Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.

środa, 18 maja 2016

Grzegorz Brzozowicz o Wojciechu Waglewskim

Na stronie dziennik.pl ukazała się bardzo interesująca rozmowa z Grzegorzem Brzozowiczem - redaktorem muzycznym i autorem książki "Resortowe dziecko Rock'n'rolla". 
Brzozowicz w wywiadzie przedstawia dość celne w większości diagnozy dotyczące sytuacji na rynku muzycznym. 
Krótka, aczkolwiek ważna dla treści wywiadu wzmianka dotyczy również Wojciecha Waglewskiego:
"Rockmani nie mają dystansu do siebie?
Nie mają. Przykładem tego są Czesław Niemen, Wojciech Waglewski, czy Grzegorz Ciechowski, choć z tym ostatnim jeszcze dało się rozmawiać. Waglewski zaś, mimo iż znamy się od 30 lat, kiedyś doniósł na mnie do telewizji. Stwierdził, że opowiadam bzdury o jego płycie."
Lider Voo Voo musiał chyba mocno zajść za skórę Brzozowiczowi, skoro jest jedynym żyjącym artystą, którego dziennikarz odważył się wymienić w tym kontekście z nazwiska. Nie będę się do tego odnosił z tej prostej przyczyny, że nie było mnie przy tym. Jednak abstrahując od Wojciecha Waglewskiego, obserwuję polską scenę muzyczną od wielu, wielu lat i byłoby mi bardzo trudno nie odnieść wrażenia, że jest coś mocno na rzeczy w tym co mówi Brzozowicz o dystansie do samego siebie wśród artystów. 
Mam wrażenie, że naszym twórcom bardzo trudno jest zaakceptować fakt, że decydując się wyjść na scenę albo wydać płytę, siłą rzeczy decydują się poddać swoją sztukę ocenom odbiorców. Z krytyką musieli zmierzyć się najwięksi. Artyści i tak są w bardzo komfortowej sytuacji, gdyż ewentualne nieprzychylne recenzje, zawsze mogą sobie i innym tłumaczyć co najmniej na trzy sposoby:
1. Ze sztuką jest jak z kobietami. Jednym się podobają brunetki a innym blondynki. Jednym się podoba płyta a innym nie. Taka jest prawda i trudno z tym dyskutować.
2. Można też pójść krótszą drogą i uznać, że krytykujący nie zna się na sztuce. Albo jeszcze krócej:
3. ...że jest idiotą i pewnie spędza siódmy rok w tej samej klasie.
Mam wrażenie, że artyści zupełnie niesłusznie, zbyt personalnie odbierają krytykę i trudno im zrozumieć, że ona nie bierze się znikąd. Prawda jest taka, że nasz rynek nie jest i nigdy nie był zalany samymi wybitnymi płytami. Nikt przy zdrowych zmysłach nie stwierdzi chyba przecież że Kazik czy wywołany Wojciech Waglewski to kiepscy artyści. Przeciwnie, większość osób, które się muzyką interesują, jest zgodnych że to artyści wybitni. Nie zmienia to jednak faktu, że płyty takiego na przykład Kultu, zdarzały się lepsze oraz gorsze i co do tego jest zgodność zarówno wśród fanów jak i krytyków. 
Wydaje mi się, że najgorszą dla artysty jest sytuacja, gdy wyda płytę i wszystkich będzie to tak bardzo interesowało, że nikomu nie będzie się nawet chciało napisać, że jest fajna albo do dupy. Tego nie życzę.
Fakt że ktoś pisze, że album jest lepszy lub gorszy, świadczy o tym że wywołuje on emocje. A o to chyba w sztuce chodzi.
Oczywiście piszę to wszystko również dlatego, że w dającej się przewidzieć przyszłości ukaże się kilka płyt Voo Voo i być może przyjdzie mi do głowy jakoś je zrecenzować. Mam wielką nadzieję i liczę na to, że będą to bardzo dobre recenzje. Ale na dzień dzisiejszy nie mogę mieć takiej pewności, gdyż ich nie słyszałem. Jednak już dziś jednego można być całkowicie pewnym: bez względu na treść, w recenzjach tych nie będzie cienia złośliwości, gdyż to zupełnie nie o to tutaj chodzi. Być może mi się spodobają a być może nie. Ale tak to już z płytami jest, że z jakichś, czasami trudnych do zdefiniowania powodów, jedne się podobają bardziej a inne mniej. Nic na to nie można poradzić.  
Zachęcam do lektury całego wywiadu z Grzegorzem Brzozowiczem, który dostępny jest TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz