Najgorsze są w życiu takie sytuacje, z których w żaden sposób nie ma możliwości się potem wytłumaczyć. No bo... Jeśli do Trójki nie wparował uzbrojony terrorysta, który z odbezpieczonym granatem w dłoni, zasłaniając się siedmioletnią dziewczynką, nie zażądał od Niedźwiedzia sfałszowania wyników Listy Przebojów, jeśli to się nie wydarzyło to nie ma usprawiedliwienia dla historii pod tytułem: unieważniam listę przebojów.
Nigdy nie wierzyłem w wyniki Listy Przebojów. Zawsze było jasne, że Pan Marek Niedźwiecki uwielbia różne panie pod tytułem Tanita Tikaram, Beverley Craven czy Basia Trzetrzelewska. I tylko tak byłem sobie w stanie tłumaczyć ich wysokie miejsca na liście. Nie mówię, że to złe artystki, absolutnie nie ale w czasach gdy ludzie naprawdę żyli tą listą, jakoś nigdy nie mogłem spotkać nikogo, kto by na nie głosował. Uważałem i cały czas uważam, że ich wyniki nie miały odzwierciedlenia w ilości głosów. Nie podobało mi się to zbytnio ale też nie widziałem w tym jakiegoś dramatu. Od kiedy głosuje się przez internet, kompletnie już nie traktuje wyników listy poważnie, bo w internecie, jakie by nie były zabezpieczenia, można sobie klikać i klikać.
Zawsze uważałem, że to zabawa a w zabawach tak to czasami bywa, że nie wszystko jest fair. I tyle. Oczywiście nie każda zabawa jest fajna ale generalnie, jeżeli ktoś nie rozumie co to jest zabawa, no to żal mi go. W przypadku Listy Przebojów Trójki, można było chyba pójść jeszcze tylko o jeden krok dalej w niezrozumieniu sytuacji i zlecić liczenie głosów Państwowej Komisji Wyborczej.
Nawet jeśli jest dokładnie tak jak w oświadczeniu dyrektora Trójki, nawet jeśli wszystkie miejsca na liście zostały ustawione z głowy, to jakie to ma znaczenie? To jest tylko zabawa. Wynikami tej listy fascynuje się dzisiaj mniej osób niż wynikami wejherowskiej ligi szachowej. Więc jakie to ma znaczenie? Czasami zdarza się, że ktoś z fabryki produkującej czołgi ukradnie pudełko spinaczy biurowych. To oczywiście smutne. Ale nie wydaje się z tego powodu oświadczeń.
Ludzie są tak skonstruowani, że w tym szaleńczym pędzie dnia codziennego, przy tym jak wszystko się zmienia, potrzebują mieć jakąś boję bezpieczeństwa; jakiś punkt zaczepienia, coś stałego. I taką rolę znakomicie spełniała Lista Przebojów. Kiedyś, w zamierzchłej przeszłości, słuchali jej przecież niemal wszyscy. Dziś mało kto ale to akurat kompletnie nieistotne. Ważne było tylko to, że jak ktoś włączył raz na pół roku radio, skakał po kanałach i podczas tej czynności usłyszał przez 15 sekund, że Marek Niedźwiecki nadal prowadzi Listę Przebojów, mógł sobie pomyśleć: skoro Niedźwiedź jeszcze żyje i ma się dobrze, to nie jest jeszcze tak źle a ja też nie jestem jeszcze taki stary. I tylko o to chodziło. O nic więcej. Kto tam wygrał a kto nie wygrał, nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Tylko po to, aby dwa razy do roku móc sprawdzić czy Marek Niedźwiecki wciąż jest na posterunku, warto było pozwolić nawet na to aby Tanita Tikaram, dożywotnio była na pierwszym miejscu tej listy. Naprawdę nie miało to żadnego znaczenia.
Generalnie poza jakąś wąską grupą pasjonatów i może samymi artystami, nikt się dzisiaj nie ekscytuje listami przebojów, łącznie z listą OLiS, na której poza numerem na liście, cała reszta jest tajemnicą. Za dużo jest tych wszystkich list i generalnie ludzie, tak jak Wojciech Mann, mają to wszystko w d....
Akurat Lista Przebojów Trójki, była bez cienia wątpliwości najpoważniejszą listą w kraju. Wychowały się na niej całe pokolenia. Lista odegrała kluczową rolę w promocji wielu czołowych dzisiaj artystów. Wielu ludzi ma naprawdę wspaniałe wspomnienia związane z tym programem. Ta lista była najstarszą w Polsce a więc najbardziej prestiżową, a to się liczy. Miała swoje wypracowane przez lata, całkiem fajne tradycje. Bez wątpienia była dziełem życia Marka Niedźwieckiego. Dla mnie osobiście jeszcze w latach 90-tych, zwyczajnie nie było takiej możliwości aby nie słuchać Listy Przebojów Trójki. Nawet jeśli akurat siedziałem z harcerzami po środku lasu. Dzisiaj jestem bardzo wdzięczny Markowi Niedźwieckiemu za tamte chwile i wspominam je z przeogromnym sentymentem. Dlatego trochę szkoda, że odszedł. Ale też nie ma to u mnie charakteru rozpaczy. Wszystkich innych audycji redaktora Niedźwieckiego, przy całej sympatii, nie byłem w stanie słuchać. Rozumiem jego decyzję o odejściu, chociaż oczywiście podobne sytuacje jak ta, która do tego doprowadziła, w przeszłości również miewały miejsce. Począwszy od zbliżonej sytuacji z zespołem Maanam a skończywszy na zupełnie odwrotnej, kiedy to Marek Niedźwiecki wpływał ponoć na wyniki listy z powodu własnych antypatii. Tak przynajmniej twierdzi Ryszard Makowski z kabaretu OT.TO, zarzucając Niedźwiedziowi, że usunął nagraną przez nich piosenkę z listy, tylko z powodu osobistych uprzedzeń. Takich różnych sytuacji przez te wszystkie lata było zapewne dużo więcej.
Zostawmy to jednak i wróćmy na chwilę do ostatnich wydarzeń. Ja oczywiście zawsze jestem przeciwko łączeniu sztuki z polityką. No ale Kazik jest jaki jest. Od czasu do czasu zawsze komuś przywalał. No... prawie zawsze, bo była całkiem długo taka władza, której jakoś zapomniał przywalić. Tak czy inaczej, gdy Kazik już komuś dołoży, trudno zarzucać mu złośliwość. A już zwłaszcza trudno zarzucić mu niechęć do obecnej władzy. Każdy podlega krytyce. Władza też. Czy ta krytyka jest słuszna czy nie, to już zupełnie inna sprawa. Ale pan dyrektor Trójki najwyraźniej tego nie wie.
Szef Rady Mediów Narodowych wypowiada się, że wyniki Listy Przebojów Programu Trzeciego były sfałszowane. Kurcze, serio??? A co na to Prezydent? Zaraz okaże się, że to jest sprawa dla Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego ludzie sami z siebie, nieprzymuszani przez nikogo, skazują się na śmieszność? Nie wiem, może to nowe objawy koronawirusa?
Cóż... nie jest grzechem mieć durnego szefa. To problem wielu ludzi na świecie. Ja jestem wdzięczny tym, którzy na przekór wszystkiemu, tkwią na posterunku i robią swoje. Jeżeli ktoś chce odejść, droga wolna. Ale dla mnie bohaterami są ci, którzy nie ulegli presji środowiska i zostali w Trójce. Bo ta stacja ma wciąż ogromny potencjał i warto próbować go wykorzystać. Oni mają wybór: mogą zostać albo odejść. Wyboru nie powinien mieć dyrektor Trójki, który powinien natychmiast odejść.
Znam fajnego kandydata na dyrektora Trójki. Bardzo sympatyczny człowiek. Wiele nie powiem ale Jego inicjały to W.W.