Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.

poniedziałek, 2 listopada 2020

Moja setlista marzeń

Wojciech Waglewski dość często wspomina w wywiadach o optymalnym czasie trwania koncertów. Niekiedy podpiera te wypowiedzi teorią o okresie maksymalnego skupienia u widza na tym co dzieje się na scenie. Teoria to dosyć krucha, pisałem już o tym, że zupełnie nie sprawdza się na przykład w przypadku zespołu Kult. Pamiętam, że byłem kiedyś na koncercie tego zespołu, który trwał pół godziny. Potem przez dwie godziny trwały bisy. Nie wiem jak jest obecnie, gdyż niestety dawno nie miałem okazji uczestniczyć w żadnym ich koncercie ale wiem, że w przeszłości występy Kultu trwające 2,5-3 godziny, nie były niczym nadzwyczajnym. I nikt nie krzyczał: wyp.......ć!
Bardzo cenie Kazika Staszewskiego za wiele różnych rzeczy a jedną z nich są właśnie koncerty. Owszem, bywałem po tych wydarzeniach czasami świadkiem dyskusji, dotyczących tego czy Kazik był w formie, czy nie był w formie ale nigdy nie spotkałem się z zarzutem, że nie dał z siebie wszystkiego. A najfajniejsza podczas tych koncertów jest zasada: dla każdego coś miłego. Wiadomo, że każdy artysta chce się pochwalić swoimi najnowszymi osiągnięciami ale sympatycy chcą też usłyszeć to, za co zespół kochają.
Podczas występów Kultu jest jedno i drugie. Nie ma obaw, że ktoś wyjdzie nie usłyszawszy "Arahji".
Zespół Voo Voo ma nieco inne podejście do tego zagadnienia ale to podejście w ostatnich latach nieco ewoluowało i bardzo to cenię. W każdym razie na koncert Voo Voo, trzeba sobie zarezerwować około 90 minut. Chociaż oczywiście bywały koncerty znacznie krótsze oraz znacznie dłuższe. Ja oczywiście wolę skupić się na tych dłuższych, gdyż przeczą teorii Wagla. I w tym przypadku najlepiej udokumentowanym wydarzeniem jest koncert, który odbył się na Zamku w Janowcu 23 lipca 2000 roku z okazji 15-lecia powstania zespołu. Po pierwsze został wydany przez Fan Klub "Wannolot" na potrójnym albumie. Po drugie miał być wydany na DVD, co akurat z jakichś względów się nie udało ale został zarejestrowany i gdzieś tam sobie krąży wśród sympatyków. Nie należy mylić tego koncertu z tym, który odbył się w tym samym miejscu z okazji 20-lecia zespołu i został wydany jako "Książka z muzyką". 
Występ, o którym piszę, trwał 3 godziny. Nie muszę chyba mówić, że wszyscy wspaniale się bawili. No dobrze, ale czemu o tym wspominam? Otóż mając tak gigantyczny dorobek, jak Voo Voo, trudno jest zagrać koncert, który będzie trwał 90 minut i nie pozostawi niedosytu. Co więcej, wymusza to konieczność ostrej selekcji utworów. A to spowodowało, że wiele perełek nagranych przez zespół Wojciecha Waglewskiego poszło w odstawkę i zupełne zapomnienie. Nie gra ich żadne radio i jeżeli Krzysztof Zalewski nie nagra na nowo własnych wersji w formie coverów, za chwilę przepadną wśród milionów innych zapomnianych piosenek. Jest to naprawdę smutne, że tak wiele fenomenalnych utworów Voo Voo zupełnie nie funkcjonuje w świadomości Polaków. Nie gra ich Radio Złote Przeboje, nikt ich nie śpiewa przy ogniskach itd. Pewnie się ktoś ubawi z tym Radiem Złote Przeboje ale nie widzę w tym żadnego obciachu. 
Jakiś czas temu miałem wielką przyjemność rozmawiać z Wojciechem Waglewskim o piosenkach Grechuty. Pozostanę przy swojej opinii i powiem tak: moim zdaniem nie ma problemu znajomości piosenek Marka Grechuty. Jest problem znajomości wielu znakomitych utworów Voo Voo. 
W każdym razie, gdy tak sobie myślę o tych wszystkich piosenkach Voo Voo, które chciałbym usłyszeć na koncercie, za którymi tęsknię, rodzi mi się w głowie setlista marzeń, której zagranie podczas występu trwałaby pewnie właśnie ze 3 godziny. Podkreślam: jest to setlista moich marzeń. Voo Voo na przestrzeni lat tworzyło bardzo zróżnicowaną muzykę i w efekcie przyciągnęło bardzo zróżnicowanych odbiorców (na przykład w ostatnim okresie rezydenci zakładów opieki geriatrycznej 😂😂😂). Mam do czynienia z bardzo różnymi ludźmi i wiem, jak różnie podchodzą do twórczości zespołu. Jedni fanatycznie wręcz czczą pierwsze płyty, inni te najnowsze. A ja, tak jak ze wszystkim: jestem gdzieś po środku. Zatem proszę nie pisać, że jak mogłeś zapomnieć o tym czy o innym genialnym utworze? Piszę o tych utworach, które we mnie budzą to, co zostało już nazwane jako "magia zespołu Voo Voo". Piszę o tych piosenkach, za które kocham ten zespół. Pamiętając o tym, że koncert nie może trwać cały dzień, moja setlista marzeń wyglądałaby tak:
1. F1
2. FAZA III (ciekawe czy Wojciech Waglewski dzisiaj kojarzy jakie utwory tam się kryją pod jakimi tytułami na tej pierwszej płycie?
3. Esencja
4. Do nieprzyjaciół
5. Sfora zmór
6. Front torowania przejść
7. Ol daldi
8. Czajnik
9. Łeboskłon
10. Nie spać
11. Mungi Doh
12. Tropikalny list
13. Bisz bosz
14. Rapatapa to ja
15, Dwa w jednym / Umpa Umpa
16. Wzgórze
17. Cudnie
18. Sen
19. Żółty
20. Człowiek wózków
21. Dziury w całym
22. Kokoryn 1,2,3
23. Skaranie boskie
24. Bo Bóg dokopie
25. Moja broń
26. Ćma
27. Dziadu
28. Dziewczynko chłopczyku
29. Nie muszę musieć
30. Filozofia dramatu
31. To co zostanie
32. Na dęte
33. Gdybym
34. Środa
35. Z ostatniej chwili
36. Jesteś fajna kobita
37. Maggie i Milly i Molly i May
38. Jestem jak pijany
39. Ajałga 1
40. Ajałga 2
41. Matica 4
42. Matica 5
43. Konstytucje
44. Karnawał / Cień ptaka
45. Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic
46. Flota Zjednoczonych Sił / Łobi Jabi

Po ostrej selekcji, wyszło 46 pozycji. Czyli 3 godziny koncertu by nie starczyły. Bardziej 6. To nie jest jakaś przypadkowa lista, wzięta gdzieś tam od czapy. Jest głęboko przemyślana. Wiem, wiem. Z kilku płyt nie załapał się żaden kawałek. To nie znaczy, że o nich zapomniałem albo że te płyty są do dupy. To są dla mnie kawałki pierwszego wyboru. Ale na płytach Voo Voo można znaleźć drugie, trzecie, czwarte a może i piąte oraz szóste tyle nagrań godnych uwagi. Niesamowita jest ta spuścizna. Człowiek sobie z tego nie zdaje sprawy, gdy te wszystkie płyty leżą na półce i zbierają kurz. Ale gdy się zacznie wracać do tych starszych albumów, ile tam jest świetnych rzeczy... Z jakichś zupełnie niejasnych przyczyn, chyba najmniej słuchaną przeze mnie płytą była "Małe Wu Wu śpiewa poezje ks. Jana Twardowskiego". Wydaje mi się ta płyta jakaś zapomniana. Ale nawet na tym albumie jest cała masa świetnych motywów. Generalnie cały album jest świetny, tylko może nie zawsze jest nastrój do tego, żeby mieć przedszkole w głośnikach.
Oczywiście ta lista to równocześnie lista moich "najulubieńszych" piosenek Voo Voo. Ale gdyby dorzucić do tego utwory solowe Wagla, nagrane z synami, z Maleńczukiem i innymi wykonawcami, musiałbym ją poszerzyć o drugie tyle pozycji. 
Te 46 utworów to 46 znakomitych kompozycji. Jest tylu wykonawców, którzy przez całą swoją karierę nie są w stanie nagrać jednej dobrej piosenki. Voo Voo nagrało ich gigantyczną ilość. Tak naprawdę, gdyby zespół nagrał tylko połowę pozycji z tej listy, już byłby fenomenalną grupą. 
Takie kompozycje jak: "Skaranie boskie", "Dziadu", "Dziewczynko chłopczyku" czy "Jestem jak pijany", piosenkami nazywane są chyba tylko dla niepoznaki. W rzeczywistości to jest sprawa dla policji, bo to są jakieś muzyczne narkotyki. Można ich słuchać w kółko. Można je sobie zapętlić w odtwarzaczu i już tylko z tych czterech utworów jest playlista na cały dzień. Taka, że najlepsze radio w Polsce się chowa (jak by się nie nazywało). 
Patrząc na tę swoją listę, myślę że część utworów jest chyba dzisiaj nie do wykonania. Chodzi głównie o te wszystkie nagrania z Buriatami. Inna część jest wykonywana na koncertach. Jedne rzadziej, inne częściej ale można je usłyszeć. Niestety jednak 3/4 kompozycji z tej listy, koncertowo nie egzystuje od wielu lat. Może warto niektóre odświeżyć? Moment na takie apele nie jest najlepszy, w sytuacji gdy zespół nie gra koncertów ale z drugiej strony mamy sytuację dającą dużo czasu na różne przemyślenia. Zatem pozostawiam do przemyślenia i to. Po nowym roku zaplanowane są trzy koncerty przekrojowe. Myślę, że przed każdym takim koncertem, jestem w stanie przewidzieć setlistę z dokładnością do około 70%. Wiadomo, że niektóre utwory z mojej listy są pewniakami. Ale może warto też sięgnąć po kilka z tych, które nie są grane wcale.
Żeby była jasność: nie piszę tego z myślą o sobie. Nie będzie mnie ani na koncertach w Warszawie ani we Wrocławiu. Chociaż z drugiej strony, koncert z Wrocławia będzie grany na potrzeby transmisji radiowej a co do koncertów z Kuźni Kulturalnej, mocno liczę na streaming wideo. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz