Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maria Peszek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maria Peszek. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 maja 2020

Słowa i muzyka - archiwalny reportaż

Nie wiem zbyt wiele na temat tego reportażu. Zapewne powstał gdzieś w okolicach 2002 roku. Wiem tylko, że autorem jest Marcin Tercjak. Warto się na chwilę cofnąć do tamtych czasów. Kto wie? Może pewnego dnia ten reportaż znowu stanie się aktualny?
Zachęcam do słuchania TUTAJ

poniedziałek, 3 czerwca 2019

1 czerwca - relacja z Gdańska

Sporo się ostatnio dzieje. W przeciągu miesiąca odbyły się dwa wysokobudżetowe wydarzenia, których głównymi bohaterami byli Wojciech Waglewski i Voo Voo. 
Po Opolu przyszedł czas na Gdańsk, w którym to miały miejsce aż dwa koncerty jednego dnia. Gdańskim występom chciałbym poświęcić słów kilka, chociaż nie jest to łatwe, bo większość tego co się działo można obejrzeć w internecie i nie ma specjalnie sensu opisywać tego, co każdy sam może sobie zobaczyć.  
Sobotnia zabawa rozpoczęła się o godzinie 14.00, kiedy to na scenie pojawił się w specjalnym przebraniu Karim Martusewicz wraz z zespołem Karimski Club i swoimi dziecięcymi gwiazdami. 
Ku memu wielkiemu zdziwieniu, na koncert przyszło grubo poniżej 100 000 osób 😂😂😂. Albo magia hasła "Małe Wu Wu" nie zadziałała tak jak 2 lata temu w Jarocinie, albo ludzie zlękli się pogody, bo aplikacje zgodnie przepowiadały 70% szans na burzę. Z drugiej strony, ja przynajmniej nie jestem zachwycony promocją poszczególnych wydarzeń w ramach Święta Wolności w Gdańsku. Zaplanowano tyle różnych rzeczy, że wrzucenie tego wszystkiego w jeden wspólny program, do przeczytania którego trzeba było mieć dobre okulary, nie koniecznie przynosiło zaplanowany skutek. Łatwo było coś przeoczyć. Nie mówię, że nie było promocji ale po pierwsze: szczegóły były na ostatnią chwilę, po drugie: sposób przekazywania informacji ma wpływ na skuteczność jej odbioru a na dokładkę karty wstępu na wieczorny koncert były wydawane z kilkudniowym poślizgiem, też niemalże na ostatnią chwilę. 
Powracając do Karimowego koncertu, burzy nie było w trakcie występu. Dzięki temu artyści przy pięknym słoneczku wykonali kilka kompozycji z najnowszej płyty zatytułowanej "Dla Dzieci". 
Pokazem gry na trąbce oraz tanecznymi umiejętnościami zabłysnął Nelson - syn Karima. Ale szczerze jestem przekonany o tym, że jeśli chodzi o dzieci występujące tego dnia na scenie, nie tylko o Nelsonie usłyszymy jeszcze w przyszłości. 
W dalszej części koncertu na scenie pojawili się Wojciech Waglewski oraz Mateusz Pospieszalski. To oczywiście zwiastowało utwory z repertuaru Małego Wu Wu. Kto nie był, może żałować bo okazje aby usłyszeć je na żywo, zdarzają się ekstremalnie rzadko. 
Po koncercie przygotowanym przez Karima, nastąpiły kilkugodzinne próby przed wieczornym występem. I faktycznie, podczas prób dwukrotnie przeszła solidna burza. Na szczęście były to tylko takie "kilkuminutówki". 
O godzinie 20.15 ruszył koncert główny i od razu wyjaśniam co się działo, gdy w necie nie leciał akurat streaming. Otóż transmisja odbywała się tylko wtedy, gdy na scenie był Wojciech Waglewski. 
Tym ten koncert różnił się od tego w Opolu, że w Opolu ktoś z Voo Voo zawsze był na scenie a w Gdańsku niektórzy wykonawcy mieli swoje własne indywidualne sety. I wtedy właśnie transmisji nie było. Jak dla mnie, te indywidualne występy były odrobinę za długie ale z drugiej strony rozumiem też, że trudno aby na przykład zespół z Jamajki przyleciał wykonać dwa utwory. Inny aspekt jest też taki, że przecież byli też widzowie, którzy wcale nie przyszli na Voo Voo tylko znaleźli gdzieś informację, że wystąpi na przykład Organek. I pewnie też byliby zawiedzeni, gdyby zagrał dwa kawałki. Nie wiem na ile to były żarty a na ile to było na serio ale słyszałem o dziewczynie, która rzuciła naukę i jeździ po całej Polsce za Organkiem. Mam nadzieję, że nie wyszła z koncertu zawiedziona. No i oczywiście, że wróci do szkoły. 
Pierwsze informacje na temat tego wydarzenia mówiły, że na scenie pojawią się: Wojtek Mazolewski Quintet, grupa Voo Voo z zespołem perkusyjnym Ritmo Bloco, Tomasz Organek z zespołem, Lech Janerka, John Porter oraz Paulina, Natalia i Ewa (w rzeczywistości Anna) Przybysz. Ostatecznie było nieco inaczej. Wystąpili: Zespół Voo Voo z Wojciechem Waglewskim, Wojciech Mazolewski Quintet, John Porter, Paulina i Anna Przybysz, Maria Peszek, Organek, Justyna Święs, The Pau, Monika Borzym, zespół Ritmo Bloco, zespół Trebunie Tutki & Twinkle Brothers oraz Brodka.
Koncert rozpoczął się od piosenki "Kocham wolność". Nie wiem jak tam było z odsłuchami na scenie ale Organek swoim wokalem dość konkretnie rozmijał się z melodią. 
Pierwsza z przerw w transmisji to był około 40-minutowy występ Wojciecha Mazolewskiego. Swoje osobne występy mieli też John Porter, Organek z The Pau oraz Trebunie z Twinkle Brothers.
Marie Peszek w ciągu ostatniego miesiąca widziałem trzykrotnie z piosenką "Moje miasto". I były to trzy zupełnie różne wykonania. Najpierw wystąpiła przed Voo Voo na granicy Gdańska i Sopotu. Tam publiczność usłyszała taką wersję mocno rockową. Mi to się podobało dość średnio. W Opolu zabrzmiała wersja inspirowana tą albumową i wypadło rewelacyjnie. W gdańsku natomiast była wersja nieco wolniejsza, nieco dłuższa a klimat narzucał Mateusz Pospieszalski. Wypadło bardzo ładnie.  
Świetnie wypadł występ Ritmo Bloco. Zagrali inaczej niż na dotychczasowych koncertach z Voo Voo bo tam piosenka "Się poruszam 2" przechodziła w utwór "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic" a tu nastąpiło przejście we "Flotę zjednoczonych sił" / "Łobi jabi". 
Flota była oczywiście jednym z ważniejszych momentów koncertu. Wersja numer 2349 ( z dokładnością do 500). Wyszło rewelacyjnie, publiczność bardzo się wkręciła we wspólne śpiewanie, ale my Polacy mamy coś takiego, że wspólnie to możemy zaśpiewać co najwyżej "Hej Sokoły". Bo jak już trzeba zaśpiewać "100 lat" albo hymn państwowy, wtedy zaczyna się problem. No i tak też było podczas "Łobi jabi". Każdy śpiewał, tyle że każdy co innego. 
Wielki finał to Brodka i wszyscy pozostali artyści z piosenką "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic". Cóż można powiedzieć? Każdy widział a kto nie widział, wciąż może obejrzeć. Wyszło super.
Nie potrafię oszacować ile osób mogło się zgromadzić aby obejrzeć ten koncert ale publiczność raczej dopisała. 
Wychodząc, usłyszałem taką opinię, że po co oni tych górali ściągali? Nie chcę obrażać ludzi, więc nie napiszę, że powiedział to dyletant. Ale przedstawiciel przypadkowej publiczności, która wybrała się na darmowy koncert i nie ma pojęcia o Voo Voo - z pewnością. No niestety: Ich Troje mieli akurat zajęte terminy. Na szczęście świadomej publiczności też nie zabrakło.
Poczytałem sobie też komentarze po koncercie. A te są bardzo różne. No ale to jest Gdańsk. Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim tam dogodził, sam Kazik z pewnością też by nie dał rady. Moja rada jest taka: nie pasuje ci zestaw wykonawców to nie przychodź na koncert. A moja ocena jest taka, że bardzo sprawnie przeprowadzone wydarzenie, bardzo udane artystycznie. Ilość wykonawców gwarantowała niemal dla każdego coś miłego. Myślę, że wszyscy wykonali świetną pracę i nie wiem czy jeszcze będzie okazja do tego formatu koncertów z Voo Voo ale bardzo bym chciał aby była.
A-ha. Jeszcze występowała Natalia Przybysz. Bym był zapomniał a potem sobie tego nie darował. 

poniedziałek, 20 maja 2019

Relacja z koncertu Waglewski +

Jakieś 3 miesiące temu otrzymałem krótki przekaz o treści: 18 maja musisz być w Opolu. Dobrze, będę - odpowiedziałem, nie wiedząc jeszcze zupełnie o co chodzi. Po jakichś dwóch miesiącach sprawa zaczęła się wyjaśniać. Pierwsza konkretniejsza informacja brzmiała: to będzie dzień Wagla. I rzeczywiście, był.
Dzień wcześniej jednak niepokój wzbudzać mogła fatalna pogoda. Nie żebym wierzył w prognozy, ale pomyślałem, że nie zaszkodzi sprawdzić jak to niby ma wyglądać nazajutrz. No i prognoza była taka, że wszędzie będzie brzydka pogoda i zimno a jedynie w Opolu ciepło i słonecznie.
Dzień wcześniej jeszcze w sieci pojawiło się zdjęcie sceny z gotowymi już dekoracjami Jarosława Koziary i stało się jasne, że wszyscy muzycy to wojownicy.
Z powodu burz, podróż do Opola nie należała do najłatwiejszych. Ale na miejscu okazało się, że w Opolu jest przepiękna pogoda. Gorąco i śliczne błękitne niebo.
Gdy dotarłem do amfiteatru, akurat trwały próby. Słuchałem ich sobie delektując się pogodą a gdy zabrzmiała Flota, pomyślałem sobie: to będzie fajny dzień. To już jest fajny dzień.
Na koncert przybyły tłumy. Amfiteatr opolski wypełniony został prawie w całości. Chwilę po godzinie 20.00 Piotr Metz zapowiedział Wojciecha Waglewskiego.
Następnie, jako pierwszy wystąpił zespół Waglewski Fisz Emade. Ja już niestety napisałem chyba wszystko o przeszłych, obecnych i przyszłych koncertach tego zespołu. Tam nigdy nie ma się do czego przyczepić, więc nie ma o czym pisać.
Występ WFE trwał godzinę. A potem na scenie pojawiła się witana gorącymi owacjami Maria Peszek. I to był cios! Zdarzają się w życiu takie chwile, gdy człowiek wie, że coś zmierza do końca a jest tak miło, że chciałby aby ta chwila trwała znaczenie dłużej. Takiego czegoś doświadczyłem, gdy jasnym było, że Wagiel wraz z Marią Peszek i Mateuszem Pospieszalskim zmierzają do końca piosenki "Moje miasto". Wspaniałe, niezwykle  energetyczne i takie, powiedziałbym: kompletne wykonanie. Naprawdę chciałoby się aby ta piosenka trwała dłużej. Może w Gdańsku wykonają jakąś wersję extended.
Tymczasem na scenie pojawił się zespół Voo Voo, który wraz ze swoimi gośćmi odbywał muzyczne skoki w czasie.
Wiadomo,  że jeśli już Wojciech Waglewski sięga na koncertach po starsze utwory, lista tych których można się spodziewać, jest dosyć krótka gdy wziąć pod uwagę ogromny dorobek grupy. Są to zazwyczaj: "To co zostanie", "Wannolot", "Gdybym" lub kompozycje zawarte na płycie "21". A tu nagle, wraz z Błażejem Królem wykonali piosenkę "Klucz". Od nie wiadomo jak dawna tego utworu nie wykonywali i nagle taki strzał znikąd. I to było naprawdę świetnym pomysłem. Voo Voo ma tak ogromną ilość znakomitych kompozycji, po które zupełnie nie sięga, że takie strzały znikąd wprowadzają ogromne urozmaicenie i dodatkowo dodają element nieprzewidywalności. A przecież wiemy z licznych wywiadów, że  Wojciechowi Waglewskiemu zależy na tym, by stale zaskakiwać.
Ale tego wieczoru zaskoczeń było znacznie więcej. Już sam dobór gości był zaskoczeniem, bo ostatnimi czasy Voo Voo pojawiało się głównie w towarzystwie Organka, Wojciecha Mazolewskiego oraz Natalii Przybysz. Wszystko fajnie ale co za dużo to nie zdrowo. A z Marią Peszek czy Anną Marią Jopek zespół nie występował od lat. Z Królem czy Brodką nie mieli praktycznie żadnych poważnych występów.
Do udziału w koncercie zaproszono również Sądecką Orkiestrę Kameralną. Ich akurat nigdy nie za dużo. Orkiestra wraz z Moniką Brodką i Voo Voo wykonała na początek kompozycję "Nim stanie się tak jak gdyby nigdy nic". Cóż można powiedzieć? Monika Brodka udowodniła, że nie przez przypadek jest tam gdzie jest i pokazała to, o czym od dawna wiadomo: ma talent. Taka nieco poboczna refleksja, o której niby też od dawna wiadomo: telewizja kłamie. Albo przynajmniej przekłamuje. Brodka w telewizji wygląda znacznie starzej niż w realu. W rzeczywistości wygląda jakby miała maksymalnie z 15 lat. Ciekawe, czy kiedykolwiek sprzedali jej w sklepie alkohol (jeśli takowy kupuje) bez sprawdzenia dowodu?
Alim i Fargana Quasimov... Ich już widziałem na scenie z Voo Voo ale nie widziałem dotąd z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej. To połączenie: Alim, Fargana, orkiestra, Voo Voo i Mateo (w tym przypadku jako osobny byt) uczyniły wykonanie piosenki "Gdybym" wyjątkowo pięknym.
Piękne Alim i Fargana mieli również stroje. Na mnie szczerze powiedziawszy szczególne wrażenie zrobił niezwykle silny głos Fargany Quasimov. 
O występie Anny Marii Jopek wiele nie napiszę ale moim zdaniem wraz z zespołem Voo Voo zawsze krążyła po podobnej orbicie gwiazd, dlatego ich wspólne występy zawsze wypadają bardzo naturalnie. 
Specjalny występ miał Jarosław Koziara, który oprócz scenografii zrobił tego wieczora pod sceną swój taneczny show. Poza jednym panem z ochrony, pozostali raczej wiedzieli kim jest Jarosław Koziara, bo nie brakowało chętnych do wspólnego zdjęcia z artystą. 
Na uwagę zasługiwała też zupełnie nowa orkiestracja do piosenki "Się poruszam 1". Chyba do tej piosenki, bo tym razem niczego nie nagrywałem a naprawdę sporo się działo ale raczej się nie mylę. Orkiestra symfoniczna zawsze nadaje piosenkom zupełnie innego wyrazu.
Na wielki finał nie mogło być inaczej: Flota Zjednoczonych Sił / Łobi Jabi. Było przepięknie. 
Potem jeszcze cały amfiteatr i wszyscy artyści zaśpiewali Wojciechowi Waglewskiemu "100 lat". Nawet w miarę równo, co się niezwykle rzadko zdarza w tłumie. 
Publiczności udało się również namówić zespół na krótki bis.
Cały koncert oceniam jako ogromny sukces pod każdym względem. Było to wielkie, wysokobudżetowe przedsięwzięcie. To się tak lekko czyta na przykład plakaty: będzie koncert, wystąpi Wojciech Waglewski i paru tam jeszcze wykonawców. Ale warto sobie zdać sprawę ze skali tego wydarzenia. Przez scenę przewinął się tłum artystów. Osobna armia ludzi była zaangażowana w obsługę techniczną wydarzenia. Specjalna scenografia, wizualizacje, oświetlenie itd. Bez wątpienia było to największe wydarzenie a zarazem największy sukces organizacyjny i artystyczny od wielu lat. 
Dawno temu zostałem poproszony abym odpuścił sobie komentowanie nagłośnienia, dopóki na każdym koncercie siedzę w pierwszym rzędzie. To logiczna i oczywista prośba. Napisze więc tyle, że przynajmniej z mojej perspektywy, koncert nagłośniony był bardzo fajnie. Słowo "fajnie" może niezbyt fortunne ale już nie chce głębiej wchodzić w temat. 
Jest coś jeszcze: coś dobrego dzieje się z Wojciechem Waglewskim a przy okazji z całym zespołem. To nie jest ten sam, radykalny w niektórych kwestiach Wojciech Waglewski, co jeszcze 4-5 lat temu. Po niezwykle traumatycznym dla mnie okresie, gdy grupa przez 2 lata grała ciągle płytę "Dobry wieczór" a ja w zasadzie nie miałem wielkiej nadziei na lepsze czasy, od premiery płyty "7" jest stale lepiej i lepiej. To niezwykle cieszy. I jeszcze ten powrót Koziary od płyty "7". To też jest coś.
Oczywiście przed sobotnim koncertem była obawa bo już samo miejsce u wielu osób budzi dosyć mieszane uczucia. Po drugie bilety po chyba tam 30 zł czy jakoś tak, rodziły obawę, że pojawi się tak zwana przypadkowa publiczność. Ale wszystko zagrało i koncert okazał się ogromnym świętem twórczości Wojciecha Waglewskiego, twórczości Voo Voo i świętem muzyki. Myślę, że wszyscy, którzy się do niego przyczynili, mogą być z siebie dumni. 

poniedziałek, 6 maja 2019

Relacja z koncertu w Ergo Arenie

No i po długim weekendzie. W międzyczasie zespół Voo Voo wystąpił na granicy Gdańska i Sopotu podczas koncertu "Zjednoczeni w różnorodności".
Oprócz drużyny Wojciecha Waglewskiego wystąpiło również wielu innych wykonawców. Było raz lepiej, raz gorzej ale w sumie całkiem dobrze. Żałuję nieco, że nie spóźniłem się z 10-15 minut, bo przydługa konferansjerka trochę mnie zmęczyła. 
Jeżeli chodzi o same występy, to jako pierwsza na scenie pojawiła się Grażyna Łobaszewska. Osobiście bardzo mnie cieszy, że artystka stale funkcjonuje na rynku muzycznym. Tyle, że jakby w ciemno bez żadnego ryzyka można było zakładać, co zaśpiewa. Szczerze powiedziawszy bardziej przypadła mi do gustu aranżacja piosenki "Czas nas uczy pogody" przygotowana przez Mateusza Pospieszalskiego na okazję festiwalu Opole 2016. Ale i tak było dobrze.
Następnie na scenie pojawiła się Maria Peszek. Bardzo lubię tę artystkę ale po występie odczuwałem pewien niedosyt. Przy czym trzeba tu powiedzieć, że formuła koncertu przewidywała, że artyści (oprócz Voo Voo) wykonują tylko po trzy piosenki a to jednak dosyć krótki czas na występ.
Jako kolejna na scenie pojawiła się Natalia Przybysz. Tutaj trudno mi cokolwiek powiedzieć. Akurat musiałem wyjść na papierosa. 
Po Natalii przyszedł czas na występ Muniek i Przyjaciele. Kiedyś bardzo lubiłem Muńka, dzisiaj nie bardzo ale muszę powiedzieć, że jego występ był największym pozytywnym zaskoczeniem podczas tego wieczoru. Co by o nim nie powiedzieć, jedno jest pewne: wciąż potrafi robić show. Zanim zdążył cokolwiek zagrać, publiczność już szalała jakby nikt inny przed nim nie występował. A potem, podczas akustycznego setu, publiczność jeszcze bardziej się rozkręciła. Wokaliście towarzyszyło dwóch znakomitych gitarzystów i całość wypadła zdecydowanie na plus.
Fisz Emade Tworzywo - nie potrafię w jakikolwiek sposób komentować występów tej ekipy. To jest wszystko tak wyliczone, wykalkulowane wręcz, że musi się podobać. Nigdy nie ma tam miejsca na cokolwiek, do czego można by się było przyczepić. Przez to komentowanie tych występów jest nudne. Tego wieczora panowie najwyraźniej postanowili dodatkowo rozłożyć wszystkich na łopatki również siłą dźwięku. Występ był zdecydowanie najgłośniejszy ze wszystkich.
Zespół Raz Dwa Trzy zagrał znakomicie. Mimo drobnych problemów technicznych na początku, które jednak szybko udało się rozwiązać. 
Muzyka rockowa przeplatana była znakomitymi występami Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego. Orkiestra towarzyszyła również zespołowi Raz Dwa Trzy podczas wykonania jednego z utworów.
Niestety zaraz po Raz Dwa Trzy, jakaś część publiczności natychmiast wyszła ale cóż...
Jako ostatni na scenie pojawił się zespół Voo Voo. Na początek muzycy zaprezentowali kompozycje "Się poruszam 1" i "Się poruszam 2". Wypadło super ale było to najkrótsze z wykonań 'Się poruszam 2", jakie słyszałem. Publiczność niestety nie podłapała atmosfery brazylijskiej samby, więc najwyraźniej nie było sensu przeciągać tego utworu. Z wyraźnym zadowoleniem natomiast została przyjęta piosenka "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic". A na finał zespół wykonał kompozycję "Flota Zjednoczonych Sił / Łobi Jabi". Zaskoczyło mnie jedynie, że żadna z piosenek nie została wykonana wraz z orkiestrą. Ale w mojej ocenie i tak znakomity występ. Chętnie obejrzałbym go jeszcze raz na jakimś profesjonalnym nagraniu, bo jednak jakieś amatorskie filmiki na YouTube to zupełnie nie to samo. 
Cały koncert trwał 3 godziny, miał kilka naprawdę dobrych momentów, przy czym mi oczywiście najbardziej podobał się występ Voo Voo i gdyby skrócić całość tylko do ich występu, też byłbym całkowicie usatysfakcjonowany. 

piątek, 12 kwietnia 2019

WAGLEWSKI + w Opolu

Mega wydarzenie związane z Wojciechem Waglewskim w ramach Dni Opola 2019
18 maja o godzinie 20.00 w Amfiteatrze Narodowego Centrum Polskiej Piosenki odbędzie się koncert WAGLEWSKI +
Na scenie oprócz tytułowego bohatera pojawią się również Voo Voo, Fisz i Emade, Anna Maria Jopek, Brodka, Maria Peszek, Błażej Król, Alim Qasimov & Fargana Qasimov, oraz Sądecka Orkiestra Kameralna. Całość Poprowadzi Piotr Metz. 
Bilety już w sprzedaży w cenie 39 zł (do końca kwietnia) i 49 zł (od maja).
Więcej TUTAJ
Warto dodać że to drugi koncert pod hasłem Waglewski+. Pierwszy odbył się w 2016 roku w Krakowie. 
Natomiast w 2017 roku Wojciech Waglewski wystąpił na koncercie z okazji Dni Opola wraz z Wojciechem Mazolewskim. 

środa, 3 kwietnia 2019

Zjednoczeni w różnorodności z Voo Voo

1 maja o godzinie 20.00 z okazji 15 rocznicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, na granicy Gdańska i Sopotu w hali Ergo Arena odbędzie się koncert "Zjednoczeni w różnorodności".
Wystąpią: Voo Voo, Grażyna Łobaszewska & Ajagore, Maria Peszek, Natalia Przybysz, Fisz Emade Tworzywo, Muniek i Przyjaciele, Raz Dwa Trzy. W koncercie udział wezmą również: Joanna Marcinkowska, Chór Kameralny 441 Hz oraz Polska Filharmonia Kameralna Sopot pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego.
Jak informują media: "Podczas koncertu zaprezentowane zostaną utwory odnoszące się do fundamentalnych - w życiu każdego człowieka - wartości, takich jak miłość, wolność, szacunek, niezależność, stanowiących artystyczny komentarz do otaczającej nas rzeczywistości."
Bilety w cenie 20 zł już w sprzedaży.
Tytuł imprezy trochę mało oryginalny. Voo Voo już raz wystąpiło na koncercie zatytułowanym "Zjednoczeni w różnorodności". Było to w 2013 roku w Rzeszowie. Bardziej adekwatną nazwą byłoby pewnie Voo Voo i przyjaciele. Wszyscy artyści z plakatu mają sporo wspólnych doświadczeń z zespołem Wojciecha Waglewskiego. Może najmniej Grażyna Łobaszewska ale na przykład w 2016 roku pracowała z Mateuszem Pospieszalskim nad nową aranżacją piosenki "Czas nas uczy pogody", którą potem wykonali na festiwalu w Opolu. 
Koncert zapowiada się ciekawie, chociaż ilość wykonawców nieco przeraża, bo to oznacza dość krótkie występy. Pewnie taniej dla organizatorów a dla mnie ciekawiej byłoby, gdyby wystąpiło samo Voo Voo ale z drugiej strony jest sporo naprawdę znakomitych artystów: Raz Dwa Trzy, Maria Peszek, Fisz Emade Tworzywo, Grażyna Łobaszewska. Muńka kiedyś w zamierzchłej przeszłości też bardzo lubiłem. 
Więcej o koncercie TUTAJ

wtorek, 31 października 2017

Rarytasy - część 12 - BULA. BULA.

Doprawdy dziwne są losy niektórych płyt. Ta, o której dziś chcę napisać kilka słów, to znakomity krążek, pełen znakomitych wykonawców. Niestety prawie nikt w galaktyce o nim nie słyszał. Życzę powodzenia w szukaniu jakichkolwiek informacji na jego temat w internecie.
Pisałem kilkukrotnie, że dostępne dyskografie Mateusza Pospieszalskiego są niepełne. W poprzednich wpisach z tego cyklu opisałem kilka płyt Mateo, które nigdzie nie funkcjonują. To właściwie kolejna z nich. Mimo, że nazwisko Pospieszalski nie pojawia się na froncie okładki. Jednak to właśnie Mateusz zrobił opracowanie muzyczne całości (czyli odpowiada za ostateczny efekt), napisał muzykę do większości piosenek, gra na wielu instrumentach i śpiewa  w kilku utworach.
Płyta zawiera piosenki do przedstawienia Jana Peszka, zatytułowanego "Bula bula", które swoją premierę miało w 1999 roku. Rodzina Peszków udziela się wokalnie w kilku kompozycjach. 
Z bliskich fanom Voo Voo osób, instrumentalnie pojawiają się również: Wojciech Waglewski, Marcin Pospieszalski, Janusz Yanina Iwański (opisany jako Janusz "Janina" Iwański), Antoni Gralak i Piotr Waglewski (na skrzypcach).
Oczywiście trudno opowiadać o muzyce ale moim zdaniem nie jest to kolejny album, w który trzeba się wciągać na siłę z uwagi na sympatię do kogoś. Ta płyta wciąga słuchacza sama. Śliczne, bardzo lekkie i przyjemne w odbiorze kompozycje, co nie oznacza że mało ambitne. Muzyka znakomita do słuchania właściwie wszędzie. Gdybym musiał ją jakoś jednak scharakteryzować, to bardzo czuć w niej klimat przedstawień z wrocławskich Przeglądów Piosenki Aktorskiej. 
Kompozycja "Bez miłości" śpiewana przez Mateusza Pospieszalskiego, spokojnie mogłaby posłużyć jako wkręt na prima aprilis, że niby to nigdy dotąd niepublikowany utwór Voo Voo.  
Płyta powstała z inicjatywy Banku Współpracy Europejskiej S.A. Nic nie wiadomo o nakładzie ale pewnie był bardzo malutki i trafił gdzieś do zaprzyjaźnionych klientów banku. 
Pełna lista wykonawców oraz lista utworów dostępna jest na jednym ze zdjęć poniżej. Wystarczy tylko kliknąć i powiększyć fotkę. 
Pomijając całkowitą niedostępność tego wydawnictwa, gdyby jednak wpadło komuś w ręce to uważam, że warte jest każdych pieniędzy.

wtorek, 27 października 2015

Piwo się rozlało - relacja z koncertu Wojciecha Waglewskiego na Soundedit

W minioną sobotę (24 października) w Łodzi odbył się koncert Wojciecha Waglewskiego i zaproszonych gości z okazji festiwalu Soundedit '15
Miłośnicy twórczości lidera Voo Voo przybyli na ten występ tłumnie. Po wpuszczeniu do sali coś mi się nie zgadzało. Była publiczność, była scena ale na tej scenie ustawiony był bardzo skromny sprzęt i przede wszystkim nie było perkusji. 
Zbliżała się godzina koncertu, gdy nagle zgromadzonych zaskoczył odgłos tłuczonego szkła. Okazało się, że wywróciło się około 20 ustawionych w wieżę skrzynek pełnych piwa. 
Występ miał się rozpocząć o godzinie 19.00 ale nic takiego nie nastąpiło. Pomimo zgromadzonych tłumów, zacząłem się zastawiać czy nie pomyliłem imprezy. Jednak po kilku minutach na scenę wyszedł dyrektor festiwalu i zapowiedział 15 minut spóźnienia. Mniej więcej po 40 następnych minutach okazało się, że występ będzie w sali obok. Ostatecznie koncert rozpoczął się z blisko godzinnym opóźnieniem. 
Od samego początku bardzo pozytywnym zaskoczeniem było nagłośnienie. Mimo, że sprawdzane było naprędce przed występem, wszystko zabrzmiało znakomicie. 
Koncert rozpoczął się od duetu z Leszkiem Możdżerem w piosence "Nie manipuluj". Kompozycję tę artyści wykonywali już wspólnie podczas Męskiego Grania w 2011 roku. 
Następnie na scenie do Wojciecha Waglewskiego dołączyli Fisz wraz z Emade i wykonali kompozycje "Bóg", "Syn" oraz "Człowiek ćma". 
Kolejnym gościem występu była Maria Peszek, która wraz z Wojciechem Waglewskim i Leszkiem Możdżerem wykonała utwór "Moje miasto".
Cała ta część występu wypadła w moim odbiorze REWELACYJNIE. 
Potem na scenę wkroczyła pozostała część zespołu Voo Voo i zagrali utwory: "Kim bym był...?", "Po godzinach", "Na coś się zanosi" oraz "Gdybym". Mimo, że utwory z płyty "Dobry Wieczór" zdecydowanie nie należą do moich ulubionych, muszę przyznać że podobało mi się to co zrobili z nimi muzycy tego wieczoru. 
Na zakończenie zespół wykonał kompozycję "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic nie było". Zagranie tego akurat utworu w mojej ocenie zawsze jest świetnym pomysłem, więc był to miły finał koncertu. Bisów nie było. 
Bezpośrednio po występie pospiesznie przystąpiono do - jak to nazwali nieco na wyrost organizatorzy - gali wręczenia nagród. Pierwszy statuetkę odebrał Bob Geldof. Artysta nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Następnie nagrodę "Człowieka ze złotym uchem" odebrał Wojciech Waglewski, który poza "Dziękuję" do powiedzenia miał jeszcze mniej. Ale wynikało to moim zdaniem z jakiejś dziwnej formuły tej uroczystości. W moim odczuciu przede wszystkim zabrakło wystarczającej informacji na temat tego co to za nagrody i w jaki sposób są przyznawane. W sumie jednak to mało istotne, bo tak jak powiedział Lech Janerka na zaprezentowanym krótkim filmie: Wojciech Waglewski wart jest każdej nagrody. 
Podsumowując: koncercik bardzo pozytywny. 

niedziela, 31 maja 2015

Specjalny koncert i nagroda dla Wojciecha Waglewskiego

Wiadomo już o jakim specjalnym koncercie w Łodzi mówił ostatnio Wojciech Waglewski
24 października w Klubie Wytwórnia, podczas Międzynarodowego Festiwalu Producentów Muzycznych Soundedit ’15 lider Voo Voo pojawi się na scenie ze specjalnie przygotowanym występem z udziałem gości specjalnych: Marii Peszek, Leszka Możdżera, Fisza, Emade i zespołu Voo Voo.
Po koncercie, podczas uroczystej gali, Wojciech Waglewski otrzyma nagrodę „Człowieka ze Złotym Uchem” w uznaniu za „szczególne dokonania w dziedzinie produkcji muzycznej oraz kunszt słowa”.
Więcej TUTAJ.