Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Klub Wytwórnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Klub Wytwórnia. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 października 2020

ANAWA 2020 - retransmisja koncertu Voo Voo

 

Można powiedzieć: wszystko co dobre, dobrze się kończy. A przynajmniej w tym przypadku najprawdopodobniej tak będzie. 
Podczas transmisji koncertu Voo Voo, który odbył się 24 października w łódzkim klubie "Wytwórnia", nastąpiły różne problemy techniczne, w wyniku których część widzów koncertu nie obejrzała. 
Na szczęście występ będzie ponownie udostępniony dla osób które wykupiły dostęp do transmisji. Nastąpi to 7 listopada o północy. Koncert będzie ponownie dostępny przez 24 godziny.
W najbliższych dniach, zainteresowane osoby otrzymają wszystkie szczegóły drogą mailową.
Proszę nie pytać, czy osoby, które wcześniej nie wykupiły dostępu do transmisji, będą ją mogły wykupić teraz? Nie mam takiej wiedzy. 

niedziela, 25 października 2020

Voo Voo zaprezentowało album "Anawa 2020" w łódzkiej Wytwórni.

Po około roku przerwy, pierwszy raz byłem wczoraj na koncercie Voo Voo. Przez ostatnie 30 lat, nie przypominam sobie takiej sytuacji abym przez rok czasu nie był na żadnym koncercie zespołu Wojciecha Waglewskiego. Chciałbym powiedzieć, że szedłem z radością ale nie. Tylko wczoraj ponad 13500 zachorowań na Covid. Zatem szedłem ze strachem. No bo przecież jakieś koncerty przez te 12 miesięcy zespół grał. Wystarczyło pojechać i obejrzeć występ. Wcześniej jednak nie zdobyłem się na takie ryzyko a teraz też zmotywowały mnie głównie dwa czynniki: po pierwsze premiera nowej płyty a po drugie, pojawiły się informacje, że może to być jedyny koncert z tym materiałem. Zatem takiego wydarzenia nie mogłem przegapić. Założyłem dwie maseczki jedna na drugą, na samym spodzie jeszcze filtr KN95 i poszedłem na Voo Voo. 
Nie będę ukrywał, przyznają to i nazywam po imieniu, że podszedłem do sprawy bardzo egoistycznie i do końca liczyłem na to, że udział publiczności w tym wydarzeniu zostanie odwołany. Przy czym wiedziałem, że koncert odbędzie się nawet do pustej sali na potrzeby streamingu. Jest mi niezwykle bliska ideologia pana, który zasłynął tym, że gdy postanowiono że mecz jego ukochanej drużyny ma się odbyć bez publiczności, wynajął dźwig i oglądał z wysięgnika. Dlatego wiedziałem, że nawet jak odwołają udział publiczności, ja i tak obejrzę. Choć bym się miał przebrać za śmietnik to wejdę i obejrzę. Tyle że bezpieczniej przy pustej sali.
Koniec końców, publiczność na koncercie była ale muszę powiedzieć, że łódzki klub Wytwórnia jak zawsze stanął na wysokości zadania. Wszystko było tak zorganizowane, że można było czuć się względnie bezpiecznie.
Kto był wśród publiczności to był a jeśli się ktoś nie odważył aby przyjść to moim zdaniem trzeba to uszanować. 
Jeżeli chodzi o sam koncert... Najłatwiej byłoby napisać: wszyscy oglądaliście streaming, więc wiecie jak było. Niestety już kilkanaście minut przed koncertem otrzymałem pierwsze sygnały, że jest problem z oglądaniem transmisji. Czyli powtórka z rozrywki. Powiem tylko tak: nie mogę napisać ile kosztowała transmisja koncertu Michała Bryndala "U Jadźki", bo to zapewne objęte jest jakąś tajemnicą handlową, ale za bardzo niewielkie pieniądze udało się zrobić super fajnie zrealizowaną transmisję występu gdzieś tam z ogródka. Co więcej, udało się przeprowadzić transmisję koncertu Voo Voo z malutkiego festiwalu odbywającego się we wsi Czeremcha. Największy problem jest z tymi dużymi, miejskimi wydarzeniami. A ludzie płacą i się wściekają. Moim zdaniem w tej sytuacji należy zrezygnować z bezpośrednich płatnych transmisji na rzecz płatnych koncertów w systemie VOD. Czyli koncert najpierw jest rejestrowany, następnie wykupuje się dostęp i można go obejrzeć powiedzmy przez tydzień. Tak na przykład zrobił ostatnio L.U.C wraz z orkiestrą AUKSO. Zostawiam to pod rozwagę osobom decyzyjnym. Nie może tak być, że ludzie płacą aby obejrzeć swój ukochany zespół i dostają figę z makiem.
Zatem jeśli chodzi o wczorajszy występ, wiadomo iż zespół Voo Voo znany jest z bardzo dobrych płyt i jeszcze lepszych koncertów. Czy wczorajsze wykonanie podczas festiwalu Soundedit było lepsze od tego co możemy usłyszeć na płycie? Moim zdaniem tak. To, co zaprezentowali muzycy, nie różniło się jakoś drastycznie od wersji albumowej. Były pewne różnice ale wiemy dobrze, że Voo Voo potrafi na potrzeby koncertów całkowicie przearanżować swoje kompozycje i na przykład zagrać "Flotę" w wersji country. Wczoraj nie było miejsca na podobne eksperymenty. Raczej skupiono się na tym aby dobrze zagrać i to się udało. Całość wypadła bardzo fajnie. Tylko Spięty był bardzo spięty. Tutaj słowo wyjaśnienia. Nic nie mam do Spiętego. Widziałem ogromną ilość koncertów Lao Che. Byłem w Jarocinie kiedyś dawno temu, gdy publiczność bezlitośnie wygwizdała zespół ale byłem też na różnych Openerach, Woodstockach, 
Olsztyn Greenach itd. Bardzo fajny zespół, chociaż uważam, że jego formuła się wyczerpała. Natomiast myślę, że Grechuta to zwyczajnie nie jest repertuar dla Spiętego. Nie odnajduje się w tym, nie czuje tego i tyle. Tak samo jak piosenka "Welcome to the jungle" nie jest dla Wagla, tak Grechuta nie jest dla Spiętego. 
Koncercik był krótki ale krótka jest również płyta. 
Występ trwał jakieś 30-40% dłużej niż płyta i z tego prostego faktu, można można wyciągnąć bezpośredni wniosek, że usłyszeliśmy nieco dłuższe wersje utworów od tych, które znalazły się na płycie. 
Oczywiście największe show zrobił Krzysztof Zalewski, który wystąpił również na bis. Tutaj po raz kolejny szacunek, bo widziałem gdzieś tam w mediach społecznościowych, że był namawiany do jakichś politycznych deklaracji podczas tego występu. Ale widać, że najwyraźniej umie odróżnić wiec od koncertu. 
Cóż można powiedzieć więcej? Żal mi tych, którzy chcieli obejrzeć koncert online i się nie udało. Moja opowieść Wam tego nie zastąpi. 
Mój udział w tym wydarzeniu był dla mnie aktem jakiejś mojej odwagi połączonej z głupotą, bo jakoś nie mam przekonania, że koncerty są w tej chwili najbardziej niezbędną rzeczą wobec tak ogromnego ryzyka. Są mi potrzebne ale czy aż tak aby ryzykować zdrowie swoje i bliskich? Z drugiej strony było to wydarzenie bardzo wzruszające. Zobaczyć wreszcie Wojtka z ekipą, po tak długim czasie, zdrowych i w świetnej kondycji... Było warto. 
Dodam, że po koncercie zespół nie wyszedł podpisywać płyt i tutaj ogromny szacunek za taką decyzje. Jeśli wszystko się dobrze skończy, będzie jeszcze czas na podpisywanie płyt i na wiele innych rzeczy

wtorek, 22 września 2020

Michał Bryndal ponownie online z Łodzi

26 września w łódzkiej Wytwórni odbęda się ostatnie koncerty w ramach projektu "Kultura w sieci". O godzinie 18:40 na scenie pojawi się Michał Bryndal z zespołem Stryjo. Osoby, które chciałyby wysłuchać koncertów w Wytwórni mogą wysyłać swoje zgłoszenia na adres e-mail: wytwornia@wytwornia.pl Udział jest bezpłatny. 
Koncert będzie transmitowany na żywo na FB/Wytwórnia oraz w Telewizji TOYA.
Więcej TUTAJ .

poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Michał Bryndal w Łodzi (transmisja online)

4 września w łódzkim klubie Wytwórnia zaplanowane są dwa koncerty, które będą transmitowane online w ramach projektu "Kultura w sieci". 
O godzinie 19.00 materiał ze swojej najnowszej płyty zaprezentuje Monika Borzym. Nie wiem czy podczas tego występu na scenie pojawi się Michał Bryndal ale z pewnością pojawi się 1,5 godziny później. O 20.30 wystąpi Joanna Duda Trio z Bryndem w składzie. 
Transmisje będzie można oglądać na kanale FB Klubu Wytwórnia. 

Koncert Tie Break dostępny online

Wyjątkowa gratka dla fanów Tie Break. Ci, którzy interesują się działalnością zespołu, wiedzą że w całej jego historii było bardzo niewiele koncertów, które zostały profesjonalnie zarejestrowane a potem gdzieś tam wyemitowane. Ostatni, który mi przychodzi do głowy to ten z Warsaw Summer Jazz Days w 2013 roku. 
Ale 9 sierpnia bieżącego roku grupa wystąpiła w łódzkim klubie Wytwórnia  z okazji inauguracji 13. Letniej Akademii Jazzu. W składzie nie zabrakło oczywiście Mateusza Pospieszalskiego.
I ten koncert można obejrzeć za darmo w serwisie VOD telewizji TOYA. 
Nagranie dostępne jest TUTAJ. Nie wiadomo jak długo będzie udostępnione, więc lepiej się nie ociągać z oglądaniem.  

piątek, 17 lipca 2020

niedziela, 17 marca 2019

Relacja z koncertu Voo Voo w Łodzi

Idąc na koncert Voo Voo w łódzkiej Wytwórni, ani przez sekundę nie zakładałem, że będę z niego pisał jakąś relację. No bo o czym tu pisać? Czym te chłopaki jeszcze mogą zaskoczyć? Nie spodziewałem się może jakiegoś wielkiego rozczarowania ale zakładałem, że najprawdopodobniej będzie tak jak to jest najczęściej. Czyli chwilami genialnie (przy czym to są właśnie te chwile, o których śpiewał Riedel, że dla nich warto żyć a raczej przyjść na występ) a przez pozostały czas pewnie będzie różnie. Ot, kolejny koncert. Tysiąc pięćset pięćdziesiąty piąty albo któryś. Oczywiście są tacy, którzy widzieli już występy w ramach trasy "Za niebawem" i ostrzegali, że koncerty są rewelacyjne. Ale ja tam w temacie Voo Voo mało komu wierzę, bo większość jest kompletnie bezkrytyczna i zawsze twierdzą, że było super.
Myliłem się BARDZO. Zaskoczenie czekało na mnie na każdym kroku. Począwszy od wejścia. Okazuje się bowiem, że są już w kraju miejsca, w których wyciągnięto wnioski z gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W Wytwórni byłem wcześniej wielokrotnie ale nigdy nie widziałem tak licznej ochrony i tak drobiazgowej kontroli. Ochrona była widoczna wszędzie, oczywiście również dyskretnie pod sceną. Ale to nie wszystko. Cały czas obecny był również medyk, co w klubach jest raczej rzadkie.
Gdy wszedłem na salę i zobaczyłem poustawiane krzesełka dla publiczności, pomyślałem sobie: nie no, to jest jakiś obłęd. Myliłem się. Ale o tym potem. 
Gdy już wszystkie miejsca zostały zajęte, na scenę wkroczył najpierw Michał Bryndal a potem reszta zespołu. A to, co nastąpiło chwilę później, po raz kolejny mnie zszokowało. Nagle pojawiło się tylu fotografów, jakby występował właśnie Sławomir albo Doda. Istne szaleństwo. Skąd taka nagła popularność? Nie mam pojęcia ale w sumie to przecież dobrze. Kwestia fotografów też została rozwiązana tak, jak to się dzieje w cywilizowanych krajach oraz w porządnych miejscach. Czyli nie tak, że szwędają się pod sceną przez cały występ i wszystkim przeszkadzają, tylko po dwóch czy trzech piosenkach dziękujemy panom bardzo. 
No i rozpoczął się występ. Ascetyzm i prostota scenografii zaprojektowanej przez Jarosława Koziarę, natychmiast skojarzyła mi się widokami znanymi z koncertów Davda Byrne'a. Jednak z tego co wiem, jest w tym wyłącznie nawiązanie do okładki najnowszej płyty Voo Voo. Mimo pozornej prostoty, scenografia robi dodatkowy i bardzo ważny element całego widowiska. 
No i właśnie. Pojawiło się ważne słowo: widowisko. Jakkolwiek Wojciech Waglewski mówił w jednym z wywiadów w 2004 roku, że nie znosi precyzyjnie wymyślonych widowisk, to ja od pierwszej do ostatniej chwili miałem wrażenie, że takie właśnie oglądam. Dla mnie było to bardziej widowisko niż koncert i piszę to w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przy czym nie przypominam sobie występów Voo Voo z tak przemyślaną dramaturgią i równie dopracowanych od czasu "Muzyki ze słowami". 
Wojciech Waglewski zawsze powtarza, że nagrywa płyty pod kątem tego, co potem można z tym zrobić na scenie. W praktyce efekt bywa różny. Ale w tym przypadku uzyskał multiplikację wszystkiego co najlepsze na albumie "Za niebawem". Oczywiście, aby to zagrało, podobnie jak podczas trasy "7", potrzebna jest ogromna dyscyplina na scenie. A konieczność dyscypliny łatwo może przerodzić się w spinkę. Ale nic z tych rzeczy. Wszystko toczyło się tak gładko i lekko, że miałem wrażenie, jakby najpierw przygotowywali i ćwiczyli to wszystko przez pół roku a potem wykonali już na 50 koncertach. Każdy doskonale znał swoją rolę i wszyscy idealnie się uzupełniali. Mówiąc "wszyscy", mam na myśli kilku kolejnych ważnych, chociaż mniej widocznych aktorów tego wydarzenia. A są to: odpowiedzialny za znakomite nagłośnienie Krzysztof Głębocki, odpowiedzialny za rewelacyjne oświetlenie Dariusz Filozof oraz wprowadzający elementy nastroju płyty "Oov Oov" Piotr Chołody. Wszyscy wspięli się chyba na absolutne wyżyny swoich możliwości, tworząc wspaniałą, spójną całość, w której każdy szczegół ma swoje znaczenie. Z elementów płyty, która w moim odbiorze nie stanowi spójnej całości, na koncercie udało się stworzyć niezwykle zwartą układankę. 
Ważna rzecz: jeżeli ktoś wcześniej oglądał wideo z premierową prezentacją tego materiału w radiowej Trójce, powinien jak najszybciej o tym zapomnieć. Tamten koncert owszem, miał fajne momenty ale w zestawieniu z łódzkim występem no to wznieśliśmy się tak gdzieś o 15 klas wyżej. Krótko mówiąc, dzisiaj oceniam koncert w Trójce za szkodliwy bo wiele osób mogło sobie pomyśleć tak: kolejny występ Voo Voo, może i fajny ale z drugiej strony nic nadzwyczajnego, widziałem takich już wiele, teraz obejrzałem kolejny w internecie i nie ma uzasadnienia by obejrzeć ponownie na żywo. A kto w to uwierzy, straci możliwość obejrzenia widowiska wielkiej klasy, które z tamtym nie ma nic wspólnego. 
Po obejrzeniu koncertu w Łodzi, uważam że błędnie oceniłem rzeczywistość w jednym czy dwóch miejscach, gdy w innym tekście pisałem o swoich wrażeniach po premierze płyty "Za niebawem". Ale napisałem wówczas również, że podczas koncertów, piosenki z tej płyty najlepiej byłoby wesprzeć kompozycjami "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic" oraz "Flota zjednoczonych sił". Wojciech Waglewski najwyraźniej tak samo to ocenił. Nie ma dziś sensu przypominanie, co na ten temat mówił kiedyś. Mnie osobiście PRZEOGROMNIE cieszy, że obecnie zmienił zdanie. Rzecz istotna: to nie są utwory, które są grane gdzieś tam na bis. Bo to w ogóle nie był koncert, na którym grana byłaby cała płyta od deski do deski. Wspomniane dwa utwory są integralnym, niezwykle ważnym elementem całego widowiska, są niezwykle umiejętnie wpisane w całą jego dramaturgię i są to wykonania przecudnej urody. Nie wiem ile ta Flota w Łodzi trwała ale naprawdę długo i była w tym moc niezwykła. 
W Łodzi nie zabrzmiały wszystkie utwory z płyty "Za niebawem". Zabrakło kompozycji "Z ostatniej chwili". Czy żałuję? Tak, bo to bardzo fajny jest utworek. Ale... O ile w przypadku płyty "7", która stanowiła koncept album i była zamkniętą całością, granie wszystkich piosenek na koncertach miało jeszcze jakieś uzasadnienie, o tyle zawsze powtarzam, że jestem przeciwnikiem grania płyt w całości. Owszem, fajne są takie jednorazowe akcje, jak na przykład Voo Voo grało kiedyś tam po latach w całości płytę "Sno-powiązałka". Ale na co dzień, ja przynajmniej absolutnie preferuję mix: trochę przeszłości i trochę współczesności na koncertach. To właśnie otrzymali widzowie w Łodzi. Jakkolwiek brak piosenki "Z ostatniej chwili" może się wydawać bolesnym zabiegiem, to jednak z czegoś najwyraźniej trzeba było zrezygnować w tej sytuacji. 
Publiczność wysłuchała koncertu z dużym skupieniem i czuć było, że większość widzów została absolutnie pochłonięta przez wydarzenia na scenie.
Ja natomiast obserwując wszystko, nie mogłem wyjść z szoku. Absolutnie nie spodziewałem się tak wyśrubowanego poziomu, widowiska tak odmiennego od wszystkiego, co zespół prezentował do tej pory i jakiejś takiej nowej jakości. Takie Voo Voo 2.0. Bo chociaż było w tym bardzo wiele dawnego Voo Voo, znacznie więcej niż na "siódemce", to jednak całość została przetworzona do standardów i estetyki obowiązującej współcześnie i zostało to zrobione z niezwykłym wyczuciem. 
Koncert podobał mi się właściwie wbrew wszystkiemu. Nie cierpię krzesełek a tutaj były krzesełka. Nie cierpię żadnej elektroniki i sztucznie generowanych dźwięków, przed czym zespół nie ucieka. Nie znoszę looperów, w czym zespół ostatnio wręcz się zakochał. A jednak było rewelacyjnie. I coś jeszcze: nigdy nie mam jakichkolwiek uwag, gdy Voo Voo gra z orkiestrą symfoniczną. Zawsze kupuję to bezwarunkowo i w całości. To samo dotyczy koncertów Wagiel & Mateo. Ale nie pamiętam jak wiele lat upłynęło od czasów, gdy ostatnio tak całościowo trafił do mnie występ samego Voo Voo. Z pewnością wiele. I zapewne, gdy to miało miejsce ostatnio, był to zachwyt zupełnie innego rodzaju. Bo jak już wspominałem, łódzkiego koncertu nie można porównywać z niczym co było wcześniej.
Po występie zespół podpisywał autografy. Mimo swej niezwykłej, wieloletniej kariery, nie wiem czy muzycy mieli w przeszłości wiele okazji aby robić to w towarzystwie tylu panów z ochrony. W żaden sposób nie chodziło tu o jakiś wściekle napierający tłum. Nie. Po prostu takie czasy po Gdańsku.  
Ciekawostka jest taka, że podobno to co zobaczyłem w Łodzi to jest nic. Prawdziwe szaleństwo odbywa się ponoć na koncertach bez krzesełek. Tylko że, o dziwo, trudno mi sobie wyobrazić oglądanie tego materiału na stojąco. 

piątek, 30 listopada 2018

Voo Voo w Łodzi (marzec 2019)

15 marca o godzinie 20.00 zespół Voo Voo wystąpi w łódzkim klubie Wytwórnia.
Bilety w przedsprzedaży: 50 zł z kartą zniżkową / 55 zł bez karty zniżkowej; w dniu koncertu: 60 zł z kartą / 65 zł bez karty.
Więcej TUTAJ

środa, 10 października 2018

Michał Bryndal w zwiastunie nowej płyty Moniki Borzym

W serwisie YouTube pojawił się zwiastun promujący nową płytę Moniki Borzym, zatytułowaną "RADIO HEDONISTYCZNIE" LIVE in Wytwórnia. Album ukaże się w listopadzie 2018 roku. Monika Borzym wokal. Nikola Kołodziejczyk ( aranże) - fortepian, Marta Zalewska - Pacan -Viola da gamba, gitary, kalimba, Michał Bryndal - perkusja, Maciej Szczyciński - kontrabas, Tomasz Żymła - klarnet basowy, Gabriel Czopka - waltornia, Piotr Kowalski - waltornia, Łukasz Łacny - waltornia. NAGRANIE odbyło się podczas koncertu w ramach inauguracji Letniej Akademii Jazzu w łódzkim klubie WYTWÓRNIA 12 lipca 2018.

czwartek, 7 grudnia 2017

Voo Voo w Łodzi (marzec 2018)

10 marca 2018 roku o godzinie 20.00, zespół Voo Voo po raz kolejny wystąpi w łódzkim klubie "Wytwórnia".
Bilety w cenie 45-50 zł już w sprzedaży.
Więcej TUTAJ

środa, 2 listopada 2016

Voo Voo ponownie w łódzkim klubie Wytwórnia

Nie sposób chyba zliczyć ile razy panowie z Voo Voo występowali już w tym miejscu. Kolejna okazja, by zobaczyć zespół w klubie Wytwórnia w Łodzi nadarzy się 31 marca 2017 o godzinie 20.00. Bilety w cenie 45-55 złotych.
Możliwe, że jest to pierwszy anons koncertu, który odbędzie się już po ukazaniu się kolejnej płyty Voo Voo. Więcej TUTAJ
EDIT: Uwaga! koncert został przeniesiony na 30 marca 2017.

czwartek, 17 grudnia 2015

Voo Voo ponownie wystąpi w Łodzi

Znakomita wiadomość dla fanów Voo Voo z Łodzi, chociaż pewnie nie tylko. Zespół w dniu 20 marca 2016 o godzinie 19.00 ponownie wystąpi w Klubie Wytwórnia
Bilety w cenie 50 zł (normalny) i 45 zł (ulgowy) już w sprzedaży.

wtorek, 20 października 2015

Wojciech Waglewski odpowie na pytania

W sobotę 24 października w godzinach 16.15-17.00 w sali warsztatowej łódzkiego klubu Wytwórnia odbędzie się spotkanie "Wojciech Waglewski Q & A". Wydarzenie to poprowadzi Piotr Metz. Będzie to zapewne okazja by dowiedzieć się czegoś więcej o liderze Voo Voo.
Spotkanie odbędzie się w ramach festiwalu Soundedit '15. Pełny program imprezy dostępny jest TUTAJ. Jak od dawna wiadomo, tego dnia odbędzie się również koncert "Wojciech Waglewski i Goście" a następnie Wagiel odbierze nagrodę "Człowiek ze złotym uchem".

niedziela, 31 maja 2015

Specjalny koncert i nagroda dla Wojciecha Waglewskiego

Wiadomo już o jakim specjalnym koncercie w Łodzi mówił ostatnio Wojciech Waglewski
24 października w Klubie Wytwórnia, podczas Międzynarodowego Festiwalu Producentów Muzycznych Soundedit ’15 lider Voo Voo pojawi się na scenie ze specjalnie przygotowanym występem z udziałem gości specjalnych: Marii Peszek, Leszka Możdżera, Fisza, Emade i zespołu Voo Voo.
Po koncercie, podczas uroczystej gali, Wojciech Waglewski otrzyma nagrodę „Człowieka ze Złotym Uchem” w uznaniu za „szczególne dokonania w dziedzinie produkcji muzycznej oraz kunszt słowa”.
Więcej TUTAJ.