Doprawdy dziwne są losy niektórych płyt. Ta, o której dziś chcę napisać kilka słów, to znakomity krążek, pełen znakomitych wykonawców. Niestety prawie nikt w galaktyce o nim nie słyszał. Życzę powodzenia w szukaniu jakichkolwiek informacji na jego temat w internecie.
Pisałem kilkukrotnie, że dostępne dyskografie Mateusza Pospieszalskiego są niepełne. W poprzednich wpisach z tego cyklu opisałem kilka płyt Mateo, które nigdzie nie funkcjonują. To właściwie kolejna z nich. Mimo, że nazwisko Pospieszalski nie pojawia się na froncie okładki. Jednak to właśnie Mateusz zrobił opracowanie muzyczne całości (czyli odpowiada za ostateczny efekt), napisał muzykę do większości piosenek, gra na wielu instrumentach i śpiewa w kilku utworach.
Płyta zawiera piosenki do przedstawienia Jana Peszka, zatytułowanego "Bula bula", które swoją premierę miało w 1999 roku. Rodzina Peszków udziela się wokalnie w kilku kompozycjach.
Z bliskich fanom Voo Voo osób, instrumentalnie pojawiają się również: Wojciech Waglewski, Marcin Pospieszalski, Janusz Yanina Iwański (opisany jako Janusz "Janina" Iwański), Antoni Gralak i Piotr Waglewski (na skrzypcach).
Oczywiście trudno opowiadać o muzyce ale moim zdaniem nie jest to kolejny album, w który trzeba się wciągać na siłę z uwagi na sympatię do kogoś. Ta płyta wciąga słuchacza sama. Śliczne, bardzo lekkie i przyjemne w odbiorze kompozycje, co nie oznacza że mało ambitne. Muzyka znakomita do słuchania właściwie wszędzie. Gdybym musiał ją jakoś jednak scharakteryzować, to bardzo czuć w niej klimat przedstawień z wrocławskich Przeglądów Piosenki Aktorskiej.
Kompozycja "Bez miłości" śpiewana przez Mateusza Pospieszalskiego, spokojnie mogłaby posłużyć jako wkręt na prima aprilis, że niby to nigdy dotąd niepublikowany utwór Voo Voo.
Płyta powstała z inicjatywy Banku Współpracy Europejskiej S.A. Nic nie wiadomo o nakładzie ale pewnie był bardzo malutki i trafił gdzieś do zaprzyjaźnionych klientów banku.
Pełna lista wykonawców oraz lista utworów dostępna jest na jednym ze zdjęć poniżej. Wystarczy tylko kliknąć i powiększyć fotkę.
Pomijając całkowitą niedostępność tego wydawnictwa, gdyby jednak wpadło komuś w ręce to uważam, że warte jest każdych pieniędzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz