Jak donoszą różne media, 4 czerwca w Warszawie odbędzie się demonstracja KODu. Oczywiście w życiu bym o tym nie napisał na tym blogu, gdyby nie dość ciekawe deklaracje z tym związane. Na przykład w "Rzeczpospolitej" możemy przeczytać, że: "Marsz zakończy się na stołecznym placu Konstytucji o 18.30, tak żeby nie kolidować z innymi imprezami, w tym koncertami, w których udział wezmą Nosowska, Voo Voo i Maciej Maleńczuk oraz fiestą na placu Defilad przed Pałacem Kultury i Nauki, która trwać będzie w ramach projektu „Wyłącz system" – zakończenie obchodów pierwszych wolnych wyborów w 1989 r."
Politycy przejmujący się muzykami... Wzruszające. Ale w sumie można by to odczytać pozytywnie, gdyby nie fakt, że na pewnym portalu, pewien koleżka, który w sumie zamieścił w sieci jak dotąd najbardziej konkretne informacje na temat wspomnianego koncertu, pisze tak (pisownia oryginalna): "od 19:30 - na placu defilad - koncert. Wystąpią : Maleńczuk; woo-woo, Nosowska. Zapraszają z flagami PL/Unii i KOD."
Ja odczytuję te wszystkie słowa tak: bezpośrednio po demonstracji walimy na darmowy koncert Voo Voo. Będzie wrażenie, że występują specjalnie dla nas, strudzonych marszowników i są jakoś zaangażowani w nasze działania. Przy okazji, gdy połączymy się z publicznością, która przyszła posłuchać muzyki i wyciągniemy flagi, będzie wyglądało, że jest nas więcej.
Wygląda to niestety słabo, odnoszę wrażenie, że zachodzi tutaj jakaś próba wmanipulowania zespołu w pewne historie, i osobiście uważam, że połączenie koncertu z jakimkolwiek wiecem politycznym jakiejkolwiek partii jest gorsze nawet niż oglądanie koncertu rockowego siedząc na krzesełku. Oczywiście nie muszę chyba wspominać ale wspomnę, jak bardzo pan demonstrant zainteresowany jest twórczością zespołu Voo Voo, biorąc pod uwagę, że nie wie nawet jak się pisze nazwę grupy i jak bardzo eleganckie jest posługiwanie się samymi nazwiskami. To tylko pokazuje, jak bardzo politycy mają artystów głęboko tam, gdzie słońce nie dochodzi, nie przejawiają do nich żadnego szacunku ale oczywiście potrzebują ich do realizacji swoich partykularnych interesów.
Jedyny plus tej historii jest taki, że przy okazji dowiedzieliśmy się, że jest w ogóle jakiś koncert Voo Voo. Oby tylko nie odbił się czkawką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz