Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.

czwartek, 26 maja 2022

Rarytasy - część 27 : Wszyscy muzycy to wojownicy (singiel)


Dzisiaj płytka, o której prawdopodobnie sporo osób słyszało, więc jakaś ultrarzadka nie jest, ale jednak rzadka jest. Co więcej, pewnie mało kto wie, że ukazały się aż dwa wydania. W przypadku singli jest to w naszym kraju ewenementem. 
Jak już każdy, chociażby po tytule, pewnie zdążył się zorientować, mowa o singielku "Wszyscy muzycy to wojownicy". 
Na odwrocie obu wydań znajduje się informacja "Nie na sprzedaż". Taki napis paradoksalnie oznacza zawsze, że sprzedający może oczekiwać większych pieniędzy. Chociaż oczywiście z drugiej strony nabycie takiej płyty jest odpowiednio trudniejsze. 
Dla mnie, jako osoby, która w taki encyklopedyczny sposób interesuje się dyskografią Voo Voo, jest to kontrowersyjne wydawnictwo. Już wyjaśniam dlaczego, chociaż wcześniej chciałbym zaznaczyć, że sprawa nie jest oczywista.  Najpierw zobaczmy co wynika z frontu okładki? Niezbyt wiele, ale jednak jest tam informacja "Męskie Granie singiel". Jaki singiel? Jaki ma tytuł? Kto jest wykonawcą? Tych informacji nie ma. Ale ta, która jest, jest oczywiście zgodna z prawdą: jest to singiel promujący pierwszą trasę "Męskiego Grania". Chociaż oczywiście nie tylko, o czym za chwilę. 
Na grzbiecie wersji, nazwijmy ją "deluxe", znajduje się również tytuł "Wszyscy muzycy to wojownicy". Zatem świetnie, wiadomo już coś więcej. Natomiast na odwrocie znajduje się informacja, która wydaje mi się być zapisana w najbezpieczniejszy z możliwych sposobów: 
"Za Męskim Graniem na singlu "Wszyscy muzycy to wojownicy" stoją:
Wojciech Waglewski - gitara, wokal
Maciej Maleńczuk - wokal
Abradab (Marcin Marten) - wokal
Karim Martusewicz - bas
Piotr "Stopa" Żyżelewicz - perkusja"
Literalnie wszystko się dokładnie niby zgadza. I wszystko byłoby super, gdyby nie drobny szczegół, polegający na tym, że jest to również utwór promujący mającą się wówczas wkrótce ukazać płytę Voo Voo pod tym samym tytułem. A skoro tak, sytuacja się diametralnie zmienia i należy według mnie uznać, że jest to utwór zespołu Voo Voo z gościnnym udziałem Macieja Maleńczuka i Abradaba. Z drugiej jednak strony, w chwili gdy ukazał się singiel, albumu Voo Voo jeszcze nie było. Ten ukazał się dopiero w połowie listopada. Niemniej jednak dodanie informacji, że utwór zapowiada płytę zespołu pod tym samym tytułem, chyba wyjaśniłoby wszelkie wątpliwości. Możliwym jest, że wymienione na singlu z nazwiska 3/4 Voo Voo, nie chciało urazić Mateusza używaniem nazwy zespołu, gdy nie pojawia się on w składzie. Jednak nawet jeżeli, nie zmienia to faktu, o którym napisałem już wcześniej: jest to utwór promujący płytę Voo Voo. Dlatego ja zaliczam ten singiel jako pełnoprawną pozycję w dyskografii zespołu uwzględniającej wydawnictwa fizyczne.
Jak już wspomniałem, singiel ukazał się w dwóch wersjach. Pierwsza to wersja uboga, na którą składa się płyta umieszczona w tekturowej kopercie. W wersji drugiej mamy do czynienia z dwupłytowym wydawnictwem digipack. Dodatkowo mamy tu płytę z materiałami prasowymi oraz skromną książeczkę, przybliżającą ideę Męskiego Grania oraz sylwetki Wojciecha Waglewskiego, Macieja Maleńczuka i Abradaba. Materiały prasowe są w zasadzie rozwinięciem informacji zawartych w książeczce. Można w nich znaleźć również tekst piosenki "Wszyscy muzycy to wojownicy". 
Front i tył okładek obu wydań są niemal identyczne. Różnią się głównie nieco innymi wymiarami. Wydawcą prawdopodobnie jest firma LIVE Sp.z o.o. W obu przypadkach brak jest jakichkolwiek numerów katalogowych, co zawsze uważam za mało profesjonalne.
Tradycyjnie załączam kilka fotek.

Tyle chyba na temat singla. Na zakończenie jeszcze krótki rys historyczny. Kilka miesięcy przed jego wydaniem, w mediach pojawiła się taka oto reklama:
Z różnych wywiadów można wywnioskować, że w tym momencie ani Wojciech Waglewski, ani Żywiec, nie spodziewali się jeszcze co z tej współpracy wyniknie. Opisywany dziś singiel, był już zapowiedzią bardzo sprecyzowanej i w praktyce dopiętej na ostatni guzik koncepcji projektu, który okazał się ogromnym sukcesem w wielu wymiarach. Jak wiemy, pomysł przetrwał do dziś, chociaż obecnie odbierany jest różnorako przez sympatyków pierwotnej koncepcji Wojciecha Waglewskiego. Innym elementem promocji "Męskiego Grania" w 2010 roku, były 3 płyty, które rozdawane były za darmo, pod warunkiem że ktoś kupił sobie zgrzewkę piwa. Na tych płytkach nie zabrakło Voo Voo i wykonawców blisko związanych z liderem zespołu. Jeszcze z 5 lat temu, te płytki można było kupić na Allegro za 1-2 zł. Kto by pomyślał, że dziś te darmowe wydawnictwa będą osiągały tak absurdalne ceny?

czwartek, 12 maja 2022

Rarytasy - część 26 : Esperanza +


Dzisiaj taki oto koncert na DVD. Pewnie wszyscy wiedzą, ale na wszelki wypadek wspomnę, że wśród wykonawców znalazł się zespół Voo Voo. 
Wydarzenie miało miejsce 16 sierpnia 2014 roku w Gdańsku i było częścią cyklu corocznych koncertów pod nazwą Solidarity of Arts. Jego główną bohaterką była Esperanza Spalding, której na scenie towarzyszyła cała masa innych wykonawców. Między innymi właśnie zespół Voo Voo, który wykonał utwory : "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic", "Wannolot", "Turczyński" i "Flota Zjednoczonych Sił / Łobi Jabi". W sumie zespół spędził na scenie jakieś 28 minut. 
Występ nie obył się bez drobnych problemów. Zwłaszcza podczas utworu "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic", Mateusz Pospieszalski wraz z orkiestrą, którą dyrygował, całkowicie rozminęli się z resztą zespołu Voo Voo. Mateusz z orkiestrą grali swoje a 3/4 Voo Voo grało swoje. Na szczęście kakofonia trwała tylko krótką chwilę i mimo tego drobnego potknięcia, cały występ można uznać za wyjątkowo udany. Myślę, że śmiało można zaliczyć go do grona tych najważniejszych (a już z pewnością najbardziej zapadających w pamięć) w historii zespołu. Całość imprezy była ogromnym przedsięwzięciem, któremu towarzyszyła licznie zgromadzona publiczność (zarówno pod sceną, jak i przed telewizorami). Rozmach widoczny był podczas koncertu przez cały czas. Wrażenie robiła chociażby wielkość orkiestry, która towarzyszyła zespołowi Voo Voo. Dzięki niej, grupa zaprezentowała swoje utwory w tych najbardziej przeze mnie lubianych i moim zdaniem najszlachetniejszych wersjach. 
Wspomniana już wcześniej publiczność, również sprawiła się świetnie. Wszyscy wiedzą, że Mateo uwielbia zabawy z publicznością. Jednak nie z każdą to jest możliwe. Zazwyczaj po krótkiej chwili już wiadomo, czy z daną publiką można się pobawić, czy też nie ma sensu próbować. Ale w Gdańsku podczas tego koncertu zdecydowanie się dało i wyszło to bardzo fajnie. 
Dla mnie najmocniejszym punktem występu Voo Voo było wykonanie Floty/Łobi Jabi z towarzyszeniem Esperanzy.
Przyznam, że chociaż teoretycznie miałem blisko, to koncertu na żywo nie oglądałem. Każdego roku robię wszystko, aby przez cały czas trwania wakacji trzymać się jak najdalej od Trójmiasta. A koncert był w sierpniu. Tak więc w praktyce miałem bardzo daleko. Ale oczywiście oglądałem w TV a potem jeszcze wielokrotnie z nagrań.
Cały występ bez problemu dostępny jest w kilku miejscach na YouTube, więc to DVD, to niby nic nadzwyczajnego. Z drugiej jednak strony, niezwykle miło jest mieć profesjonalne wydawnictwo, które w dodatku nigdy nie trafiło do sprzedaży. 
Cóż można o nim powiedzieć? Jak widać na powyższych skanach, na całość składają się dwie płyty DVD, osadzone w opakowaniu digipack. Trudno dojść kto jest wydawcą, ale prawdopodobnie jest to firma MM Comunications. Wielki minus za brak jakiegokolwiek menu na płytach oraz brak możliwości wyboru konkretnych scen. Koncert trwał 4 godziny, więc znalezienie czegokolwiek na płytach, jest niestety czasochłonne. Ale poza tym, naprawdę fajna rzecz.

wtorek, 11 stycznia 2022

Mateusz Pospieszalski - Tam i Sam - koncert w fabryce

Jeśli spojrzeć na historię powstania tej płyty, jako na pewien ciąg zdarzeń o charakterze przyczynowo-skutkowym, być może jej początku należy doszukiwać się gdzieś w Chinach. Bardzo bowiem możliwe, że gdyby nie COVID, do jej powstania nigdy by nie doszło.
Było tak: gdy w czerwcu 2020 roku poluzowano nieco restrykcje związane z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, Mateusz Pospieszalski po kilkumiesięcznej izolacji domowej, zapragnął wraz z rodziną wyjechać gdzieś na wakacje. Nie chciał wyjechać gdziekolwiek. Miał ściśle sprecyzowane oczekiwania. Zależało mu na tym, aby znaleźć miejsce z dala od ludzi, za to blisko natury. W tamtym czasie nie było to zadaniem łatwym. Jak to zwykle w tego typu sytuacjach bywa, pomógł przypadek, który sprawił, że Mateo skorzystał z gościnności Janusza Palikota. Potem zdarzenia potoczyły się lawinowo. Zauroczony przestrzeniami północnej Suwalszczyzny, postanowił nagrać płytę zupełnie solo i w naturze (nie tylko na Suwalszczyźnie). Tak powstała płyta "Tam i sam". Sponsorem tego równie oryginalnego, co odważnego wydawnictwa, została oczywiście należąca do Janusza Palikota Tenczyńska Okovita. Tymczasem Mateusz Pospieszalski rozsmakował się w grze na tle przestrzeni znacznie mniej oczywistych, niż studio nagraniowe. I w ten sposób zrodził się pomysł, aby nagrać koncert w fabryce. Fabryki szukać nie trzeba było. Janusz Palikot ma. Pod koniec czerwca 2021 roku, w Internecie wyemitowane zostało nagranie wideo z serią występów zarejestrowanych w halach fabrycznych browaru. Tuż po emisji, podczas wideo czatu z udziałem Mateusza Pospieszalskiego, Janusza Palikota oraz widzów, padła deklaracja, że materiał ten ukaże się na CD oraz na winylu. Wówczas nie wiadomo było, na ile poważnie należy traktować te zapowiedzi. Szybko jednak okazało się, że sprawa jest jak najbardziej poważna.
29 grudnia, rok i 8 dni po premierze płyty "Tam i sam", ukazała się płyta "Tam i sam - koncert w fabryce". Jeśli chodzi o stronę muzyczną wydawnictwa, wiele nie napiszę. Nie dlatego, że jest nieważna. Przeciwnie: jak w przypadku każdej płyty, jest najważniejsza. Ale... wszelkie próby opowieści na temat tej muzyki, z góry skazane są na niepowodzenie. Ten, kto słyszał album "Tam i sam", z grubsza będzie wiedział, czego się spodziewać. Tym, którzy nie słyszeli, mogę powiedzieć jedynie tyle: na płycie zarejestrowany został Mateusz Pospieszalski, sam na sam ze sobą, w poszukiwaniu najpiękniejszych brzmień. Jest to album całkowicie solowy. Wybitny muzyk, instrument, dźwięk i przestrzeń. Ile jest na tej płycie czystej improwizacji a ile motywów, które krążyły po głowie Mateusza już wcześniej, tego nie wiem. Żaden utwór z tego krążka nie trafi nigdy na żadną listę przebojów. Ale zapewne podczas nagrywania, ani przez moment nie było to celem. Zupełnie nie po to ta płyta powstała. To jest album dla tych, którzy lubią eksperymenty, szukają czegoś innego niż to, co mogą znaleźć w radio, no i dla tych, którzy doceniają kunszt Mateusza Pospieszalskiego. Zwracam uwagę na jedno: czym innym jest zagrać w ciekawej przestrzeni, na przykład w tunelu a czym innym profesjonalnie to zarejestrować w taki sposób, aby było to zbliżone do rzeczywistości. A tutaj brzmi to rewelacyjnie.
Sam Mateo o swoich wrażeniach napisał tak: "Ciekawe było to, że podczas mojego występu pracownicy przy taśmach produkcyjnych w ogóle nie odbierali mnie jako kogoś obcego, byłem dla nich kolejnym głosem fabryki. I to dla mnie jest najważniejsze by być jednym z elementów tego świata który harmonicznie współpracuje z tym co nas otacza".
Myślę, że powyższe słowa sporo mówią na temat głównej idei tego albumu. Idee jednak bywają różne, ale samej muzyki nikt nie opowie. Pozna ją tylko ten, kto jej wysłucha.
A skoro o stronie muzycznej zostało już wspomniane, warto w tym miejscu omówić sobie, co właściwie się ukazało?
Po pierwsze ukazała się płyta CD. Okładka w formie digipack ozdobiona jest pięknymi grafikami Krzysztofa Kokoryna, który znany jest zarówno sympatykom Mateusza Pospieszalskiego, jak i Voo Voo, niemal równie dobrze, co Jarosław Koziara. Strona plastyczna jest wielkim atutem tego albumu. Wszystkie elementy pięknie się uzupełniają. Projekt okładki oceniam bardzo wysoko. Efekt końcowy bardzo mi się podoba. Powiedziałbym, że miło jest mieć takie wydawnictwo.


Ale jeszcze milej jest mieć płytę winylową. W tej wersji otrzymujemy 3 w jednym. Po pierwsze oczywiście w zestawie znajduje się album elegancko wytłoczony na przezroczystym winylu.

Po drugie, w komplecie jest również wersja CD. Warto zauważyć, że okładka w tym przypadku różni się od tej, która zdobi samodzielną wersję kompaktową.


A gdy wyjmiemy z kieszonki płytę CD, ujrzymy kod QR, który odsyła do tajnego linku z zapisem koncertu w formie wideo.

Tak więc kupując winyl, otrzymujemy możliwość obcowania z najnowszą muzyką Mateusza Pospieszalskiego w trzech różnych formatach. Ale... Tak samo, jak o muzyce trudno opowiedzieć, trudno również oddać walory fizycznego wydawnictwa za pomocą zdjęć czy filmów. Widziałem już sporo zdjęć tej płyty gdzieś w Internecie, sam też jakieś robiłem i to wszystko ma się zupełnie nijak w stosunku do albumu trzymanego w rękach. A ten wydany jest prześlicznie i z dbałością o najmniejsze detale. Wygląda obłędnie dobrze. Płyta świetna do własnej kolekcji ale równie dobrze może być znakomitym pomysłem na gustowny prezent. Polecam.

wtorek, 7 września 2021

Archiwum prasowe: tygodnik Razem, 4 X 1981

Rozpoczynam nową serię publikacji, poświęconą archiwalnym materiałom prasowym, dotyczącym tego samego, co cały ten blog. Czyli najoględniej rzecz ujmując: mikroświatowi, który można powiązać z grupą Voo Voo. 
Na początek chyba najstarsza publikacja, jaką posiadam, czyli tygodnik Razem z 1981 roku. A w nim wywiad z zespołem Osjan (w tym oczywiście z Wojciechem Waglewskim). 1981 rok, czyli 40 lat temu.
Skany wykonane są w bardzo dużej rozdzielczości, umożliwiającej wygodne czytanie. Najlepiej jednak kliknąć w miniaturkę a potem pobrać zdjęcie na komputer, aby móc sobie powiększyć obraz do odpowiedniego rozmiaru. 
Zachęcam do lektury. Dużo komentować nie chcę. Zwracam jednak uwagę na wyłaniający się z rozmowy obraz muzyków, którzy doskonale wiedzą, co chcą robić, jak chcą robić i dlaczego chcą to robić. Jest w tym taka absolutna pewność obranej drogi. I to robi wrażenie.
Co prawda trudno dociec. kto co mówi, ale cały przekaz intelektualny rozmowy jest naprawdę konkretny i sprawił, że z ogromną przyjemnością czytało mi się ten wywiad. Każdemu polecam.





 

niedziela, 29 sierpnia 2021

Mateusz Pospieszalski - Retrospekcje. Relacja z koncertu.

26 sierpnia w Filharmonii Częstochowskiej odbył się koncert, zatytułowany "Mateusz Pospieszalski - Retrospekcje".
Wydarzenie było próbą dokonania rzeczy niemożliwej, bowiem miało na celu zaprezentowanie dokonań tego niezwykłego artysty w formie przekrojowej. Jednak aby zrobić to w sposób względnie wyczerpujący, trzeba by było zaprosić armię czołowych polskich wykonawców a koncert musiałby trwać 4 razy dłużej. To oczywiście nie było możliwe, zatem potrzebny był jakiś pomysł, który pozwoliłby zamknąć całość w rozsądnych ramach czasowych. Jakkolwiek wymagało to kompromisów, to jednak udało się ostatecznie stworzyć wspaniały koncert.
Oprócz Mateusza na scenie pojawili się: Wojciech Waglewski, Michał Bryndal, Anna Maria Jopek, Sebastian Karpiel-Bułecka, Adam Nowak, Antoni Gralak, Max Mucha, rodzina Pospieszalskich, Adam Woronowicz i kilku innych artystów. Przy czym trzeba wspomnieć, że pierwotnie występ reklamowany był pod hasłem: Mateusz Pospieszalski i przyjaciele. Myślę, że dobrze, iż ta nazwa została zmieniona, bo za muzycznych przyjaciół Mateusza Pospieszalskiego, z pewnością może się uważać znacznie więcej osób. W konsekwencji, komuś kto nie został zaproszony do wspólnego występu, mogłoby się zrobić przykro, że nie został zaliczony do grona przyjaciół.
Mimo stosunkowo krótkiego czasu promocji tego wydarzenia w mediach, Filharmonię Częstochowską wypełnił komplet widzów.
Koncert rozpoczął się od hymnu Czętochowy, który Mateusz wykonał w artystycznej aranżacji. Następnie, namówiony przez Piotra Metza, zagrał „Marsz Psa Plutto”, czyli swoją pierwszą kompozycję, o której wielu słyszało, ale mało kto miał możliwość ją poznać.
W dalszej kolejności zgromadzona publiczność miała okazję usłyszeć utwory „Taniec” z płyty „EMPE3” oraz „Tylko” z albumu „Tralala”. W pierwszym z nich, na szczególną uwagę zasłużyła gra Marka Pospieszalskiego, który bez wątpienia odziedziczył talent po ojcu.
Następnie na scenie pojawił się Wojciech Waglewski, z którym Mateusz współpracował zdecydowanie najwięcej podczas swej muzycznej kariery. Panowie na początek wykonali wspólnie kompozycję „Łobi Jabi”, którą Wagiel zapowiedział jako chyba najbardziej znany utwór Mateusza. To akurat teza bardzo dyskusyjna. Mateo, jako człowiek niezwykle skromny, nigdy przesadnie nie afiszował się ze swoimi osiągnięciami. Jego utwory najczęściej wykonują artyści o znacznie głośniejszych nazwiskach a publiczność bawiąc się przy kompozycjach Mateo, często nie ma zielonego pojęcia na temat ich twórcy. Ale myślę, że takie utwory, jak na przykład „Boso”, czy chociażby temat przewodni do serialu „Blondynka”, są znacznie bardziej znane szerokiej publiczności, niż „Łobi Jabi”. Największy, bo międzynarodowy rozgłos zdobyła chyba napisana przez Mateusza Pospieszalskiego i Wojciecha Waglewskiego dla Justyny Steczkowskiej, piosenka „Sama”, z którą artystka reprezentowała Polskę na festiwalu Eurowizji. Ale Wojciech Waglewski w jakiś sposób ma rację. Utwór „Łobi Jabi”, samodzielnie, wraz z utworem „Flota Zjednoczonych Sił”, lub kompozycją „Karnawał”, tylko na oficjalnych płytach ukazał się w 13 różnych wersjach i interpretacjach, a kolejne wykonania można zobaczyć dodatkowo jeszcze na 5 płytach DVD. Piosenka wykonywana była przez największe polskie chóry i orkiestry. Myślę, że dla wielu osób jest jednym z symboli związanych czy to z Voo Voo, czy z samym Mateuszem. Występ w Częstochowie był okazją, aby zaprezentować publiczności „Łobi Jabi” w zupełnie nowej, pięknej wersji.
Wojciech Waglewski pojawił się jeszcze w trzech kolejnych utworach pochodzących z płyt Mateusza Pospieszalskiego, pokazując przy okazji, że wstawiłby solówkę chyba nawet do dzwonka od domofonu. Ale, kurczę, jest to naprawdę urocze i fajne.
Kolejną częścią koncertu były utwory z albumu „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego”, podczas których Mateuszowi towarzyszyli Adam Woronowicz, Adam Nowak i Anna Maria Jopek. Mateo nigdy nie ukrywał jak ważny był to dla niego album. Po 13 latach od premiery, ten materiał wciąż bywa w całości wykonywany na koncertach. W Częstochowie Mateusz Pospieszalski oraz Adam Nowak z trudem ukrywali łzy wzruszenia podczas tej części.
Następnym punktem programu były utwory z „Księgi Psalmów”, czyli jednego z albumów Mateusza Pospieszalskiego, który wciąż czeka na swoją sklepową premierę, jakkolwiek jakiś czas temu miał już swoją premierę koncertową.
Bohaterką kolejnej części koncertu była Anna Maria Jopek, z którą Mateusz wykonał utwory „Ślady po Tobie” oraz „Ja wysiadam”. Do obydwóch napisał oczywiście muzykę. Zwłaszcza ta druga kompozycja została niezwykle gorąco przyjęta przez publiczność.
Następnie rodzina Pospieszalskich wykonała wspaniałą kompozycję z tekstem na podstawie wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, zatytułowanego „Promienie”. To utwór z kolejnej płyty, która wciąż czeka na swoją premierę. Będzie to album Pospieszalskich, wykorzystujący wiersze wielkich polskich poetów.
Następnie na scenie ponownie pojawił się Adam Nowak, aby wspólnie z Mateuszem i innymi artystami wykonać kompozycję „Rozbitkowie”, którą Mateo skomponował dla ofiar konfliktu w Syrii. Był to kolejny utwór, podczas którego, rodzina Pospieszalskich pokazała swój ogromny muzyczny potencjał.
Publiczność bardzo ciepło przyjęła pojawienie się na scenie Sebastiana Karpiela-Bułecki, który wykonał z Mateuszem utwory „Boso” oraz „Kiebyś ty”.
Końcówka koncertu to jeszcze jeden utwór z niewydanego albumu „Pospieszalskich” oraz finał, w trakcie którego większość artystów wykonała piosenkę „Jerycho” z albumu „Tralala”.
Na bis, Mateo ponownie wykonał hymn Częstochowy.
To taki skrót, jeśli chodzi o to, co działo się na scenie. Jak widać, pojawiło się sporo różnych elementów. Trochę starych rzeczy, trochę świeżych i trochę takich, które dopiero przed nami. Zatem jakieś spojrzenie na twórczość Mateusza Pospieszalskiego publiczność otrzymała. Konkretniej: takie, jakie wymyślił tego wieczoru sam Mateusz. Oczywiście zabrakło w tym wszystkim wielu elementów. Kolęd może nikt o tej porze roku nie oczekiwał, ale nie zaistniały na przykład żadne motywy z muzyką filmową czy teatralną, nie zaistniał Tie Break, Svora i wiele innych projektów (chociaż na scenie w kilku numerach pojawiał się Antoni Gralak). Jednak to nieważne. Koncert i tak był naprawdę znakomity.
Całość wydarzenia poprowadził Piotr Metz. Człowiek, którego dowcipy w czasach RMF FM, najdelikatniej rzecz ujmując, nie bawiły mnie wcale, potem nie byłem zachwycony tym, co robił w Trójce, ale napisał książkę o Voo Voo. I chociaż różni ludzie różnie ją oceniają, u mnie za ten wysiłek ma wielkiego plusa. Doceniam również to, że stale gdzieś tam promuje ten zespół oraz jego muzyków. W Częstochowie jednak poradził sobie średnio. Zamiast ciężkawych dowcipów i okrągłych formułek typu „jak to miło że kupiliście bilety w tym trudnym czasie”, wolałbym aby w większym stopniu skupił się na konkretach. To był koncert zagrany mniej więcej w 40 rocznicę pierwszego występu, za który Mateo otrzymał wynagrodzenie. Wypadałoby zatem bardziej skupić się nad tym, co przez ten czas osiągnął, a przecież jest tego wiele. Myślę, że warto było znacznie więcej powiedzieć na temat tego, kto i dlaczego oprócz Mateusza znalazł się tego wieczoru na scenie.
Koncert trwał blisko 2,5 godziny. Publiczność usłyszała prawie 2,5 godziny świetnych utworów i do tego znakomicie wykonanych. Bawiąc się w takiej atmosferze, łatwo zapomnieć, że aby to wszystko mogło się wydarzyć, ktoś te utwory musiał najpierw napisać. Tym człowiekiem był Mateo. Jeśli dodatkowo uzmysłowimy sobie, że był to zaledwie ułamek tego, co stworzył, wówczas dopiero mamy jakiś obraz wielkości oraz fenomenu tego artysty. Moim zdaniem Piotr Metz nie uwypuklił tego w wystarczający sposób. Szkoda, bo trudno pojąć zjawiskowość Mateusza, nie mając świadomości skali Jego gigantycznego dorobku.
Natomiast sam pomysł koncertu znakomity. Osobiście zawsze uważałem, że Mateusz bardzo pomógł w budowaniu karier wielu polskich gwiazd i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nieco ogrzał się w ich blasku. Co więcej: po raz pierwszy chyba publiczność miała okazję zobaczyć Mateusza Pospieszalskiego w wydarzeniu tworzonym z takim rozmachem, w którym pokazał się jako lider grający na swoje nazwisko. Owszem, wcześniej zdarzały się na przykład, robione z dużym rozmachem, koncerty z „Pamiętnikiem z Powstania Warszawskiego”, ale to były wydarzenia bardzo jednowymiarowe. Teraz natomiast Mateo pokazał się jako artysta kompletny; twórca wspaniałych kompozycji, aranżer, multiinstrumentalista, dyrygent i wokalista. Dodatkowo koncert pokazywał rozpiętość stylistyczną tworzonej przez Matełkę muzyki. W przeszłości Mateusz Pospieszalski był kierownikiem artystycznym ogromnych przedsięwzięć muzycznych. Myślę tu o koncertach papieskich, rocznicach powstania Solidarności, koncertach na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, oraz wielu innych wydarzeniach. Najczęściej jednak stał gdzieś w cieniu, czasami zupełnie niewidoczny. Na koniec podczas transmisji telewizyjnych, gdzieś tam, pojawiało się przez moment w napisach Jego nazwisko pośród tysiąca innych. I tak naprawdę tylko najbardziej zainteresowani wiedzieli, że miał z tymi zdarzeniami cokolwiek wspólnego. Tym razem jednak nie było wątpliwości, kto jest gwiazdą wieczoru. I mam nadzieję, że był to wielki krok dla Mateusza, do zrozumienia własnej wartości. W przeszłości wielokrotnie miałem wrażenie, że mimo całego dorobku, wiara w siebie nie jest Jego mocną stroną.
Jeszcze jedna ważna sprawa: kończąc częstochowski koncert, Mateo gorąco dziękował ze sceny swojej żonie. Podkreślał, że bez Niej, trudno byłoby to wszystko osiągnąć. I zapewne wie, co mówi.
Mógłby ktoś powiedzieć, że po takim wydarzeniu, to już tylko ciepłe kapcie i na emeryturę. Ale nie. Po koncercie odbyło się after party a następnego dnia rano, miało miejsce jeszcze spotkanie w znacznie węższym już gronie. W spotkaniu tym udział wziął między innymi Krzysztof Kokoryn, który pokazał mi projekt okładki jednej z najbliższych płyt Mateusza Pospieszalskiego. Jest zatem na co czekać. Kolejne projekty i kolejne rozdziały historii Mateusza, już wkrótce.

środa, 30 grudnia 2020

Voo Voo na XIX Finale WOŚP

Jerzy Owsiak przypomniał kolejny Finał WOŚP. Tym razem dziewiętnasty. Voo Voo pojawia się po 37 minutach i 50 sekundach. Tradycyjnie wszystko jest mocno pocięte, dlatego dorzucam drugi film, na którym ostatnie 4 minuty występu zespołu Wojciecha Waglewskiego, można obejrzeć w całości, bez żadnej edycji nagrania.

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Wywiad w Trójce z Mateuszem Pospieszalskim

Trójka wyemitowała prawie godzinny wywiad z muzykiem Mateuszem Pospieszalskim. 
W audycji "Magazyn Bardzo Kulturalny", Mateo opowiedział o tym jak spędził święta. Nie zabrakło również tematu kolęd, zespołu Tie Break oraz nowej płyty solowej.
Rozmowę można wysłuchać TUTAJ.
 

piątek, 25 grudnia 2020

Koncert Bożonarodzeniowy WOŚP z 2000 roku

Kilkukrotnie pisałem o Koncertach Bożonarodzeniowych WOŚP. Odbyły się 3 Koncerty Bożonarodzeniowe i 1 Koncert Wielkanocny. Wszystkie absolutnie fantastyczne. Ponieważ minęło wiele lat, dziś już dokładnie nie pamiętam jak było, ale część z nich była transmitowana na żywo przez TVP i Polskie Radio. Jednak przynajmniej telewizja żadnego nie transmitowała w całości. Potem natomiast pokazywano wielokrotnie retransmisje, ale to był już materiał mocno edytowany i pocięty. Ktoś, kto nad tym pracował, zrobił to dosyć sprawnie, bo na przykład ja, dopiero po wielu obejrzeniach nagrań tych retransmisji, zorientowałem się że piosenki są poskracane. 
Nagrania na kasetach wideo robiłem sam, miałem je też od kilku innych osób. Jednak ich jakość mnie nie zadawalała. Po latach ten standard VHS pozostawia bardzo wiele do życzenia. Poza tym z audycji radiowych Jerzego Owsiaka, miałem nagrania audio niektórych występów i wiedziałem jak bardzo różniły się od skrótów pokazywanych przez TVP. Zatem zawsze był we mnie ogromny niedosyt, bo zawsze bardzo chciałem zobaczyć te nagrania w dobrej jakości i niepocięte.
Podczas pierwszej fali pandemii, Jerzy Owsiak przypomniał 2 Koncerty Bożonarodzeniowe oraz Koncert Wielkanocny. Jakość była fajna ale były pocięte jeszcze bardziej niż na nagraniach z TVP. To w zasadzie wyczerpywało moje nadzieję na obejrzenie tego materiału kiedykolwiek w całości. Ale oto przyszły święta i zdarzył się cud: Jerzy Owsiak postanowił wyciągnąć z archiwum całość Koncertu Bożonarodzeniowego WOŚP, który odbył się w 2000 roku, w Teatrze Wielkim w Warszawie. I wyemitował w dwóch częściach. 
Cóż można powiedzieć? Są tam bankowo różne drobne cięcia ale Voo Voo raczej nie dotknęły. Tak więc możemy zobaczyć znacznie więcej, niż telewizja pokazała kiedykolwiek. Na przykład nie wiem, czy telewizja pokazała całość piosenki „Wyluzuj czapkę” z tego koncertu? Wątpię. Podczas retransmisji zawsze pokazywany był fragment. A teraz można obejrzeć całość. 
Myślę, że dla ludzi, którzy kochają Voo Voo, powinno to być ważne wydarzenie. Dla mnie przynajmniej jest. Przy okazji odżyła moja nadzieja, że kiedyś będzie okazja obejrzeć w całości również pozostałe koncerty. Oprócz ostatniego z nich, który z powodu awarii sprzętu, w całości nie został niestety zarejestrowany. Tyle dobrego, że oglądałem go wtedy na żywo. 

czwartek, 24 grudnia 2020

Jakie to smutne

Jak widać na powyższym filmiku, którego poziomu nawet nie będę komentował, inicjatywa zapowiadana jako apolityczna, w rzeczywistości jest skrajnie upolityczniona i obsesyjnie wręcz od polityki uzależniona. Żeby nie odpuścić sobie nawet przy okazji składania świątecznych życzeń...
Zaskoczony nie jestem. Akurat deklaracje o apolityczności, dla mnie od początku były mrzonkami.
Cóż... dobrze, że tych państwa nie ma już w Trójce.
I jeszcze jedno: w życiu bym o tej produkcji nie napisał, bo wartość artystyczna żadna i wydarzenie też żadne, ale przez jakieś 2 czy 3 sekundy jednak jest ciekawie, bo pojawia się Wojciech Waglewski.

środa, 23 grudnia 2020

Vesołych Śviąt

 


Koronawirus zmienia kolejne plany koncertowe

No niestety. Przed świętami kolejne smutne wiadomości. Po pierwsze koncert Voo Voo w Radio Wrocław, po kilkukrotnej zmianie terminu, został całkowicie odwołany. Może przypomnę: koncert został zapowiedziany w październiku 2019 roku i od tego czasu wiele osób bardzo na niego czekało. Tak więc jest to wiadomość absolutnie przygnębiająca. Ponad rok czekania... Więcej na ten temat TUTAJ
Natomiast koncert Waglewski Fisz Emade w kieleckim klubie "Czerwony Fortepian", został przeniesiony z 11 lutego 2021 na 13 maja 2021. Czyli o kolejne 4 miesiące. Ale przynajmniej nie został odwołany. 
Nie piszę tego wszystkiego czarną czcionką tylko dlatego, że na czarnym tle nie byłoby widać. 

Voo Voo na XVII i XVIII Finale WOŚP

Tym razem Jerzy Owsiak przypomniał XVII i XVIII Finał WOŚP. 
W tamtym czasie z Voo Voo występował jeszcze Stopa a studio zdobiły porządne dekoracje, stworzone przez Jarosława Koziarę. Skrót XVIII Finału jest pierwszym, który możemy oglądać dzięki obrazowi panoramicznemu.
Na nagraniu powyżej, Voo Voo pojawia się po 41 minutach. Natomiast na nagraniu poniżej po 37 minutach i 23 sekundach.

Mateusz Pospieszalski na temat hejnału Częstochowy

 

Portal czestochowskie24.pl zamieścił wypowiedź Mateusza Pospieszalskiego, na temat hejnału Częstochowy: 
"– Projekt narodził się niezależnie od Częstochowy. Mój przyjaciel poprosił mnie o skomponowanie hejnału dla miasta Janowiec. Tworząc melodię pomyślałem, że być może kiedyś również Częstochowa będzie zainteresowana taką kompozycją. Tak się faktycznie stało. To było ok. 10 lat temu. Wraz z innymi muzykami, zostałem poproszony o zaprezentowanie swojego hejnału. Prezentacja odbyła się na wieży ratuszowej. Byłem dumny z siebie, że moja kompozycja została wyróżniona i znalazła się w gronie innych, stworzonych przez wybitnych muzyków.
– Hejnały tworzone były dla małych, bezwentylowych trąbek. Wydawało się na nich dźwięki, jak na sygnałówce. Mówiąc fachowo – dźwięki można wydobywać na bazie alikwotów, czyli szeregu harmonicznego, na którym zbudowany jest dźwięk. Moja kompozycja bazuje na tych, stworzonych wiele lat temu. Napisana jest na trąbkę bezwentylową i w dokładnie taki sam sposób, jak hejnał krakowski."
Więcej TUTAJ.

Michał Bryndal w nowym nagraniu

Nowe wykonanie tej piosenki zostało nagrane w grudniu 2020 roku w składzie: Dominik Księski - piano i voc, Maciej Szczyciński - kontrabas, Michał Bryndal - bębny.

wtorek, 22 grudnia 2020

Mateusz Pospieszalski ponownie w Radio Fiat

 

Mateusz Pospieszalski ponownie odwiedził Radio Fiat. Wiadomość na blogu o poprzedniej wizycie w tej rozgłośni, spotkała się z zaskakująco dużym zainteresowaniem.
Mateo udzielił długiego wywiadu, podczas którego opowiedział trochę o współpracy z Krzysztofem Kokorynem, swoim stosunku do natury oraz o nagrywaniu płyty "Tam i sam". Zapowiedział również, że najnowszy album stanowi pierwszą część projektu, którego druga część realizowana będzie w Gdyni. 
W Gdyni... Rewelacja. Rozmowę można wysłuchać TUTAJ

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Kolędy Pospieszalskich i Voo Voo z Poznania (1994)

W serwisie YouTube pojawił się archiwalny (niestety czarno-biały) fragment koncertu Kolędy Pospieszalskich, który został zarejestrowany w Auli Uniwersytetu im Adama Mickiewicza w Poznaniu, 27 grudnia 1994 roku.
"Kolędy Pospieszalskich" to w tym przypadku nieco nieadekwatna nazwa koncertu w stosunku do rzeczywistości na scenie. Oprócz rodziny Pospieszalskich wystąpił pełen ówczesny skład Voo Voo, rodzina Steczkowskich, Michał Urbaniak i kilku innych muzyków. Tak więc skład absolutnie fantastyczny.
W czasach telewizji analogowej, koncert emitowany był w na różnych kanałach wielokrotnie. Niestety zawsze w częściach. W swoich archiwach posiadam 7 zupełnie różnych wersji tego występu i w zasadzie nie mam pewności, czy gdyby to złożyć w całość, otrzymalibyśmy pełen zapis koncertu. 
Kilka lat temu telewizja zapowiadała powtórkę ale okazało się, że ktoś się pomylił i poleciał inny koncert z kolędami Pospieszalskich. Szkoda, bo w dzisiejszych czasach fajnie byłoby mieć trochę lepszy zapis tego wydarzenia niż kopie nagrań z kaset VHS. 

niedziela, 20 grudnia 2020

Koncert Voo Voo w Cisnej potwierdzony (czerwiec 2021)

 

Ten koncert miał się odbyć w maju tego roku, potem we wrześniu a teraz ma się odbyć 26 lub 27 czerwca przyszłego roku. O tym, że festiwal "Zew się budzi" został przełożony na ten właśnie termin, wiadomo od dawna. Nie wiadomo było jednak, którzy z pierwotnie zaplanowanych artystów, potwierdzą swój udział w nowym terminie. Teraz organizatorzy oficjalnie zapowiedzieli, że wystąpi między innymi Voo Voo.
Ruszyła również przedsprzedaż biletów. Więcej TUTAJ

Mateusz Pospieszalski - tego się nie wytnie - wywiad

Dokładnie w tym samym czasie, gdy w internecie leciał ostatni koncert Waglewski Fisz Emade, TVP Kultura emitowała wywiad z Mateuszem Pospieszalskim w programie "Tego się nie wytnie".
Wbrew pozorom, wybór nie był trudny, gdyż wszystkie odcinki programu TVP, umieszczane są potem w internecie. Tak się stało i teraz. Zatem wszyscy, którzy wybrali koncert WFE, mogą teraz zajrzeć TUTAJ i obejrzeć rozmowę z Mateo. Dyskusja dotyczy głównie najnowszej płyty "Tam i sam" ale nie tylko. Możemy się dowiedzieć na przykład, że Mateusz Pospieszalski nie chciał składać i nie złożył żadnego wniosku o rządową pomoc podczas pandemii, gdyż uważał, że inni bardziej jej potrzebują. Takie drobnostki, które wiele mówią o człowieku.

 

sobota, 19 grudnia 2020

WAGLEWSKI FISZ EMADE wywiad dla Dla Was GraMY - prowadzi Piotr Metz

Kto wcześniej nie widział, teraz może nadrobić zaległości.

Kolędy Pospieszalskich na święta w TVP

 

Przed tegorocznymi świętami, po raz pierwszy od chyba trzech dekad, nic nie zapowiada koncertów z kolędami rodziny Pospieszalskich. Na pocieszenie Telewizja Polska na pięciu swoich kanałach wyemituje program "Kolęda domowa: Rodziny Pospieszalskich". Z opisu wynika, że jest to program wyprodukowany w 2020 roku, czyli nowy. 
Jak można przeczytać: "W kameralnym nastroju twórcy świątecznego cyklu spotkają się z wybitnymi muzykami, którzy zagrają i zaśpiewają najpiękniejsze kolędy. Wspólne wykonanie wybranych utworów, opowieści o ich historii i świąteczne wspomnienia wprowadzą wyjątkową atmosferę w domach widzów."
Poniżej terminy emisji:
czwartek, 24 grudnia, 16:05 TVP Kultura
czwartek, 24 grudnia, 19:50 TVP Kultura 2
czwartek, 24 grudnia, 23:50 TVP ABC
piątek, 25 grudnia, 0:40 TVP Kultura 2
piątek, 25 grudnia, 1:35 TVP Kultura
piątek, 25 grudnia, 18:20 TVP HD
sobota, 26 grudnia, 0:45 TVP Kultura 2
poniedziałek, 28 grudnia, 19:55 TVP Historia

Oprócz tego:
Koncert "Kolędy Pospieszalskich" z Wilna (1)
czwartek, 24 grudnia, 18:05 TVP Kultura 2
Koncert "Kolędy Pospieszalskich" z Wilna (2)
piątek, 25 grudnia, 10:05 TVP Kultura 2

Mateusz Pospieszalski spotkał się z prezydentem Częstochowy

 

W piątek, 18 grudnia, Mateusz Pospieszalski jako kompozytor nowego hejnału miasta Częstochowa odwiedził Urząd Miasta, w którym spotkał się z prezydentem Krzysztofem Matyjaszczykiem i przekazał mu symboliczny zapis nutowy swojego utworu.
Więcej TUTAJ



piątek, 18 grudnia 2020

Kolęda na ten czas z udziałem Mateusza Pospieszalskiego

Fundacja Anny Dymnej "Mimo Wszystko" opublikowała teledysk do piosenki "Kolęda na ten czas".
W opisie można przeczytać między innymi: "„Kolęda na ten czas” jest bezpośrednim nawiązaniem do teledysku z piosenką „Mimo wszystko” – pełnego dobrej energii utworu ze słowami Wojciecha Młynarskiego i muzyką Mateusza Pospieszalskiego, wyprodukowanego na przełomie kwietnia i maja tego roku dla Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”."
W piosence śpiewają: Irena Santor, Joanna Kulig, Anna Rusowicz, Monika Kuszyńska, Jacek Cygan, Piotr Rubik, Zbigniew Zamachowski, Krzysztof Cugowski, Wojciech Cugowski, Czesław Mozil, Mieczysław Szcześniak, Adam Nowak, Mateusz Pospieszalski, Marcin Januszkiewicz oraz Nina, Maria, Michał, Antonina i Leon Labahua.

29. Finał WOŚP przeniesiony na inny termin

 

W związku z pandemią, 29. Finał WOŚP został przeniesiony na 31 stycznia 2021 roku.
Przypomnę, że podczas finałowego koncertu ma wystąpić zespół Voo Voo

Uchwała w sprawie hejnału Częstochowy przyjęta

 


Podczas wczorajszej sesji Rady Miasta Częstochowy, została przyjęta uchwała w sprawie ogłoszenia zamiaru ustanowienia oficjalnego hejnału miasta, którego autorem jest Mateusz Pospieszalski
W głosowaniu udział wzięło 28 osób. 24 były za, nikt nie był przeciw, 4 wstrzymały się od głosu. 
Ostateczna decyzja będzie należała do Komisji Heraldycznej przy Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji.

środa, 16 grudnia 2020

Mateusz Pospieszalski autorem hejnału Częstochowy?

Ta wiadomość to hit: hejnałem Częstochowy zostanie prawdopodobnie kompozycja Mateusza Pospieszalskiego!!!
Miasto Częstochowa szykuje się na 800-lecie swojego istnienia. Przygotowywany jest obszerny program tego wydarzenia, jednak jednym z najważniejszych punktów jest ustanowienie oficjalnego hejnału miasta. 
Do specjalnego zespołu ds. uroczystości i ceremoniału w Częstochowie wpłynęły w tej sprawie trzy propozycje, jednak zespół w listopadzie jednogłośnie wybrał kompozycję Mateusza Pospieszalskiego. 
Jutro (17 grudnia) odbędzie się sesja Rady Miasta, która musi podjąć w tej sprawie uchwałę. Jeśli tak się stanie, ostateczna decyzja będzie należała do Komisji Heraldycznej przy Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji. 
Kompozycję Mateusza Pospieszalskiego można wysłuchać TUTAJ
Jeśli to wszystko się uda, będzie to gigantycznym sukcesem muzyka. W końcu grany codziennie hejnał w takim mieście, to nie byle co. Jak wielu muzyków może poszczycić się podobną rzeczą w swoim dorobku? Bardzo niewielu. Zatem byłoby to wielkim wyróżnieniem.
Warto przy tej okazji przypomnieć kilka faktów. Po pierwsze, Mateusz Pospieszalski urodził się w Częstochowie, mieszka pod Częstochową i jest z tym miastem silnie związany.
Po drugie, nie byłby to pierwszy hejnał napisany przez Mateusza. Wcześniej stworzył również kompozycję dla Janowca.
Cóż... Pozostaje tylko trzymać kciuki za to, by wszystko dobrze się potoczyło. 
Jeżeli ktoś ma prenumeratę "Wyborczej", może ewentualnie poczytać więcej na ten temat TUTAJ. Jeżeli nie, nie ma po co zaglądać pod ten link.  

wtorek, 15 grudnia 2020

Mateo i Maleo - koncert online

 

27 grudnia o godzinie 19.00 odbędzie się retransmisja koncertu "Historie zagubione" z udziałem między innymi: Mateusza Pospieszalskiego, Mariki, Dariusza „Maleo” Malejonka oraz Lidii i Marcina Pospieszalskich. Niestety z powodu pandemii koncert w uniejowskiej kolegiacie odbędzie się bez udziału publiczności i zostanie z wyprzedzeniem zarejestrowany. 
Wcześniej w Internecie można było znaleźć również informacje dotyczące wydania tego występu na DVD. Niestety wydawnictwo to nie będzie przeznaczone do sprzedaży.
Więcej TUTAJ

Voo Voo wystąpi podczas 29. Finału WOŚP

 

Na stronach WOŚP ukazał się komunikat, którego ostatni akapit brzmi dość pokracznie i do tego zawiera błąd ortograficzny, ale jego główne przesłanie jest zrozumiałe: zespół Voo Voo wystąpi podczas 29. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Marek Niedźwiecki użył kiedyś określenia "spodziewana niespodziajka". I z tego typu sytuacją mamy tutaj do czynienia w przypadku występu grupy Wojciecha Waglewskiego. Chociaż trudno sobie wyobrazić, że mogliby nie wystąpić, to jednak dobrze, że jest potwierdzenie.  Z komunikatu możemy dowiedzieć się, że koncert z warszawskiego studia będzie transmitowany za pomocą telewizji oraz Internetu. 
Czy to oznacza, że w tym roku będziemy mogli obejrzeć występ Voo Voo w całości? Na ten moment trudno powiedzieć.
Warto przypomnieć: 29. Finał WOŚP odbędzie się 10 stycznia przyszłego roku.
Więcej TUTAJ

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Voo Voo na XV oraz XVI finale WOŚP

Jerzy Owsiak przypomniał w weekend kolejne finały WOŚP. Powyżej piętnasty natomiast poniżej można przypomnieć sobie szesnasty. Oczywiście te filmy to ogromne skróty a co za tym idzie: wszystko jest mocno pocięte. Jednak w przypadku szesnastego finału, nie zostało wiele wyrzucone jeśli chodzi o występ Voo Voo. Po prostu tamtego roku zespół pokazywany był na antenie w sumie przez 3 minuty. Pierwszy z filmów proponuję oglądać gdzieś tak od 36 minuty natomiast drugi od 42 minuty i 40 sekundy.

piątek, 11 grudnia 2020

Nowa płyta Mateusza Pospieszalskiego już w sprzedaży

 

Najnowszy album Mateusza Pospieszalskiego pod tytułem "Tam i sam", trafił właśnie do sprzedaży. 
Płytę przedpremierowo można kupić TUTAJ. Planowany termin premiery: 21 grudnia 2020.
W zakładce "szczegóły" warto spojrzeć kto jest wydawcą.

czwartek, 10 grudnia 2020

Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic - Przystanek Woodstock 2015

W 2015 roku, po serii występów pod hasłem "Dobry wieczór", zespół Voo Voo zagrał trzy świetne koncerty: w Bornym Sulinowie, w Jarocinie i na Przystanku Woodstock. Fragment tego ostatniego przypomniał właśnie w swoim programie Jerzy Owsiak, zamieszczając piosenkę "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic". Tym razem nie ma żadnych przemontowań obrazu i piosenkę można obejrzeć dokładnie tak, jak była emitowana podczas transmisji. Skrócono jedynie intro, gdyż w oryginale towarzyszyła temu dłuższa przemowa szefa WOŚP. 
Piosenka zaczyna się po 36 minutach i 10 sekundach programu.  

Waglewski Fisz Emade - koncert online (grudzień 2020)

 


17 grudnia o godzinie 19.30 w ramach cyklu Live Virtual Dla Was Gramy, zaplanowany jest koncert zespołu Waglewski Fisz Emade.
To trzeci występ zespołu od czasu premiery płyty "Duchy ludzi i zwierząt".  
Transmisja odbędzie się na stronie https://dlawasgramy.pl/ i będzie darmowa.

środa, 9 grudnia 2020

Michał Bryndal i Joanna Duda Trio na Jazztopad 2020 - koncert w sieci

W serwisie YouTube właśnie zostało opublikowane nagranie koncertu Michała Bryndala z Joanna Duda Trio, który został zarejestrowany podczas tegorocznego festiwalu Jazztopad. Prawdopodobnie będzie dostępne w sieci tylko przez miesiąc.

wtorek, 8 grudnia 2020

Voo Voo na XIII i XIV finale WOŚP

Jerzy Owsiak konsekwentnie przypomina kolejne finały WOŚP. Tym razem XIII i XIV. 
Na filmie powyżej Voo Voo pojawia się gdzieś tak po 41 minutach i 15 sekundach. Mateo jak zwykle daje czadu a przez moment na scenie gdzieś tam miga również Mirek Olszówka.
Na filmie poniżej, Voo Voo pojawia się po 38 minutach i 40 sekundach.

Mateusz Pospieszalski - Zwieczorniały (z akompaniamentem) - wideo

Jest już teledysk do utworu "Zwieczorniały", który promuje najnowszy album Mateusza Pospieszalskiego.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że płyta będzie zatytułowana "Tam i sam".

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Zwieczorniały - pierwszy singiel promujący nową płytę Mateusza Pospieszalskiego

 

8 grudnia swoją premierę będzie miał utwór "Zwieczorniały", który promuje nową płytę Mateusza Pospieszalskiego. Tym razem wybitny muzyk postanowił zaprezentować się słuchaczom w wersji solo. 
Sam fakt premiery tego wydawnictwa, co tu dużo mówić, jest sporym zaskoczeniem. Wiadomość pojawiła się znienacka, bez żadnych wcześniejszych sygnałów, że coś się może wydarzyć. Owszem, pojawiały się jakieś informacje o nowej płycie ale akurat nie tej.
Utwór "Zwieczorniały" oraz jego tytuł, dobrze charakteryzują cały album i są zarazem wskazówką. Tak to już z Mateuszem jest, że łatwe dźwięki tworzy dla innych natomiast sam jakby nie chce być z nimi kojarzony. Zatem sobie zostawia ambitne i trudne brzmienia. Taka jest też ta płyta. To nie jest Zakopower, którego można słuchać z całą rodziną przy niedzielnym obiadku, popijając wódką. Do tej muzyki trzeba skupienia, ciszy i chyba najlepiej samotności aby skupić się jeszcze mocniej. Wieczorowa pora wydaje mi się optymalna do jej słuchania. Powtórzę raz jeszcze: cisza i skupinie są bezwzględnie konieczne podczas kontemplacji tego materiału. 
Jakiś czas temu przez przypadek dowiedziałem się, że Mateusz Pospieszalski przebywa w Sopocie i nagrywa nad morzem dźwięki natury oraz różne eksperymenty na ich tle. W tamtym czasie, można powiedzieć że coś tam bardzo mgliście wiedziałem, piąte przez dziesiąte i chyba nie było we mnie wielkiego przekonania, że te działania uda się przełożyć na jakiś konkretny projekt. Jednak dziś już wiem, że Sopot i tamte nagrania robione wtedy we wrześniu, są na tej płycie. Co więcej: nie wiem tego ale obstawiam, że dźwięki słyszalne w kompozycji "W śródmorzu" pochodzą z okolic molo w Sopocie albo Gdyni Orłowie. Może mam racje, może nie. 
Na płycie znajduje się 10 utworów. Brzmienie tego albumu nie ma nic wspólnego z tym, co Mateusz Pospieszalski zaprezentował na swoim poprzednim krążku wraz z quintetem. Nie jest to również "Matika" czy "EMPE 3". Za to była kiedyś taka płyta zatytułowana "Kolędy". Tam koncepcja była bardzo jasna: Mateo, Jego instrumenty i nic więcej. Na najnowszej płycie jest podobnie, tyle że tam motywem przewodnim były pieśni wykonywane zazwyczaj przy wigilijnym stole a tutaj tę rolę pełnią dźwięki przyrody oraz zapis wywołanych nimi emocji i nastrojów. Mamy tutaj próbę uchwycenia i zarejestrowania konkretnej chwili. Czegoś bardzo ulotnego, co jest i za chwilę tego nie ma. 
Przynajmniej dwa motywy na tej płycie są już znane szerszej publiczności z płyt Voo Voo. Pierwszy z nich to kompozycja "Zwieczorniały". Ten temat poznaliśmy jako "Niespiesznie 2" na albumie "Za niebawem" ale w rzeczywistości powstał już około 30 lat temu. I tak naprawdę to teledysk do "Niespiesznie 2" świetnie nadałby się również do tego kawałka. Jeżeli tylko wyobrazimy sobie, że ten samochód to jest taksówka a w niej na tylnym siedzeniu siedzi Mateo i gra na saksofonie, wszystko będzie się zgadzało. 
Kolejny taki utwór to "Famfara", który znany jest na przykład z płyty "XX część pierwsza" jako "Funfara". Teraz otrzymujemy wersję, można powiedzieć: maxisinglową bo cztery razy dłuższą. Oczywiście w innej aranżacji. 
To jest jedna z takich płyt, o których naprawdę nie jest łatwo pisać. Trzeba jej wysłuchać żeby wiedzieć o co na niej chodzi. Ale jednym z najbardziej zapadających w pamięć momentów podczas jej słuchania jest kompozycja "Nikt nie zagłuszy psa". Czy koncepcja na ten numer od początku była właśnie taka, czy też jest to zapis chwili podczas nagrywania? Tego nie wiem. 
Nowy album pod roboczym tytułem "Nowy Album", to projekt instrumentalny. Chociaż, jak wcześniej napisałem: trudny, to zyskuje z każdym przesłuchaniem. Z pewnością jest to płyta o charakterze bardzo intymnym. Są na niej tylko dźwięki natury, Mateo i to, co zrodziło się w głowie muzyka. Zatem to, co słyszymy w tle, jest dla nas informacją dlaczego Mateusz gra akurat to co właśnie gra i w taki a nie inny sposób. Jednak czy otrzymamy odpowiedź na pytanie: jaki naprawdę jest Mateusz Pospieszalski? Moim zdaniem nie. Mamy tu jedno z Jego obliczy. Ale w zestawieniu z innymi płytami, które tworzył lub współtworzył, z pewnością otrzymamy dzięki temu 
krążkowi pełniejszy obraz artystycznej duszy muzyka.
Na płycie znajdziemy również nieco zabawy z głębią dźwięku. A więc po raz kolejny: trzeba odpowiednich warunków do jej słuchania. Można powiedzieć, że do pewnego stopnia jest to album relaksacyjny. Sprawdzi się znakomicie, gdy ktoś szuka wyciszenia, chce zebrać myśli lub poszukuje chwili refleksji.
Moim zdaniem na uwagę zasługuje e-okładka płyty autorstwa Krzysztofa Kokoryna. Podoba mi się również okładka singla "Zwieczorniały". Fajny pomysł, proste wykonanie i przetarcia odwołujące się do okładki płyt winylowych. Mimo obecnej mody na winyle, są one dźwiękiem przeszłości. Zatem do przeszłości nawiązuje okładka i fajnie, bo teraźniejszość (chociaż nie pozbawiona wartościowych rzeczy) zdominowana jest przez komercyjny badziew, z którym Mateo z pewnością kojarzony nie chciałby być.
Mateusz Pospieszalski notuje kolejną pozycję w swojej dyskografii. Jest to szalenie istotne w przypadku tak wszechstronnego artysty, gdyż dzięki temu nie jest postrzegany wyłącznie jako muzyk zespołu Voo Voo. Oczywiście Voo Voo to ważna część Jego tożsamości ale niestety przysłania pełen obraz. A nie można zapominać, że Mateusz Pospieszalski to również twórca muzyki filmowej, teatralnej, telewizyjnej, producent, autor sukcesów wielu wykonawców oraz właśnie twórca solowy. 
Czy każdy będzie potrafił docenić ten album? Nie mam wątpliwości, że nie. Ale Mateusz Pospieszalski zawsze był muzykiem mocno niedocenionym bo zawsze bardziej dbał o innych niż o siebie. Niejedna osoba ładny dom sobie wybudowała dzięki Jego talentowi. Na szczęście nie brak ludzi, którzy Mateusza znają, cenią i szanują. Myślę, że nie trzeba ich przekonywać do kupna nowej płyty.

piątek, 4 grudnia 2020

Magazyn Lizard o albumie "Sno-Powiązałka"

 

W grudniowym numerze magazynu Lizard można znaleźć publikację Konrada Wojciechowskiego na temat albumu "Sno-Powiązałka" nagranego przez zespół Voo Voo. Więcej TUTAJ

czwartek, 3 grudnia 2020

Najtrudniejsze do zdobycia płyty Voo Voo

Jakiś czas temu zastanawiałem się, czy potrafiłbym stworzyć ranking najtrudniejszych do zdobycia płyt Voo Voo? Zatem rozmyślałem też o tym, jakie kryteria trzeba by wziąć pod uwagę? Nie jest to łatwe, gdyż trudno o bezdyskusyjne dane. Nie ma żadnego Rocznika Statystycznego, do którego moglibyśmy sięgnąć po informacje i dowiedzieć się, że na przykład ta czy inna płyta po raz ostatni pojawiła się w sprzedaży w 1989 roku. Tak naprawdę zatem mógłbym polegać wyłącznie na swoim doświadczeniu w postaci wieloletniej obserwacji sklepów internetowych i portali aukcyjnych.
Oczywiście, gdy mówimy o trudnościach ze zdobyciem czegoś, dostępność określonego towaru lub jego brak to czynnik kluczowy. Innym, również ważnym aspektem jest cena. Ta potrafi być zaporowa i sprawić, że pomimo dostępności towaru, nie ma nikogo skłonnego aby tyle zapłacić. W przypadku Voo Voo, są przypadki takich płyt, które latami leżą na Allegro i nikt ich nie chce kupić z uwagi właśnie na cenę. A okazji aby kupić taniej nie ma, lub zdarzają się ekstremalnie rzadko. Tak czy inaczej: jeżeli coś jest, nawet jeśli jest bardzo drogie, to sytuacja nie jest beznadziejna. Przy odpowiedniej dozie szaleństwa, jest możliwość aby to zdobyć. Bo jeśli czegoś nie ma, to bez względu na zasobność naszego portfela, trudno zrobić cokolwiek. Zatem właśnie dostępność jest tutaj najważniejsza. 
W przypadku Voo Voo, jest jeszcze inny, warty uwzględnienia czynnik. Otóż jest całkiem sporo takich płyt, które chociaż generalnie są dostępne i to za symboliczną wręcz cenę, to jednak kolekcjonerzy szukają wydań, które dostępne nie są, lub kosztują bardzo drogo. A to sprawia, że pojawiają się jakby 2 kategorie: płyty które generalnie trudno zdobyć oraz płyty, których niektóre wydania trudne są do zdobycia. 
Przychodzą mi do głowy jeszcze inne podkategorie: można się zastanawiać nad najtrudniej dostępnymi winylami, kasetami i tak dalej. Nie ma to sensu, gdyż po rozważeniu tego wszystkiego, stwierdzam, że nie jestem w stanie w sposób autorytatywny wypowiedzieć się, że któraś płyta na 100% znalazłaby się na miejscu 1 a jakaś inna na miejscu 2. Jak już wspomniałem, jest zbyt mało obiektywnych czynników. Jestem jednak w stanie pokusić się o JAKIEŚ zestawienie i jeśli tylko nie potraktujemy tego zbyt poważnie oraz będziemy pamiętali o ułomności każdej tego typu próby, jakiś obraz sytuacji jednak otrzymamy. 
Oczywiście ktoś może zaraz powiedzieć, że zdobycie jakiejś płyty nie jest żadnym problemem bo leży u niego na półce i wystarczy sięgnąć po nią ręką. Ok, o takie przypadki tu nie chodzi. Zakładam, że ktoś nie ma nic i dopiero chciałby kupić.
Nie biorę pod uwagę singli, których Voo Voo wydało sporo. Niektóre są mega trudne do zdobycia ale albumy i single to jednak dwie odmienne kategorie i nie ma sensu ich mieszać, gdyż rozmyłoby to obraz sytuacji. 
I jeszcze jedno: wyłączam z tego zestawienia również płyty klubowe. Były super fajnie wydane i O.K., ale uznajmy że są nie do zdobycia i są poza kategorią. 
A zatem... Najtrudniejszą do zdobycia płytą Voo Voo wydaje mi się być pierwsze wydanie albumu "Voo Voo przy lampce", czyli płyty zarejestrowanej przez Radio Szczecin przy okazji sesji Szczecin_Unplugged. Płyta została potem wznowiona w boxie "30 lat Voo Voo", jednakże zawartość wznowionego krążka nie przekładała się w skali 1:1 względem wersji pierwotnej. To pierwsze wydanie nigdy nie trafiło do sklepów, nigdy nie pojawiło się na żadnych aukcjach internetowych. Jakiekolwiek informacje na jego temat, przeszukując cały internet, można znaleźć tylko na moim blogu TUTAJ
Na drugim miejscu umieściłbym ex aequo 3 płyty:
- "Koncert w Trójce" - wersja w woreczku
- "Zapłacono" - wersja w woreczku
- "Rapatapa to ja" - wersja w drewnianym pudełeczku
Każda z tych płyt w ciągu ostatnich 15 lat pojawiła się raz czy dwa na Allegro ale bardzo dawno temu i praktycznie są nie do zdobycia. 
O Rapatapatojce w pudełku są jakieś wzmianki w necie i nawet zdjęcia. O koncercie w Trójce można poczytać jedynie na moim blogu TUTAJ
Miejsce piąte to nie jest już płyta aż tak nieosiągalna ale jednak rzadka. Mam tu na myśli "Książkę z Muzyką" do której załączona jest płyta Voo Voo z koncertem w Janowcu. Pojawia się co jakiś czas w ofertach drugiego obiegu i nawet w tej chwili można kupić. Trzeba jedynie wyciągnąć z kieszeni 5 stówek i już.
Miejsce szóste to znowu "Rapatapa to ja". Tym razem w wersji "BEST OF THE BEST GOLD". Album pojawia się na portalach aukcyjnych sporadycznie a gdy się pojawia to niestety znowu trochę pieniążków trzeba z portfela wyciągnąć. Tanio nie ma. O rzadkości tego wydawnictwa świadczy również fakt, że bardzo niewiele jest w necie informacji na jego temat czy jakichkolwiek zdjęć.
Miejsce siódme - pierwsza edycja pierwszej płyty "Małe WU WU" na CD z prześliczną okładką Jarosława Koziary. W tym przypadku znowu: pojawia się rzadko a jeśli już to drogo. Dosyć rzadką jest również kaseta z tą okładką, chociaż oczywiście gdy się pojawia, jest odpowiednio tańsza. 
Miejsce ósme - pierwsze wydanie albumu "Mimozaika" na CD. Tak samo: rzadko i drogo. 
Miejsce dziewiąte - "Muzyka ze słowami". W tym przypadku nie ma aż takiego problemu z dostępnością, jednak 2 stówki trzeba wyciągnąć aby sobie zanabyć. 
Miejsce dziesiąte: Małe Wu Wu "Tam, tam i tu". Wszystko jedno czy CD, winyl albo kaseta. Ten album cenny jest pod każdą postacią. W tym przypadku też nie ma jakiegoś wielkiego problemu z dostępnością ale trzeba zapłacić odpowiednio: za winyl 3 stówki, za CD 2 stówki a za kasetę 70. Dłuższy czas temu Mateo potrzebował mieć ten album na winylu i też musiał zapłacić 300 złotych na Allegro. Ja swój egzemplarz kupiłem w trochę inny sposób. Mianowicie ktoś wystawił na Allegro całą stertę płyt i wszystkie razem kosztowały 25 złotych. Wypatrzyłem tam Małe Wu Wu i kupiłem całość właśnie dla tego albumu.
Miejsce jedenaste w moim zestawieniu to "Muzyka do filmu Seszele". Jeśli tylko mamy zbędne 2 stówki, można sobie kupić. 
Miejsce dwunaste: "Koncert w Łodzi". Od czasu do czasu pojawia się na Allegro. Cena do 200 zł jest w tym przypadku dobrą ceną.
Na miejscu trzynastym umieściłbym ewentualnie "Zespół Gitar Elektrycznych" na CD w wersji austriackiej. 
Dalej chyba nie ma sensu ciągnąć tego zestawienia. Jeśli chodzi o pozostałe płyty i ich różne wydania to w większości pojawiają się w sprzedaży. Jedne częściej, inne rzadziej ale gdy są, to cena powinna się zamykać w kwocie do 100 zł. Osobną sprawą są kasety. Niektóre wydania kaset pojawiają się bardzo rzadko. Z drugiej jednak strony mało kto je kolekcjonuje. 
Można by się ewentualnie pokusić o upchnięcie gdzieś w tym zestawieniu pierwszej płyty Małego Wu Wu wydanej na CD przez Polskie Nagrania. "Wydanie ekskluzywne" - cytat z okładki. Tego wydawnictwa nie ma absolutnie nigdzie ale z drugiej strony jest ono z wielu względów przedziwne. Nikt normalny widząc tę płytę w sklepie na półce, nie domyśliłby się nawet że to Małe Wu Wu, gdyż na okładce (przynajmniej na jej froncie) nie ma o tym ani słowa. Dam sobie z tym albumem spokój bo jest tak beznadziejnie wydany, że nie sądzę aby ktoś go chciał mieć w swojej kolekcji. Za to przy okazji napiszę o nim kiedyś osobny artykuł. 
Może jeszcze warto wspomnieć, że dwa z pięciu boxów Voo Voo też są dosyć trudne do zdobycia.
Tak jak wspomniałem wcześniej: nie jestem w stanie podjąć dyskusji z kimś, kto będzie uważał że na przykład płyta z miejsca ósmego powinna być na siódmym albo na odwrót. Nie upieram się przy takiej właśnie kolejności, chociaż wydaje mi się, że ma ona jakiś sens i uzasadnienie w realiach. Z pewnością wszystkie te najtrudniejsze  do zdobycia wydawnictwa zostały w tym zestawieniu uwzględnione.  No, chyba że jakiś album jest tak ekstremalnie rzadki, że o nim nie słyszałem. Nie wykluczam takiej możliwości. W końcu jest wiele płyt, które nigdy nie trafiają do sprzedaży i są dystrybuowane jedynie w wąskim gronie. Szczególnie w przypadku Mateusza Pospieszalskiego było sporo takich wydawnictw. A ostatnio na takiej właśnie zasadzie została wydana płyta "Piękne spojrzenie" z piosenką wykonywaną przez Wojciecha Waglewskiego.