Pojechałem wczoraj na koncert walentynkowy Voo Voo w Ustce. Ostatnie ponad dwa lata z płytą "Dobry wieczór" były dla mnie prawdziwym testem wytrzymałości, bowiem album zupełnie nie przypadł mi do gustu. Równocześnie Wojtek Waglewski z kolegami, z niezwykłą konsekwencją i wyjątkowo długo męczyli ten materiał na koncertach. Chodziłem na te występy z nadzieją, że a nuż się coś wydarzy fajnego. Czasami się wydarzało, czasami nie.
Tak więc wczoraj wybrałem się bez szczególnego entuzjazmu. Szkoda było nie iść, gdy zespół występuje tylko 120 km od domu.
Na miejscu, przed koncertem moją uwagę zwrócił nowy plakat. Taki gotowy dla organizatorów koncertów, że wystarczy tylko wpisać flamastrem datę, godzinę i miejsce. Otóż na tym plakacie nie było tytułu "Dobry Wieczór". Nie było żadnego tytułu. To zrodziło we mnie nutę nadziei, że może usłyszymy tym razem coś innego. Ta nadzieja nie okazała się płonna. Set lista całkowicie i niezwykle pozytywnie mnie zaskoczyła. Oto ona:
Bo Bóg dokopie
Mam głęboko
Czas pomyka
Turczyński
To co zostanie
Trąbka, pompka i lewarek
Gdybym
Skrzyżowanie
I czego jeszcze ode mnie chcesz? (tak tę piosenkę zatytułowałem, gdyż nigdy jej nie słyszałem i nie wiem co to za utwór?)
Tli się
Nim stanie się tak jak gdyby nigdy nic
Pierwszy raz
Bis 1:
Flota zjednoczonych sił + Łobi Jabi
Bis 2:
Improwizacja wokalna z akompaniamentem kalimby i zestawu perkusyjnego
Wiem, że Mateo się zirytował, że coś tam grzebię w telefonie podczas
występu ale musiałem na bieżąco notować jakie piosenki wykonują, bo gdyby mi ktoś powiedział, że był ostatnio na takim koncercie, trudno by mi było uwierzyć.
Jak dla mnie, taki występ to całkowita rewelacja. W ślad za którą oczywiście idzie proste pytanie: czy nie można tak częściej? Nie upieram się przy tym zestawie utworów. Chodzi o pewien przekrój. Przy tak zróżnicowanej muzyce jaką wykonuje Voo Voo, każdy chyba lubi ten zespół za coś trochę innego. Koncert przekrojowy zwiększa prawdopodobieństwo, że każdy znajdzie coś dla siebie. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę wszystkie płyty jakie kiedykolwiek słyszałem, znam naprawdę tylko kilka tak doskonałych, by nadawały się do tego aby je przez dwa lata ciągle grać w całości.
Podczas wczorajszego, przypomnę że walentynkowego koncertu, Wojciech Waglewski wielokrotnie w swoich wypowiedziach nawiązywał do kwestii uczuć pomiędzy mężczyzną i kobietą oraz kobietą i mężczyzną (najwyraźniej rozgranicza te dwa rodzaje uczuć).
Cóż można dodać? Tak się składa, że jestem osobą, która jeździ na koncerty po całym dosłownie świecie. Przy okazji coś tam też odrobinę wiem o nagłośnieniu, gdyż taka mam akurat pracę. W największych salach koncertowych i na największych stadionach zdarzało mi się widywać historie z dźwiękiem, które teoretycznie nie miały prawa się wydarzyć. Dlatego absolutnie nie jest dla mnie oczywistym, że w takim małym domu kultury w Ustce, wszystko może zagrać tak fajnie, jak zagrało wczoraj. Tak, wiem że był przez moment problem z odsłuchami ale od strony publiczności było bardzo dobrze.
Kiedyś, bardzo dawno temu Wojciech Waglewski zapytał mnie, za co lubię Voo Voo? Zamurowało mnie wtedy. Jak to za co? Za wszystko. Dziś już wiem, że nie za wszystko. Ale za takie koncerty z pewnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz