Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.

wtorek, 27 października 2015

Piwo się rozlało - relacja z koncertu Wojciecha Waglewskiego na Soundedit

W minioną sobotę (24 października) w Łodzi odbył się koncert Wojciecha Waglewskiego i zaproszonych gości z okazji festiwalu Soundedit '15
Miłośnicy twórczości lidera Voo Voo przybyli na ten występ tłumnie. Po wpuszczeniu do sali coś mi się nie zgadzało. Była publiczność, była scena ale na tej scenie ustawiony był bardzo skromny sprzęt i przede wszystkim nie było perkusji. 
Zbliżała się godzina koncertu, gdy nagle zgromadzonych zaskoczył odgłos tłuczonego szkła. Okazało się, że wywróciło się około 20 ustawionych w wieżę skrzynek pełnych piwa. 
Występ miał się rozpocząć o godzinie 19.00 ale nic takiego nie nastąpiło. Pomimo zgromadzonych tłumów, zacząłem się zastawiać czy nie pomyliłem imprezy. Jednak po kilku minutach na scenę wyszedł dyrektor festiwalu i zapowiedział 15 minut spóźnienia. Mniej więcej po 40 następnych minutach okazało się, że występ będzie w sali obok. Ostatecznie koncert rozpoczął się z blisko godzinnym opóźnieniem. 
Od samego początku bardzo pozytywnym zaskoczeniem było nagłośnienie. Mimo, że sprawdzane było naprędce przed występem, wszystko zabrzmiało znakomicie. 
Koncert rozpoczął się od duetu z Leszkiem Możdżerem w piosence "Nie manipuluj". Kompozycję tę artyści wykonywali już wspólnie podczas Męskiego Grania w 2011 roku. 
Następnie na scenie do Wojciecha Waglewskiego dołączyli Fisz wraz z Emade i wykonali kompozycje "Bóg", "Syn" oraz "Człowiek ćma". 
Kolejnym gościem występu była Maria Peszek, która wraz z Wojciechem Waglewskim i Leszkiem Możdżerem wykonała utwór "Moje miasto".
Cała ta część występu wypadła w moim odbiorze REWELACYJNIE. 
Potem na scenę wkroczyła pozostała część zespołu Voo Voo i zagrali utwory: "Kim bym był...?", "Po godzinach", "Na coś się zanosi" oraz "Gdybym". Mimo, że utwory z płyty "Dobry Wieczór" zdecydowanie nie należą do moich ulubionych, muszę przyznać że podobało mi się to co zrobili z nimi muzycy tego wieczoru. 
Na zakończenie zespół wykonał kompozycję "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic nie było". Zagranie tego akurat utworu w mojej ocenie zawsze jest świetnym pomysłem, więc był to miły finał koncertu. Bisów nie było. 
Bezpośrednio po występie pospiesznie przystąpiono do - jak to nazwali nieco na wyrost organizatorzy - gali wręczenia nagród. Pierwszy statuetkę odebrał Bob Geldof. Artysta nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Następnie nagrodę "Człowieka ze złotym uchem" odebrał Wojciech Waglewski, który poza "Dziękuję" do powiedzenia miał jeszcze mniej. Ale wynikało to moim zdaniem z jakiejś dziwnej formuły tej uroczystości. W moim odczuciu przede wszystkim zabrakło wystarczającej informacji na temat tego co to za nagrody i w jaki sposób są przyznawane. W sumie jednak to mało istotne, bo tak jak powiedział Lech Janerka na zaprezentowanym krótkim filmie: Wojciech Waglewski wart jest każdej nagrody. 
Podsumowując: koncercik bardzo pozytywny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz