Kto nie oglądał wczoraj festiwalu w Opolu może dziś czuć się szczęśliwym
człowiekiem. Patrząc na ten spektakl z każdą chwilą coraz bardziej nie mogłem uwierzyć, że w tej szopce ma wziąć udział Voo Voo. Na szczęście jednak do występu nie doszło.
Główna teza koncertu była taka, że gdyby nie wybory 25 lat temu to świat zatrzymałby się w miejscu w 1989 roku i teraz słuchalibyśmy muzy na magnetofonach marki Kasprzak oraz zapewne nosilibyśmy buty typu Relax. Mimo licznych opowieści o tym jak straszny był miniony system, scena roiła się od ulubieńców ówczesnej władzy. Od wykonawców bez których trudno było sobie wyobrazić jakikolwiek PRL-owski festiwal. Dobrze ułożony pies nauczony jest nie przyjmować
jedzenia od każdego. Niestety są artyści, którzy nie dość że gotowi są
brać kasę od każdego i w każdych okolicznościach, to jeszcze po latach gotowi są obsikać rękę która
ich wykarmiła.Chwilami brakowało tylko żeby na scenę wszedł Jerzy Urban i zaczął udowadniać ze on też walczył z systemem.
Konferansjerka
festiwalu merytorycznie na poziomie bruku. Biedna Kożuchowska opowiadająca jak
jej za komuny było okropnie bo musiała samodzielnie obierać jabłka i
drylować wiśnie. A teraz pewnie jest tak dobrze że jabłka obierają się same.
Kolejna jej żałosna teza głosiła, że przed 1989 rokiem to można się było bawić
albo w domu albo w szkole bo na mieście to nic się nie działo. Nie wiem
gdzie się wychowywała pani Kożuchowska? Całkiem możliwe że była
ogarnięta taką fobią, że wcale nie wychodziła z domu i nie wie jak było.
Ja w każdym razie non stop bawiłem się na niezapomnianych koncertach i na nudę nie narzekałem. Pani Kożuchowskiej współczuję traumatycznego dzieciństwa. Opłakane skutki widoczne są do dziś.
Rozumiem, że wszystko można skrytykować nawet dla samej przyjemności krytykowania. Ważne jest aby robić to racjonalnie. Trudno też o bardziej wdzięczny temat do krytykowania niż miniony system. Jednak takiej dawki tępej i nachalnej propagandy jak wczoraj, dawno nigdzie nie było. Doprawdy przykre jest że w tym kraju wszystko musi być
tak upolitycznione. Równie przykre jest to, że artyści którzy tak chętnie opowiadają jak to ich życiem przewodził bunt, jak szli pod prąd i jacy byli niezależni, dzisiaj bez jakiegokolwiek poczucia żenady, chóralnie i bez najmniejszego zająknięcia stają się częścią tak infantylnej propagandy. Byle tylko kasa w portfelu się zgadzała bo w końcu jest upragniony kapitalizm i tylko to się teraz liczy. Cóż, takie czasy. Lepsze.
Podczas koncertu wystąpiło ponad 30 artystów, z których wielu może poszczycić się naprawdę dużym dorobkiem muzycznym . Trudno mi uwierzyć, że mając ich wszystkich do dyspozycji, można było zrobić tak żenujące widowisko. Już sam pomysł aby w jednym koncercie wystąpili np Alicja Majewska i Sztywny Pal Azji był mniej więcej tak znakomity jakby kazać zaśpiewać w duecie Shazzie i Małgorzacie Walewskiej. Nie wiem co się stało że Voo Voo nie wystąpiło i powiem szczerze: nie interesuje mnie to. Najważniejsze że nie wystąpiło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz