo długim tytule. Niestety nikt za bardzo nie wie jaki to tytuł ani co się z tym filmem dzieje ale możliwe, że muzykę tą usłyszymy kiedyś na płycie. 
W lipcu tradycyjnie w Leoncinie odbywały się warsztaty Karimski Club Workshop.  Karim przygotował w tym roku, to znaczy napisał aranżacje i był kierownikiem muzycznym kilku dużych koncertów: "Siła w jedności" - z okazji 40. rocznicy powstania Komitetu Obrony Robotników, koncert finałowy Miejskiej Strefy Kultury w Warszawie oraz „Muzeum na stulecia” - koncert z okazji kolejnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. 
Muzykę Karima Martusewicza mogliśmy również usłyszeć w przedstawieniach radiowych Mariusza Malca: "Kupiec Wenecki", "Córka Gerarda z Narbony, czyli Wszystko dobre, co się dobrze kończy" i "Legiony". 
A teraz pozostaje czekać na to, co przyniesie rok 2017. 

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Podsumowanie roku 2015

Pewne rzeczy na szczęście się nie zmieniają. I tak oto w 2015 roku zespół Voo Voo jak zwykle zagrał ogromną liczbę koncertów, jak zwykle eksperymentował a muzycy zespołu jak zwykle realizowali się również w setce innych projektów.
Nie jest mi łatwo podsumować miniony rok. Pewnie znacznie łatwiej o to tym, którzy zachwycili się płytą "Dobry Wieczór", bo to był przede wszystkim rok promocji tego albumu. Dopiero w dalszej kolejności akcenty postawione były na celebrację roku jubileuszowego dla zespołu. 
Jak sprzedała się płyta "Dobry Wieczór"? Tego oczywiście nie wiadomo, bo różne instytucje płaczące nad losem biednych i przymierających z głodu artystów, z jakichś powodów robią z informacji o całościowej sprzedaży płyt w Polsce wielką tajemnicę. Podejrzewam jednak, że płyta sprzedała się znakomicie. Miała swoje bardzo doniosłe momenty w radiowej Trójce i otrzymała nagrodę Fryderyka. Myślę, że jak na polskie warunki (a w takich właśnie żyjemy), jest to sukces albo nawet wielki sukces. 
Na tym tle niestety z buta potraktowana została zeszłoroczna, bardzo ciekawa płyta zespołu Voo Voo, zatytułowana "Placówka'44". Owszem, był jeden koncert transmitowany nawet na żywo w internecie a potem retransmitowany w wersji pociętej przez telewizję, media przez jakieś 2 tygodnie rozpisywały się dość obszernie o tym wydawnictwie, był też nawet teledysk ale to tyle. Oczywiście rozumiem, że była to płyta okolicznościowa a z takimi wydawnictwami jest jak z "Kolędami Pospieszalskich"; powracają do nas raz do roku. 
Jeżeli chodzi o jubileusz zespołu, Wojciech Waglewski kilkukrotnie podkreślał w różnych wywiadach, że nie specjalnie chciał robić jakiś jubileusz i nie chciał aby koncerty jubileuszowe były koncertami przekrojowymi. Ja nawet trochę rozumiem przedstawiane przez Wojciecha Waglewskiego argumenty bo domyślam się, że opowiadanie w wywiadach 5 razy w tygodniu, po 30 latach istnienia grupy, o tym jak powstał zespół, może być bardzo irytujące. No ale z drugiej strony to albo albo. Albo się wchodzi do wody albo się nie wchodzi, bo stanie w niej jedną nogą jest nieszczególne. 
Wojciech Waglewski stojąc przed wyborem czy mimo niechęci do pomysłu robić obchody roku jubileuszowego czy też udać, że nic się nie dzieje, nie odpowiedział sobie chyba jednoznacznie co właściwie chce zrobić?  Bo ja nie bardzo rozumiem co właściwie oznacza, że nie chce aby koncerty jubileuszowe były koncertami przekrojowymi? To tak mniej więcej jak powiedzieć, że nie chcę aby woda była mokra. Rzecz jednak w tym, że ona taka właśnie jest. A koncerty jubileuszowe to koncerty przekrojowe. Tymczasem w zespole Voo Voo mieliśmy ich kilka w tym roku. Przypomnę je pokrótce.
Pierwszy z nich zapowiedziany został jako koncert z okazji 40-lecia audycji "Bielszy Odcień Bluesa" oraz 30-lecia zespołu Voo Voo i odbył się podczas Suwałki Blues Festiwal. Przez godzinę transmitowany był na antenie radiowej Trójki i w tym czasie słuchacze urodzinowo usłyszeli... płytę "Dobry wieczór". Brzmiało to wszystko bardzo dobrze, zagrane było znakomicie. Słychać było od samego początku, że koncert z pewnością został poprzedzony jakąś bardzo poważną próbą. Wszystko ze sobą fajnie współgrało, zwłaszcza towarzyszący zespołowi chór. Pewne kompozycje zostały super przearanżowane specjalnie na ten koncert. Wszyscy zagrali znakomicie a gdy objawił się wraz z chórem Mateo podczas kompozycji "Gdybym", otrzymałem smsa od innej osoby słuchającej występu, która napisała: "Nie trzeba gości z Azerbejdżanu". Wszystko zatem fajnie, tylko że to był koncert urodzinowy. Okazji by usłyszeć płytę "Dobry wieczór" było w minionym roku ze sto.
Dobrze wiem, że koniec transmisji radiowej nie był końcem koncertu, wiem co działo się na scenie potem. Ważne jednak jest co usłyszała publiczność w całej Polsce. Czy naprawdę zespół po 30 latach istnienia nie miał im do zagrania nic oprócz najnowszej płyty? 
Kolejnym występem urodzinowym był koncert w Jarocinie. Każdy może po niego sięgnąć, bo większa jego część ukazała się na płycie. W rzeczywistości trwał 75 minut. Tym razem pod względem doboru repertuaru było duuuużo lepiej ale jednak istotną część występu stanowiły kompozycje z płyty "Dobry Wieczór". Byli goście z Azerbejdżanu i nie tylko. I wszyscy pokazali się od najlepszej strony. Myślę, że był to koncert najbliższy mojemu rozumieniu słowa "urodzinowy" ale w sumie jeszcze bardziej podobał mi się kolejny występ jubileuszowy, tym razem na Przystanku Woodstock. Scenariusz właściwie podobny jak w Jarocinie, tyle że bez gości. Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich koncertów, również zapis tego przy odrobinie wysiłku można znaleźć w internecie.
Następny koncert urodzinowy odbył się w warszawskim Teatrze Studio. Pisałem o nim TUTAJ.  Pod względem doboru repertuaru był to naprawdę ciekawy występ. Ale oczywiście bez solidnej dawki płyty "Dobry wieczór" się nie obyło. 
W międzyczasie Wojciech Waglewski odebrał w Łodzi nagrodę dla "Człowieka ze złotym uchem", co również zaowocowało interesującym występem. 
Okazuje się jednak, że rok jubileuszowy po roku się nie skończył bo wkrótce przewidziany jest kolejny koncert urodzinowy w Szczecinie i zapowiada się chyba bardzo interesująco. 
Tak czy inaczej, jeżeli o mnie chodzi, wolałbym jeden koncert urodzinowy ale taki, który zamknąłby buzię wszystkim takim ludziom jak ja. Takie koncerty odbywały się w przeszłości i zamierzam tu przy tej okazji przypomnieć je.
Na chwilę obecną, przy odrobinie wysiłku, dosyć łatwo jest zdobyć zapisy trzech wcześniejszych występów urodzinowych Voo Voo. Pierwszy z nich to transmisja telewizyjna albo jeszcze lepiej radiowa z koncertu, który odbył się 5 lat temu w Lublinie. Wraz z Voo Voo zagrał zespół Raz Dwa Trzy. Było na luzie, było wspólnie z innymi muzykami, chociaż dobór kompozycji wydał mi się nieco przypadkowy.
Kolejny koncert urodzinowy miał miejsce 10 lat temu w Janowcu i został wydany jako "Książka z muzyką". To był bardzo dobry i ciekawy koncert. Ale prawdziwa rewelacja to jubileusz, który odbył się 15 lat temu, również w Janowcu i ukazał się na "Płycie klubowej 3" (proszę nie szukać w oficjalnej dyskografii zespołu). Występ trwał 177 minut. Widać więc na pierwszy rzut oka, że odbywał się w bardzo swobodnej atmosferze i nie był ograniczony żadnymi ramami czasowymi. Wymienię czasy trwania tylko niektórych piosenek: "Flota zjednoczonych sił" 18:51 (!), "Konstytucje" 17:08 (!), "Karnawał" 12:38 i tak dalej. Te czasy trwania utworów też coś mówią o panującej atmosferze, nawet bez słuchania ich. Cóż... Może za 5 lat. Albo za 10. 
Jednak rok jubileuszowy to nie tylko koncerty. Do ostatniej chwili udało się zespołowi  utrzymać w tajemnicy gwóźdź programu czyli wydanie urodzinowego boxu. Wydawnictwo bardzo fajne, o czym pisałem w osobnym, obszernym tekście. 
Kolejnym bardzo dobrym pomysłem było wydanie "Płyty z Muzyką" oraz "Dobry wieczór" na winylu. 
Trzeba przyznać, że Wojciech Waglewski niezwykle ambitnie udzielał tych wszystkich urodzinowych wywiadów. Była ich ogromna ilość a jeden z nich trafił nawet do pisma Elle. Bardzo interesujące to były rozmowy. Założyciel Voo Voo miewał w przeszłości takie momenty, że przez miesiąc czy dwa, wszędzie dosyć mocno się powtarzał. A tym razem nie. Widać, że bardzo się postarał aby każda rozmowa była inna. 
Tyle o jubileuszu. Ze smutnych wydarzeń w minionym roku: zmarł Wojciech Przybylski. Zakładam, że wszyscy wiedzą kim był ten człowiek. 
Bez względu na to czy ktoś lubi Voo Voo czy też nie, wszyscy na przestrzeni ostatnich miesięcy dość konkretnie atakowani byli reklamą pewnego banku, z której pobrzmiewały znane od dawna gwizdy i śpiewy. 
W sumie wiadomościom związanym z Voo Voo albo z tym co dzieje się wokół zespołu, poświeciłem w ubiegłym roku 270 postów. Nie ma sensu ich tutaj teraz streszczać ale dokonując podsumowania, nie można nie wspomnieć o nagrodzie za całokształt twórczości dla Mateusza Pospieszalskiego, którą odebrał podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. 
Grudzień był rekordowym miesiącem jeżeli chodzi o liczbę odwiedzin tego bloga, za co dziękuję. Spotkałem się w minionym roku kilkukrotnie z bardzo silną krytyką za poglądy tu prezentowane ale też otrzymałem nie raz bardzo sympatyczne głosy wsparcia. Za te drugie jednak dziękuję dużo bardziej. Samemu krytykując, nie obrażam się za to, że inni krytykują mnie. Nie planuję niczego zmieniać. Zawsze znacznie chętniej chwalę gdy tylko mogę. Niestety często jest inaczej. Na szczęście jest kilku redaktorów w tym kraju, którzy pochwalą zawsze, więc chyba nie ma co się przejmować jakimś tam blogiem.
Nadchodzący rok (przynajmniej do września) będzie i już jest niezwykle trudny dla tego bloga z uwagi na bardzo czasochłonne plany jedynego redaktora. Z pewnością o wielu rzeczach nie uda się napisać. Ale  może nie będzie aż tak źle.