No i po długim weekendzie. W międzyczasie zespół Voo Voo wystąpił na granicy Gdańska i Sopotu podczas koncertu "Zjednoczeni w różnorodności".
Oprócz drużyny Wojciecha Waglewskiego wystąpiło również wielu innych wykonawców. Było raz lepiej, raz gorzej ale w sumie całkiem dobrze. Żałuję nieco, że nie spóźniłem się z 10-15 minut, bo przydługa konferansjerka trochę mnie zmęczyła.
Jeżeli chodzi o same występy, to jako pierwsza na scenie pojawiła się Grażyna Łobaszewska. Osobiście bardzo mnie cieszy, że artystka stale funkcjonuje na rynku muzycznym. Tyle, że jakby w ciemno bez żadnego ryzyka można było zakładać, co zaśpiewa. Szczerze powiedziawszy bardziej przypadła mi do gustu aranżacja piosenki "Czas nas uczy pogody" przygotowana przez Mateusza Pospieszalskiego na okazję festiwalu Opole 2016. Ale i tak było dobrze.
Następnie na scenie pojawiła się Maria Peszek. Bardzo lubię tę artystkę ale po występie odczuwałem pewien niedosyt. Przy czym trzeba tu powiedzieć, że formuła koncertu przewidywała, że artyści (oprócz Voo Voo) wykonują tylko po trzy piosenki a to jednak dosyć krótki czas na występ.
Jako kolejna na scenie pojawiła się Natalia Przybysz. Tutaj trudno mi cokolwiek powiedzieć. Akurat musiałem wyjść na papierosa.
Po Natalii przyszedł czas na występ Muniek i Przyjaciele. Kiedyś bardzo lubiłem Muńka, dzisiaj nie bardzo ale muszę powiedzieć, że jego występ był największym pozytywnym zaskoczeniem podczas tego wieczoru. Co by o nim nie powiedzieć, jedno jest pewne: wciąż potrafi robić show. Zanim zdążył cokolwiek zagrać, publiczność już szalała jakby nikt inny przed nim nie występował. A potem, podczas akustycznego setu, publiczność jeszcze bardziej się rozkręciła. Wokaliście towarzyszyło dwóch znakomitych gitarzystów i całość wypadła zdecydowanie na plus.
Fisz Emade Tworzywo - nie potrafię w jakikolwiek sposób komentować występów tej ekipy. To jest wszystko tak wyliczone, wykalkulowane wręcz, że musi się podobać. Nigdy nie ma tam miejsca na cokolwiek, do czego można by się było przyczepić. Przez to komentowanie tych występów jest nudne. Tego wieczora panowie najwyraźniej postanowili dodatkowo rozłożyć wszystkich na łopatki również siłą dźwięku. Występ był zdecydowanie najgłośniejszy ze wszystkich.
Zespół Raz Dwa Trzy zagrał znakomicie. Mimo drobnych problemów technicznych na początku, które jednak szybko udało się rozwiązać.
Muzyka rockowa przeplatana była znakomitymi występami Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego. Orkiestra towarzyszyła również zespołowi Raz Dwa Trzy podczas wykonania jednego z utworów.
Niestety zaraz po Raz Dwa Trzy, jakaś część publiczności natychmiast wyszła ale cóż...
Jako ostatni na scenie pojawił się zespół Voo Voo. Na początek muzycy zaprezentowali kompozycje "Się poruszam 1" i "Się poruszam 2". Wypadło super ale było to najkrótsze z wykonań 'Się poruszam 2", jakie słyszałem. Publiczność niestety nie podłapała atmosfery brazylijskiej samby, więc najwyraźniej nie było sensu przeciągać tego utworu. Z wyraźnym zadowoleniem natomiast została przyjęta piosenka "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic". A na finał zespół wykonał kompozycję "Flota Zjednoczonych Sił / Łobi Jabi". Zaskoczyło mnie jedynie, że żadna z piosenek nie została wykonana wraz z orkiestrą. Ale w mojej ocenie i tak znakomity występ. Chętnie obejrzałbym go jeszcze raz na jakimś profesjonalnym nagraniu, bo jednak jakieś amatorskie filmiki na YouTube to zupełnie nie to samo.
Cały koncert trwał 3 godziny, miał kilka naprawdę dobrych momentów, przy czym mi oczywiście najbardziej podobał się występ Voo Voo i gdyby skrócić całość tylko do ich występu, też byłbym całkowicie usatysfakcjonowany.
Takie Tam II było?
OdpowiedzUsuńAch, bardzo chętnie poszedłbym na jakiś interesujący koncert i już nie mogę się doczekać, aż jakiś będzie. Sprawdzam właśnie online, jakie bilety można już kupić i jakie koncerty się zapowiadają, więc myślę, że się zdecyduję.
OdpowiedzUsuńKilka koncertów już jest zapowiedzianych. Czeremcha, Kostrzyn nad Odrą, Wrocław, Gdańsk itd
Usuń