EDIT: Poniższy tekst oczywiście w całości był żartem z okazji 1 kwietnia. Oznacza to, że krzesełka na koncertach niestety pozostaną ale za to zespół nie będzie tańczył na scenie.
Zapowiedzi te nie wzięły się z powietrza i - jak się okazuje - mają swoje bardzo konkretne przyczyny.
Mimo, że płyta "Dobry wieczór" osiągnęła spory sukces, Wojciech Waglewski jest (delikatnie mówiąc) daleki od zachwytu. Według dobrze poinformowanego źródła, lider Voo Voo był tak pewny jej komercyjnego potencjału, że przed premierą albumu zapowiedział, iż zespół nie wyda kolejnej płyty zanim krążek nie sprzeda się w ilości co najmniej 100 tysięcy egzemplarzy. Być może myślał, że to kwestia dwóch miesięcy i zespół będzie mógł ponownie wejść do studia. W praktyce jednak (1,5 roku później), mimo dających powody do zadowolenia wyników sprzedaży, gdyby muzyk chciał być konsekwentnym i czekać na magiczne 100 tysięcy, zespół mógłby już dziś zakończyć działalność. Tak się oczywiście nie stanie, jednak Wojciech Waglewski nie mogąc zaakceptować, że album sprzedał się poniżej Jego oczekiwań i chcąc uniknąć podobnej sytuacji w przyszłości, zlecił profesjonalnej firmie badanie nad pozycją marki Voo Voo na polskim rynku. Badania te dostarczyły bardzo ciekawych informacji, które zostaną teraz wykorzystane przy promocji kolejnych płyt. W praktyce zespół przejdzie drobny rebranding. To również konsekwencja zmian na polskim rynku muzycznym. 30 lat temu, gdy powstawało Voo Voo, zespoły muzyczne miały bardzo niesformalizowany i spontaniczny charakter. Dziś czasy się zmieniły i nierzadko mamy do czynienia z prawdziwymi przedsiębiorstwami muzycznymi, które podlegają takim samym prawom rynku jak każda inna firma i aby móc na nim funkcjonować, muszą elastycznie dostosowywać się do zmieniających się realiów.
Z badań kontentu polskich rozgłośni radiowych i telewizyjnych za ostatnie dwa lata wynika, że zespół Voo Voo nie istnieje w mediach poza radiową Trójką i okazjonalnymi występami na różnych kanałach TVP. To bardzo przekłada się na publiczność formacji założonej przez Wojciecha Waglewskiego. Okazuje się, że aż 72% sympatyków zespołu to właśnie słuchacze Trójki. Oczywiście stacja ta nie ma już dzisiaj takiej pozycji jak jeszcze 20 lat temu i stanowi zaledwie drobny wycinek medialnego tortu a tym samym nie może być wystarczającą platformą do odpowiedniej promocji płyt zespołu.
W badaniach przyjęto, że to właśnie osoba lidera ma decydujący wpływ na publiczny odbiór zespołu. Okazuje się, że o ile samo nazwisko Waglewski cieszy się nie najgorszą rozpoznawalnością to jednak znaczna część społeczeństwa ( zwłaszcza ci, którzy nie chodzą na koncerty i duże imprezy masowe ) nie kojarzy tego nazwiska z żadną twarzą. Wiadomo: radio nie ma ekranu.
Ale to wszystko ma się teraz zmienić. Co prawda Wojciech Waglewski zapowiada, że dopiero w listopadzie zespół zamierza wejść do studia, jednak już po wakacjach ma się rozpocząć medialna ofensywa mająca za zadanie przygotowanie gruntu ( oraz publiczności ) pod nowy album. Począwszy od września lider Voo Voo ma dosłownie wyskakiwać z lodówki. Wojciech Waglewski wystąpi w kilku odcinkach "Śpiewających fortepianów". W programie Ewy Drzyzgi opowie o kompleksach z dzieciństwa. Podobno pomysł Familiady Waglewscy kontra Pospieszalscy upadł tylko dlatego, że Wagiel stwierdził, iż miałby spory problem z namówieniem pięciu członków rodziny do tego przedsięwzięcia.
Plan jest taki, aby promując samego siebie, przy okazji jeszcze na tym zarobić. Dlatego już od października kanały telewizyjne zostaną zalane reklamami, w których Wojciech Waglewski zachwalać będzie jogurty oraz sieć Play. Towarzyszyć temu będzie inwazja billboardów na ulicach, z których będzie się do nas uśmiechać. Ciekawe czy na tę okazję przefarbuje sobie brodę na fioletowo? Piosenka "Łobi Jabi" będzie natomiast motywem muzycznym ogromnej kampanii promocyjnej sieci salonów OBI.
Na tym nie koniec. Badania rynku wykazały, że publiczność zespołu dramatycznie się starzeje. Dlatego menadżment zespołu jest już po uzgodnieniach z wydawcą magazynów Bravo oraz Bravo Girl, w efekcie czego w pismach pojawią się we wrześniu plakaty zespołu a Bravo w kolejnych wydaniach prezentować będzie sylwetki muzyków aby przybliżyć je młodszej publiczności. Jednak z góry wiadomo, że młodzi tego nie kupią, jeśli zespół nie odświeży wizerunku. Długo myślano nad tym, jak tego dokonać, aż w końcu Wojciech Waglewski wpadł na pomysł, że podczas koncertów zespołu wprowadzone zostaną układy choreograficzne. Największym zwolennikiem tego pomysłu był Michał Bryndal, który myślał, że Jego to ominie i pośmieje się za plecami pozostałych muzyków. Otóż mylił się ( przynajmniej częściowo ), gdyż Wojciech Waglewski zamierza przearanżować 2-3 starsze przeboje grupy do wersji na tamburyn i wówczas nic nie stanie na przeszkodzie, by i perkusista dołączył do układów tanecznych w wykonaniu kolegów. Nad ruchami scenicznymi grupy pracuje już zaprzyjaźniony z Mateuszem Pospieszalskim Sebastian "Gleba" Florek. Równocześnie zespół przestanie występować w salach z miejscami siedzącymi, aby atmosfera na koncertach nie przypominała sypialni dla pensjonariuszy domu spokojnej starości.
Okazuje się również, że twórczość zespołu ma się kompletnie nijak do najnowszych trendów w muzyce, co w konsekwencji oznacza, że jest zbyt nieprzyswajalna dla szerszego grona, by osiągnąć poziom sprzedaży zwalający na kolana. Mówiąc brutalnie: jeśli płyty mają się lepiej sprzedawać, muszą być bardziej popowe. To właśnie ma na myśli Wojciech Waglewski, mówiąc że na kolejnej płycie zespół pójdzie w zupełnie nowym kierunku. Co prawda nie wiem czy to jest nowy kierunek oraz czy to są najnowsze trendy w muzyce ale ponoć lider Voo Voo, za sprawą swojego syna Fisza, jest od kilku miesięcy pod ogromnym wrażeniem dokonań grupy Eurythmics i z pewnością odbije się to na brzmieniu zespołu. Oczywiście wiem, że dla Mateo nie byłby to żaden problem ale mam nadzieję, że nie zamieni saksofonu na syntezator.
Problemem są również teksty piosenek. Jeżeli mają trafić do większej grupy odbiorców, muszą być bardziej o niczym. Zespół nie może już dłużej przynudzać o przemijaniu i innych egzystencjalnych problemach, gdyż jest to zwyczajnie zbyt ciężkie. Na szczęście, w polskiej kulturze jest się na czym wzorować. Parostatek, Orła cień, Dmuchawce, latawce, wiatr... to są właśnie przykłady retoryki, która nie niesie za sobą żadnego zbędnego obciążenia emocjonalnego ani też odniesień ideologicznych, które mogłyby niektórych słuchaczy urazić i zniechęcić. Konsultantem w warstwie tekstowej ma zostać Andrzej Krzywy - wykonawca znanego przeboju "Statki na niebie".
Krótko mówiąc: koniec radosnej twórczości. Wojciech Waglewski podrażniony niepowodzeniem, nastawiony jest na sukces jak nigdy dotąd i tym razem nic nie pozostanie pozostawione przypadkowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz