Swoją cyfrową premierę ma dzisiaj pierwszy singiel z nadchodzącej płyty zespołu Voo Voo. Utwór zatytułowany jest "Dźwięczność". Pierwotnie wydarzenie to planowane było już dawno, ale życie napisało inny scenariusz.
To dobry moment aby podsumować co wiadomo na temat nowego albumu Voo Voo? Sytuacja jest taka, że z jednej strony na temat płyty wiadomo już niemal wszystko. Z drugiej jednak oficjalnie nie wiadomo niemal nic i tak pewnie pozostanie jeszcze przez jakąś chwilę. Sam oczywiście również nawet jeśli coś wiem, to nie mogę napisać. Ale nie do końca, ponieważ na socialach pojawiało się bardzo dużo informacji, które zebrane razem stanowią dosyć konkretną już wiedzę. Zatem spróbujmy to jakoś posumować.
Jak wcześniej wspominałem, "Dźwięczność" miała się ukazać dłuższy już czas temu. Musiała zatem również zostać nagrana odpowiednio wcześniej. Kiedy? Z relacji wynika, że zespół wszedł do Studia Koncertowego Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego 19go, lub ewentualnie 20go maja br. Mogliśmy też dowiedzieć się, że Wojciech Waglewski pracował przy użyciu zestawu Laboga Diamond Sound DS100 + 212DS. No i jak już dzisiaj wiadomo, w nagraniu istotną rolę odegrała Samitra Suwannarit. Do planowanej wcześniej premiery nie doszło, za to w międzyczasie świat się zmienił pod wieloma względami i w efekcie uważny obserwator zauważył już zapewne, że dostawcą singla dla platform streamingowych jest e-muzyka a nie, tak jak wcześniej, Art2.
Po pierwszej sesji nagraniowej, podczas której zarejestrowano "Dźwięczność", w życiu Wojciecha Waglewskiego, jak wiemy, nastąpiły dramatyczne chwile. W działalności zespołu nastała przerwa, ale potem Voo Voo zagrało bliżej i dalej trochę koncertów, aż w końcu w drugiej połowie października zespół wszedł do sali "Źle i tanio", która jest popularnym miejscem prób bardzo wielu znanych wykonawców. Tam odbyły się przygotowania przed nagraniem płyty. Następnie dosłownie w ostatnich dniach października grupa ponownie zawitała do Studia Koncertowego Polskiego Radia. Z relacji pojawiających się w sieci mogliśmy dowiedzieć się, że zarejestrowano 8 utworów (to wynikało z filmów Michała Bryndala). Na innych nagraniach można było dostrzec Magdalenę Zawartko, Katarzynę Pakosę i Annę Malek, czyli chórzystki "podkradzione" zapewne Leszkowi Możdżerowi podczas wspólnych koncertów z Voo Voo. To nie wszystko. Zdjęciem ze studia pochwalił się również grający na wibrafonie Kuba Kotowicz, przy okazji wspominając, że decyzja o jego udziale w nagraniach zapadła... dzień wcześniej. Co jeszcze można było zobaczyć na nagraniach? Na przykład zespół który wraz ze swoim managerem Piotrem Bronką klaskał rytmicznie do mikrofonu z zapałem godnym ekipy Piotra Rubika. Ponadto na statywie rozłożone były nuty do piosenki "I've never been in love before". Natomiast w programie do obróbki dźwięku można było dostrzec tytuł "Witkacy". Pewnie jeszcze kilka rzeczy na tych filmach można było zauważyć. Tymczasem wraz z premierą singla, mogliśmy dziś zobaczyć, że grafikę do niego przygotował fantastyczny Jarosław Koziara. Poza tym premierze towarzyszyła informacja, że albumu należy oczekiwać w pierwszym kwartale przyszłego roku. Jeżeli ktoś już przebiera nóżkami i nie może się doczekać, licząc że pierwszy kwartał oznacza również pierwszy tydzień przyszłego roku, to muszę go zmartwić: tak nie będzie. Ale kiedy by nie było, zapewne warto czekać.

Dzięki za informacje, jak zawsze kompetentnie i z dodatkowymi informacjami.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Wojtek