Mam nadzieję że wielbiciele zespołu Voo Voo, Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza, Michała Bryndala i projektów w które angażują się muzycy, znajdą tutaj dodatkowe źródło informacji.

poniedziałek, 30 listopada 2020

Rocznica śmierci Mirka Olszówki

Dziś rocznica śmierci Mirka Olszówki. Cóż można powiedzieć? W mojej pamięci zapisał się tylko bardzo dobrze. 
Niesamowity człowiek i zjawiskowa postać. Jedna osoba a tyle różnych wspomnień, anegdot i wielkich, oryginalnych projektów, które udało się zrealizować dzięki Niemu. 
Mirka już nie ma ale wywarł ogromny wpływ na zespół Voo Voo, dzięki czemu zapewnił sobie nieśmiertelność w pamięci wielu osób. 
Niech spoczywa w spokoju. 

niedziela, 29 listopada 2020

Voo Voo na XI i XII Finale WOŚP

Jerzy Owsiak kontynuuje wspominki związane z finałami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tym razem przypomniał XI i XII finał WOŚP. Oczywiście nie zabrakło Voo Voo i dekoracji Jarosława Koziary.
Na filmie z XI finału (powyżej), Voo Voo pojawia się po 43 minutach i 20 sekundach.
Natomiast poniżej film z XII finału i tam załoga Wojciecha Waglewskiego pojawia się po 42 minutach i 35 sekundach. 

sobota, 28 listopada 2020

Nagroda za portret Mateusza Pospieszalskiego

 

Po raz 25 wręczono nagrody w ramach Ogólnopolskiego Konkursu Fotograficznego „W obiektywie” pod patronatem prezydenta Kalisza. Nagrodę im. Benedykta Jerzego Dorysa otrzymał Paweł Roman za cykl portretów: prof. Zbigniew Bajek, Mateusz Pospieszalski, Frank Parker. Zwycięzca otrzymał 800 zł.
Więcej na ten temat TUTAJ


piątek, 27 listopada 2020

M***** W****

Doczekaliśmy dziwnych czasów. I nie jest moją intencją aby komukolwiek dowalać, udowadniać że radio jest złe albo ktokolwiek. Mimo wszystko jednak pewnych rzeczy zwyczajnie nie pojmuję. Przywołam tu dwa kompletnie obce mi muzycznie nazwiska ale chodzi o pokazanie pewnego problemu. Zatem nie pojmuję jak to możliwe, gdy czytam że na przykład Taylor Swift straciła prawa do wykonywania na scenie piosenek, które napisała, nagrała i wypromowała. Podobna jakaś historia z naszego rodzimego podwórka dotyczy ostatnio niejakiego Michała Szpaka. Chociaż akurat nie znam szczegółów i nie wiem czy on te piosenki napisał, czy zostały dla niego napisane. Nieistotne. 
A teraz już przechodząc do tematów zupełnie mi bliskich: przeczytałem w kilku miejscach, że ponoć Polskie Radio wystąpiło o zastrzeżenie znaków słownych "Magiel Wagli". Może jestem w błędzie ale nie podejrzewam, że ktoś w Polskim Radiu kiedyś siedział, dumał i wymyślił tę nazwę. Takie jest moje domniemanie, że wymyślił ją Wojciech Waglewski albo Fisz lub wymyślili ją wspólnie. Tyle, że żaden z nich o zastrzeżenie tej nazwy nie występuje a akcja o której czytam, ma na celu zapewne uniemożliwienie im korzystania z niej. 
Jak już napisałem wcześniej: dziwne czasy. Chociaż inne tego typu historie dowodzą, że nie tylko u nas. 
Więcej TUTAJ

Urodziny Karima Martusewicza

Jego życiorys to historia niezwykła. Historia człowieka, który miał bardzo dużo determinacji aby realizować swoje marzenia. Ale też człowieka, który miał ogromną ilość szczęścia, jeśli chodzi o ludzi których spotykał na swej drodze. 
Karim Martusewicz obchodzi dzisiaj urodziny.
Wszystkiego najlepszego i 100 lat!!!
A tych, którzy chcieliby poznać bliżej historię Karima, odsyłam na przykład do książki "Dzień dobry wieczór". 

poniedziałek, 23 listopada 2020

Voo Voo na IX i X finale WOŚP

Po II finale WOŚP nastąpił konflikt pomiędzy Jerzym Owsiakiem a zespołem Voo Voo. W efekcie zespół przez klika kolejnych lat nie pojawiał się podczas finałów. Potem jednak się pogodzili i od tego czasu jeśli nawet nie Voo Voo to Wojciech Waglewski występuje co roku. 
Jerzy Owsiak od kilku tygodni przypomina minione finały w postaci krótkich filmów. Najbardziej emocjonalny jest zawsze finał finału, gdy na scenie gra Voo Voo i fragmenty tych występów można oczywiście znaleźć podczas tych filmów. 
Na nagraniu powyżej, prezentującym IX finał WOŚP, Voo Voo pojawia się po 37 minutach i 39 sekundach. Można usłyszeć między innymi jak grupa wykonuje niezwykle rzadko grany utwór "Wyluzuj czapkę". 
Natomiast na nagraniu poniżej, prezentującym X finał WOŚP, grupa Wojciecha Waglewskiego pojawia się po 41 minutach i 30 sekundach.  
Na obydwóch filmach warto zwrócić uwagę na fantastyczne scenografie zaprojektowane przez Jarosława Koziarę. Niestety od kilku lat zamiast nich pojawiły się jakieś tvn-owskie telebimy robiące za dekoracje i wygląda to niefajnie. 
IX i X finał to jest czas, gdy zacząłem żałować, że nie ma osobnej transmisji tego co się dzieje na scenie w studio. Zawsze brała mnie wściekłość, gdy tam już grało Voo Voo ale w telewizorach zamiast Wagla pojawiało się łączenie z Katowicami, Kluczborkiem czy czym tam jeszcze. Z jednej strony świadomość, że na scenie gra Voo Voo, z drugiej strony w telewizorze 70-cio letnia babcia przebrana w Poznaniu za wróżkę, z doczepionymi skrzydełkami i ze sztucznymi ogniami w dłoniach, próbuje udawać baletnicę. Zawsze w takich chwilach myślałem tylko: litości, pokażcie już scenę w studio. 
W tym czasie były już również równoległe koncerty pod Pałacem Kultury i Nauki. Tam też zawsze wiele się działo, chociaż bez udziału Voo Voo. Po latach, gdy pojawił się YouTube i  związane z tym dodatkowe możliwości, zaczęto robić bezpośrednie transmisje w internecie z tych koncertów. Tym bardziej nigdy nie mogłem zrozumieć, czemu nie ma transmisji z koncertów, które odbywają się w studio. Ale kto wie? Może w tym roku będą. Na ten moment branych jest pod uwagę dość sporo scenariuszy i chyba nikt tak do końca jeszcze nie wie jak to się wszystko odbędzie. 

piątek, 20 listopada 2020

Niepublikowany fragment koncertu Waglewski Fisz Emade z Woodstock 2008

Jerzy Owsiak w programie "Domowa Orkiestra" puścił niepublikowany wcześniej fragment koncertu zespołu Waglewski Fisz Emade, zarejestrowanego podczas Przystanku Woodstock 2008 (zaczyna się po 43 minutach i 20 sekundach).
Występ ten w okrojonej, blisko 50-minutowej wersji, pokazywała kilkukrotnie Telewizja Polska. 
Również Jerzy Owsiak prezentował już w kilku swoich programach fragmenty tego koncertu. Jedne znane z telewizji, inne nie. Cztery utwory (w tym jeden niepokazywany w TVP) można obejrzeć TUTAJ. Przy czym zamieszczony pod tym linkiem fragment występu zawiera zupełnie inne ujęcia kamer, niż wcześniej pokazano w telewizji. 
W swoim najnowszym programie, Jerzy Owsiak zaprezentował utwór zagrany ponownie na bis. Przy okazji zapowiedzi tego nagrania, wszystko mu się pomyliło. Ale zorientował się. 
Na zakończenie dodam, że nadal są fragmenty występu zespołu Waglewski Fisz Emade z Woodstock 2008, które dotąd nie zostały nigdzie opublikowane. 

wtorek, 17 listopada 2020

Voo Voo i przyjaciele - fragment koncertu na Rynku w Lublinie z 1994 roku

W sieci pojawił się fragment występu "Voo Voo i przyjaciele - koncert zespołu na Rynku Starego Miasta w Lublinie".
Koncert został wyemitowany 5 minut po północy 11 listopada 1994 roku przez TVP2. I nie wydaje mi się aby był kiedykolwiek powtarzany. Zatem można śmiało powiedzieć, że jest jednym z tych całkowicie zapomnianych. A szkoda bo to był fantastyczny koncert.
Występ został zarejestrowany w czerwcu 1994 roku i według opisu do tego fragmentu, był to ponoć pierwszy koncert wymyślony i zorganizowany przez Mirosława Olszówkę, który w tym czasie został managerem Voo Voo. Być może tak było (nie wiem). 
Według opisu pod filmem, zespół wystąpił w składzie:
Wojciech Waglewski - śpiew, gitary
Mateusz Pospieszalski - śpiew, akordeon, saksofon
Jan Pospieszalski - śpiew, bas, kontrabas
+Piotr 'Stopa' Żyżelewicz - perkusja
oraz Przyjaciele:
Radosław Nowakowski - instrumenty perkusyjne
Kwartet Smyczkowy Gaude Mater
Aktorzy Teatru Scena Ruchu: Małgorzata Mazurkiewicz, Iwona Klonowska, Dariusz Czakowski i Michał Wójcik (obecnie Kabaret Ani Mru Mru)
Jurek Owsiak
To niepełna lista. Akurat na opublikowanym fragmencie koncertu można obejrzeć również napisy końcowe i dowiedzieć się z nich, że oprócz wymienionych już artystów, wystąpiła Kapela Góralska "Palinka" z Joszko Brodą w składzie. Według tych samych napisów, inną osobą, która pojawiła się na scenie, była: "Fiolka" Najderowicz. I tu dwie rzeczy: po pierwsze nie "Najderowicz" tylko Najdenowicz. A po drugie mam pełen zapis tego co pokazała telewizja i "Fiolka" nie pojawia się nawet przez sekundę. Tyle, że telewizja pokazała 63 minuty koncertu, podczas gdy w rzeczywistości trwał pewnie ze dwie godziny, więc "Fiolka" najwyraźniej miała pecha i się nie załapała do telewizorów. 
Cóż można powiedzieć? Całość tego występu zdecydowanie warta jest przypomnienia. Ripy z VHSów z braku laku są fajne ale oczywiście jeszcze fajniej byłoby zobaczyć koncert w telewizji cyfrowej. Przypomnę, że w 1994 roku mieliśmy jedynie analogową.

poniedziałek, 16 listopada 2020

„Żywioły Saszy - Ogień” - nowy serial z muzyką Karima Martusewicza

 

„Żywioły Saszy - Ogień” to nowy serial, do którego muzykę napisał Karim Martusewicz. Scenariusz powstał na podstawie prozy Katarzyny Bondy. 
Serial swoją premierę będzie miał 17 listopada na platformie player.pl. 

Michał Bryndal i Marek Napiórkowski - koncert online (wideo)

Jeżeli ktoś nie miał dotąd okazji aby obejrzeć koncert Marka Napiórkowskiego i Aukso (z udziałem Michała Bryndala i Maxa Muchy), może nadrobić tę zaległość, gdyż koncert jest wciąż dostępny w serwisie YouTube. 
Występ został wyemitowany 13 listopada w ramach festiwalu Auksodrone.

MICHAŁ BRYNDAL - Podstawy improwizacji

Na kanale Tajemnice Polskich Mistrzów Perkusji w serwisie YouTube ukazał się obszerny materiał filmowy, zatytułowany "Michał Bryndal - podstawy improwizacji". Nagranie jest częścią cyklu filmów poświęconych szeroko rozumianym zagadnieniom związanym z grą na zestawie perkusyjnym. Ideą tego projektu jest przybliżenie podstawowych zagadnień związanych z nauką i grą na zestawie perkusyjnym  przez czołówkę polskich perkusistów. 
Projekt dofinansowany został ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu „Kultura w sieci” Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Więcej na temat ten temat można przeczytać TUTAJ

niedziela, 15 listopada 2020

Luxtorpeda dla "Stopy"

 

Zespół Luxtorpeda tradycyjnie przy okazji premiery nowej płyty, wspiera rodzinę Piotra "Stopy" Żyżelewicza. 
10 pierwszych egzemplarzy płyt winylowych najnowszego wydawnictwa "ANNO DOMINI MMXX" trafiło właśnie na aukcję. Winyl ukazał się w 400 numerowanych egzemplarzach. Na aukcji można nabyć numery 001-010. Dochód ze sprzedaży przekazany zostanie rodzinie "Stopy". Płyty można licytować TUTAJ.
To nie wszystko. Kolejny raz ukazał się specjalny kalendarz Luxtorpedy, ze sprzedaży którego, całkowity dochód również przekazany zostanie dla rodziny Piotra Żyżelewicza. Można go nabyć TUTAJ

piątek, 13 listopada 2020

„Wprost” pisze historię Voo Voo od nowa

 

Jak to człowiek dzięki niezawodnym mediom, może się stale dowiadywać czegoś nowego o swoim ulubionym zespole. 
Screan zamieszczony jako ilustracja do powyższego tekstu pochodzi ze strony wprost.pl
Na tejże stronie ukazał się tekst, podejrzewam że napisany po konsultacjach z dziennikarką Radia Koszalin oraz redakcją Eski (która 4 lata temu zapowiadała koncert Voo Voo z nieżyjącym od dawna Andrzejem Nowickim), z którego można się dowiedzieć, że zespół Voo Voo miał wokalistkę. Według Wprost była nią Fiolka Najdenowicz. 
Oczywiście "Fiolka" w żaden sposób nie jest dla zespołu Voo Voo osobą anonimową. Przeciwnie: powszechnie uważa się, że to właśnie dzięki grupie Wojciecha Waglewskiego, rozpoczęła swoją może krótką ale bardzo ciekawą karierę na rynku muzycznym. Już w 1985 roku nagrała chórki do radiowej wersji utworu "Zatoka spokojnych głów". Potem sporo koncertowała wraz z zespołem. Z tamtych czasów chyba tylko najstarsi fani mogą pamiętać zupełnie zapomniany koncert telewizyjny Voo Voo w reżyserii Jana Sosińskiego, podczas którego "Fiolka", wówczas znana jako "Violka", zaśpiewała chórki w trakcie jednego z utworów. Kilka miesięcy temu, dzięki moim staraniom, światło dzienne ujrzał też zarejestrowany w 1988 roku, koncert Voo Voo z Wilna. Tam również pojawiła się w jednym utworze.
W 1988 roku odegrała gościnnie trudną do określenia rolę przy pierwszej płycie Małego Wu Wu. Chyba najpoważniejszy występ u boku Voo Voo nastąpił w jednym z utworów na płycie z muzyką do filmu "Seszele" z 1990 roku. I to chyba tyle, jeśli mnie pamięć nie myli. Zatem posumujmy: trzy utwory nagrane z Voo Voo w studiu oraz trochę wspólnych koncertów. Wszystko to głównie w formie, którą określiłbym kuriozalnie jako "jednoosobowy chórek". Ale to według Wprost wystarczy, by napisać, że jest byłą wokalistką Voo Voo. W tej sytuacji Katarzyna Nosowska, Krzysztof Zalewski czy Natalia Przybysz to pewnie założyciele zespołu. 
Wioletta Najdenowicz od dawna kroczy drogą, która ze sceną nie ma nic wspólnego. Nie zasłynęła jako chórzystka w Voo Voo, z pewnością nie jako wokalistka Voo Voo. Szerszej publiczności dała się poznać dzięki znakomitemu albumowi "Fiolka" oraz kilku albumom nagranym z zespołem Balkan Electrique. Widziałem dwa koncerty tego zespołu na festiwalu w Jarocinie. Oba skończyły się tak samo: scena została totalnie zasypana kamieniami i wszystkim co tylko możliwe. Ale po latach chyba trudno znaleźć kogoś, kto by źle wspominał Fiolkę. No, może Edyta Górniak ale tego nie wiem.
Całą publikację z Wprost można znaleźć TUTAJ

czwartek, 12 listopada 2020

"Chwyty Barowe" - Wojciech Waglewski

Michał Bryndal na płycie Jacka Bryndala

 

Bardzo wiele lat temu wyemitowany został wywiad z Wojciechem Waglewskim. Chyba leciał na żywo. Nie pamiętam już w jakim programie i nie pamiętam kto przeprowadzał ów wywiad. Chyba to był mężczyzna. Z całego wywiadu pamiętam tylko początek, którego oczywiście po tych wszystkich latach nie przytoczę słowo w słowo ale osoba prowadząca rozmowę, powiedziała do Wagla mniej więcej tak: jak to miło gościć prawdziwego artystę, tworzącego prawdziwą sztukę, w czasach zalewającej nas zewsząd i wszelkimi możliwymi kanałami, popeliny w stylu Atrakcyjnego Kazimierza.
Było to na krótko po premierze albumu "Prawdziwa Miłość", nagranego przez zespół Atrakcyjny Kazimierz i Cyganie. Wagla nie trzeba dwa razy prosić o cios nokautujący. Zatem nawet nie wziął chyba wdechu i natychmiastowo, w możliwie najbardziej zgryźliwy sposób, wytłumaczył że miał swoją rolę na tej płycie. 
Buraczek z twarzy osoby prowadzącej wywiad, nie zszedł do końca rozmowy. Ale to już odległa historia. Dziś wiele osób może nie kojarzyć Atrakcyjnego Kazimierza, nie wiedzieć że nagrał płytę z Wojciechem Waglewskim oraz tego, że tak naprawdę nazywa się Jacek Bryndal. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa. Tak, tak: brat Michała Bryndala. 
Jacek Bryndal jako Atrakcyjny Kazimierz nagrał chyba z 6 płyt. Ale właśnie ukazała się kolejna, którą sygnuje tym razem własnym imieniem oraz nazwiskiem. Album zatytułowany jest "Powoli nas nie ma". Wśród muzyków uczestniczących w nagraniu krążka, znalazł się Michał Bryndal
Więcej na temat tego wydawnictwa, można dowiedzieć się z wywiadu z Jackiem Bryndalem, który dostępny jest TUTAJ. A TUTAJ można obejrzeć teledysk promujący płytę. Na bębenkach oczywiście Michał Bryndal

środa, 11 listopada 2020

Koncert Waglewski Fisz Emade z Krakowa - online

W dniu 21 listopada o godzinie 20.00, w ramach festiwalu Syntezje, od dawna planowany był koncert zespółu Waglewski Fisz Emade. Oczywiście występ nie może dojść do skutku w zaplanowanej wcześniej formie. Ale dobra wiadomość jest taka, że odbędzie się online.  
Darmowa transmisja dostępna będzie pod adresem https://www.youtube.com/c/klubstudio . Występ można obejrzeć za darmo ale można też dokonywać dobrowolnych wpłat i można to uczynić TUTAJ
Trochę szkoda, bo dzień wcześniej, w ramach tego samego festiwalu, również online, przewidziany jest koncert Renata Przemyk i mężczyźni. Niestety ponoć bez Wojciecha Waglewskiego.

wtorek, 10 listopada 2020

Michał Bryndal 3x online


W ciągu kilku najbliższych dni czekają nas 3 (albo 4) koncerty online z udziałem Michała Bryndala
Pierwszy z nich odbędzie się już jutro (11 listopada) o godzinie 12.00. Będzie to koncert zespołu Konglomerat Big Band w ramach Festiwalu ClassiX. 
Festiwal (jak widać na plakacie) planowany był w nieco innej formule i w nieco innym terminie ale podobnie jak wiele innych wydarzeń, musiał zostać przeniesiony do sieci. Zatem raz jeszcze: transmisja 11 listopada, godzina 12.00 na profilu FB festiwalu oraz na YouTube.

W ramach przypomnienia: 2 dni później, 13 listopada o godz. 18:00 przewidziana jest retransmisja koncertu AUKSO & Marek Napiórkowski feat. Max Mucha & Michał Bryndal (arr. Nikola Kołodziejczyk). Tym razem będzie to wydarzenie w ramach festiwalu Auksodrone.
Więcej TUTAJ.

Do sieci przeniósł się również festiwal Jazztopad 2020. W ramach tej imprezy, już 17 listopada o godz. 20.00 Michał Bryndal wystąpi z formacją Joanna Duda Trio.
Koncert online będzie można oglądać:
na fanpage’u NFM na Facebooku,
na stronie www.nfm.wroclaw.pl,
na kanale YouTube NFM.

Do końca nie wiadomo ale można podejrzewać, że Michał Bryndal będzie również muzykiem towarzyszącym Mateuszowi Pospieszalskiemu podczas koncertu online dla Wronieckiego Ośrodka Kultury, który zaplanowany jest w dniu 11 listopada o godzinie 18.00.

"Jakim Jesteś Dźwiękiem?" - Mateusz Pospieszalski

Koncert Mateusza Pospieszalskiego online - bilety dopiero w dniu koncertu

 

Na dzień przed koncertem Mateusza Pospieszalskiego dla Wronieckiego Ośrodka Kultury, wciąż pozostaje kilka pytań. Przypomnę: występ zaplanowany jest na 11 listopada o godzinie 18.00.
Wczoraj organizatorzy ogłosili, że bilety w cenie 15 zł będzie można kupić na portalu bilety24.pl od... 11 listopada. Zatem na ich zakup będzie maksymalnie kilkanaście godzin. Hm... Pewnie jako człowiek małej wiary nie doceniam fanów Mateo ale coś mi się wydaje, że szykuje się najmniejszy onlinowy koncert świata. W sumie nie moje zmartwienie. Oby tylko koncert się odbył a Mateuszowi zgadzało się wszystko na koncie. 
Niestety zupełnie nie wiadomo, co otrzymamy w ramach biletu? Czy bilet umożliwi wyłącznie obejrzenie transmisji występu, czy w przypadku problemów z transmisją, będzie go można odtworzyć jeszcze przez jakiś czas? Wszystko to sprawia wrażenie nieco partyzanckich działań ale z drugiej strony czasy są partyzanckie w sytuacji, gdy tak szybko zmieniają się uwarunkowania. Jak to wszystko wyjdzie w praktyce? Przekonamy się jutro. 
EDIT: Koncert Mateusza Pospieszalskiego będzie retransmisją dostępną w systemie VOD. Wykupiony bilet pozwala obejrzeć występ do 25 listopada.

sobota, 7 listopada 2020

Koncert Tischner - Mocna Nuta odwołany

 

Koncert Tishner - Mocna Nuta, który miał się odbyć 22 listopada w Oleśnicy, został odwołany.
W koncercie miał wziąć udział Mateusz Pospieszalski.

piątek, 6 listopada 2020

Fisz i Wojciech Waglewski w Antyradio

 

Były już wywiady, podczas których Wojciech Waglewski opowiadał o płycie "Duchy ludzi i zwierząt" zespołu Waglewski Fisz Emade. Były też wywiady w których o albumie tym opowiadał Fisz. 
Tym razem obaj panowie wspólnie rozmawiali o swoim nowym wydawnictwie w programie Makakofonia na antenie Antyradia.
O płycie w sumie mówiono sporo ale w zasadzie była to rozmowa o wszystkim. Przyznam szczerze, że po pierwszych kilkunastu minutach chciałem wyłączyć, gdyż nie mam cierpliwości do tego typu opowiastek, jakie zdominowały pierwszą część rozmowy. Jednak jakimś cudem się przemogłem i twardo wysłuchałem do końca. A trwało to ponad dwie godziny i skończyło się po północy. Na szczęście potem było już naprawdę ciekawie.
Wojciech Waglewski zdradził na przykład, że nigdy nie nagrywa niczego "do szafy". 
Wagiel powiedział również tak: „Nie odczuwam potrzeby nagrywania czegokolwiek po tej płycie ("Duchy ludzi i zwierząt" - przyp. red.). (...) Dochodzę czasem do wniosku, że bez sensu w przypadku Voo Voo jest nagrywać w ogóle jakiekolwiek nowe płyty. Ostatnio jeden z moich znajomych podesłał nam listę utworów vuvowskich, które chciałby usłyszeć na jakimś koncercie a których nigdy nie gramy i okazało się, że jest ich 46. Czyli mniej więcej 6 godzin koncertu. W związku z tym, nagrywanie jakichkolwiek nowych rzeczy jest w naszym przypadku chyba dosyć już problematyczne.”
Jest to oczywiście bezpośrednie odniesienie do mojej publikacji, którą można znaleźć TUTAJ. Cóż... nie będę nawet próbował udawać załamanego taką deklaracją. Oczywiście na przestrzeni tych ostatnich 35 lat, do mediów docierały informacje o wielu projektach, czy to Voo Voo, czy też Wojciecha Waglewskiego, które ostatecznie nigdy nie znalazły szczęśliwego finału (mimo iż niektóre były już na dość zaawansowanym etapie). I pewnie chętnie usłyszałbym wielokrotnie zapowiadaną wspólną płytę z Trebuniami „Polonia Minor”. Pewnie chętnie usłyszałbym koncertową płytę „Bowie First Step” i kilka innych. Ale... Od dawna twierdziłem, że jeśli jest nowa płyta Voo Voo to super a jeśli nie ma to drugie super. I już to uzasadniam. 
Przede wszystkim oczywiście, nie mam wątpliwości, że jeżeli tylko wcześniej świat się nie skończy (nigdy nie wiadomo) to jakiś kolejny album powstanie. Po drugie: płyt Voo Voo zostało nagranych wiele. Jest czego słuchać. Niestety w tej pogoni za nagrywaniem kolejnych tytułów, nie udało się należycie zadbać o właściwą promocję sporej ilości cennych nagrań. Ponadto osoby, które odkryły grupę Wojciecha Waglewskiego 5 czy 10 lat temu, nie mają żadnej szansy aby doświadczyć wielu rzeczy w wersji live.
Zespołowi Voo Voo nie grozi już z pewnością, że będzie kojarzony z jakąś tylko jedną konkretną płytą, tak jak na przykład Mike Oldfield dla większości kojarzony jest tylko z Dzwonami Rurowymi. Ok, "Tubular Bells" to były w sumie 4 płyty plus potem jakieś tam kompilacje ale wiadomo o co chodzi. Mike Oldfield to Dzwony Rurowe i mało tam kogo obchodzi wszystko co nagrał potem. To nie jest miła sytuacja ale - jak już wspomniałem - zespołowi Voo Voo nie grozi. Dlatego myślę, że jest miejsce na to aby poodcinać trochę kuponów od swoich dotychczasowych dokonań. Brzmi źle, wiem. Ale nie chodzi mi o to aby robić to tak, jak na przykład Peter Gabriel, który 10 lat temu przestał nagrywać cokolwiek i od tego czasu jeździ z koncertami, prezentując stale to samo, tylko na różne sposoby. Oczywiście może to być dla niektórych fajne ale ja na przykład, mimo iż kiedyś uważałem Gabriela za koncertowego mistrza, więcej na jego występ się nie wybieram, gdyż wydaje mi się to coraz tańsze w formie. Zwłaszcza gdy z głośników słychać instrumenty, których nie ma fizycznie na scenie. 
Natomiast Voo Voo może odcinać kupony w różnej formie, prezentując co jakiś czas coś zupełnie innego. Faktem jest, że sporo koncertów Voo Voo zostało zarejestrowanych, więc można wrócić do nagrań prezentujących zespół z bardzo różnym materiałem i na różnych etapach jego działalności. Jednak nie wszystko zostało udokumentowane a nawet jeżeli to nie wszystko zostało opublikowane. Poza tym dziś chyba wiemy jak nigdy, że koncerty z monitora to jednak nie to samo. Zatem proste pytanie: ile osób miało okazję obejrzeć na przykład koncert muzyki filmowej Voo Voo? Zespół stworzył bardzo dużo muzyki filmowej i teatralnej ale koncertowo nie grał jej od bardzo dawna. Koncert z Matyldą Damięcką, na którym muzycy zagrali piosenki Dawida Bowiego, był zagrany tylko raz w życiu. Co rusz ktoś powraca z apelami: chciałbym koncert pod tytułem Voo Voo gra pierwszą płytę. Albo Voo Voo gra Sno-powiązałkę (był już taki koncert). Ja bym akurat chętniej usłyszał koncert: Voo Voo gra "Rapatapa to ja" albo "Zapłacono". Ale też na przykład "Muzyka za słowami" z udziałem Jana i Marii Peszek. W każdym razie możliwości jest tyle ile płyt. Poza tym można zupełnie od zera zbudować setlistę koncertów przekrojowych i to jest czynność, którą można powtarzać właściwie w nieskończoność przy tej ilości nagranych piosenek. 
Nie twierdzę, że nie ma sensu już nic nagrywać. Absolutnie nie. Myślę też, że Wojciech Waglewski zwyczajnie nie potrafiłby w dłuższym okresie czasu przestać tworzyć nowych rzeczy. Po tylu latach to już jest pewnie jakś forma uzależnienia. I bardzo dobrze (jak dla mnie przynajmniej). Uważam jednak, że warto się trochę zatrzymać nad tym, co już zostało zrobione.
Rozmowę z Wojciechem Waglewskim oraz Fiszem można wysłuchać TUTAJ.

Wagiel & Mateo - koncert w Kielcach przełożony na marzec 2021

 

10 listopada w kieleckim klubie Czerwony Fortepian zaplanowany był koncert Waglewski & Pospieszalski. Z powodu pandemii, koncert został przeniesiony 3 marca 2021 roku (godz. 20.00).

Michał Bryndal i Aukso - koncert online

 

W dniach 6-8 listopada, w Tychach odbywać się będzie festiwal Auksodrone. Z przyczyn oczywistych, organizatorzy zostali zmuszeni do rezygnacji z udziału publiczności. Jednak wszystkie festiwalowe koncerty zostaną zarejestrowane przez Program 2 Polskiego Radia i wyemitowane zarówno na antenie Dwójki jak i udostępnione nieodpłatnie w streamingu video na Facebooku.
13 listopada o godz. 18:00 przewidziana jest retransmisja koncertu AUKSO & Marek Napiórkowski feat. Max Mucha & Michał Bryndal (arr. Nikola Kołodziejczyk).
Więcej TUTAJ.

Koncert Voo Voo z Przystanku Woodstock 2009 w Antyradio

 

Dziś (06.11) o godzinie 22.00 na antenie Antyradia wyemitowany zostanie koncert Voo Voo zarejestrowany w 2009 roku na Przystanku Woodstock. Koncert  jest dobrze znany, gdyż ukazał się na DVD. Prawdziwym wydarzeniem byłaby emisja koncertu z 2001 roku.

czwartek, 5 listopada 2020

Retransmisja koncertu Anawa 2020 - nowe informacje

 

Wiadomo już chyba wszystko na temat retransmisji koncertu "Anawa 2020".
Zgodnie z wcześniejszymi anonsami, retransmisja będzie dostępna 7 listopada od godz. 0.00 do godziny 23.59. Będzie ją można obejrzeć TUTAJ
Jak widać po wejściu w powyższy link, mimo podanej ceny, brak jest przycisku "wykup dostęp", który znajduje się przy innych koncertach. Zatem wygląda na to, że kto nie wykupił wcześniej dostępu, ten już nie wykupi. 

wtorek, 3 listopada 2020

3 koncerty Waglewski Fisz Emade przełożone

3 koncerty Waglewski Fisz Emade są przełożone.
Koncert, który miał się odbyć we Wrocławiu w klubie "Zaklęte Rewiry" 16 października, został przeniesiony na 23 stycznia 2021 r. (godz. 20.00) do Sali Gotyckiej w Starym Klasztorze.
Koncert w Gdańsku, zaplanowany na 19.11.2020, został przeniesiony na 28.03.2021 (godz. 20.00).
Nie wiadomo co z koncertem w Poznaniu, który miał się odbyć 14 listopada w Auli Artis. Bileteria informuje na swojej stronie (TUTAJ), że wydarzenie jest przeniesione. Na kiedy? Nie wiadomo. Równocześnie organizator na swoim profilu na FB (TUTAJ) na chwilę obecną twardo reklamuje termin 14 listopada.
Oprócz wspomnianych 3 koncertów, zaplanowany jest jeszcze występ w kieleckim klubie Czerwony Fortepian, który ma się odbyć 11.02.2021 (godz. 20.00).


Mateusz Pospieszalski Quintet we Wronkach - koncert online

 

11 listopada o godzinie 18.00, we Wronieckim Ośrodku Kultury wystąpi Mateusz Pospieszalski Quintet.
Bilety w cenie 20 zł można nabyć w kasie Kinoteatru "Gwiazda", lub na stronie www.wokwronki.pl w zakładce "Kup Bilet". 
Dzieci i młodzież do lat 16 - wstęp wolny.
Koncert będzie również transmitowany online. Dostęp do transmisji kosztuje 15 zł


poniedziałek, 2 listopada 2020

Moja setlista marzeń

Wojciech Waglewski dość często wspomina w wywiadach o optymalnym czasie trwania koncertów. Niekiedy podpiera te wypowiedzi teorią o okresie maksymalnego skupienia u widza na tym co dzieje się na scenie. Teoria to dosyć krucha, pisałem już o tym, że zupełnie nie sprawdza się na przykład w przypadku zespołu Kult. Pamiętam, że byłem kiedyś na koncercie tego zespołu, który trwał pół godziny. Potem przez dwie godziny trwały bisy. Nie wiem jak jest obecnie, gdyż niestety dawno nie miałem okazji uczestniczyć w żadnym ich koncercie ale wiem, że w przeszłości występy Kultu trwające 2,5-3 godziny, nie były niczym nadzwyczajnym. I nikt nie krzyczał: wyp.......ć!
Bardzo cenie Kazika Staszewskiego za wiele różnych rzeczy a jedną z nich są właśnie koncerty. Owszem, bywałem po tych wydarzeniach czasami świadkiem dyskusji, dotyczących tego czy Kazik był w formie, czy nie był w formie ale nigdy nie spotkałem się z zarzutem, że nie dał z siebie wszystkiego. A najfajniejsza podczas tych koncertów jest zasada: dla każdego coś miłego. Wiadomo, że każdy artysta chce się pochwalić swoimi najnowszymi osiągnięciami ale sympatycy chcą też usłyszeć to, za co zespół kochają.
Podczas występów Kultu jest jedno i drugie. Nie ma obaw, że ktoś wyjdzie nie usłyszawszy "Arahji".
Zespół Voo Voo ma nieco inne podejście do tego zagadnienia ale to podejście w ostatnich latach nieco ewoluowało i bardzo to cenię. W każdym razie na koncert Voo Voo, trzeba sobie zarezerwować około 90 minut. Chociaż oczywiście bywały koncerty znacznie krótsze oraz znacznie dłuższe. Ja oczywiście wolę skupić się na tych dłuższych, gdyż przeczą teorii Wagla. I w tym przypadku najlepiej udokumentowanym wydarzeniem jest koncert, który odbył się na Zamku w Janowcu 23 lipca 2000 roku z okazji 15-lecia powstania zespołu. Po pierwsze został wydany przez Fan Klub "Wannolot" na potrójnym albumie. Po drugie miał być wydany na DVD, co akurat z jakichś względów się nie udało ale został zarejestrowany i gdzieś tam sobie krąży wśród sympatyków. Nie należy mylić tego koncertu z tym, który odbył się w tym samym miejscu z okazji 20-lecia zespołu i został wydany jako "Książka z muzyką". 
Występ, o którym piszę, trwał 3 godziny. Nie muszę chyba mówić, że wszyscy wspaniale się bawili. No dobrze, ale czemu o tym wspominam? Otóż mając tak gigantyczny dorobek, jak Voo Voo, trudno jest zagrać koncert, który będzie trwał 90 minut i nie pozostawi niedosytu. Co więcej, wymusza to konieczność ostrej selekcji utworów. A to spowodowało, że wiele perełek nagranych przez zespół Wojciecha Waglewskiego poszło w odstawkę i zupełne zapomnienie. Nie gra ich żadne radio i jeżeli Krzysztof Zalewski nie nagra na nowo własnych wersji w formie coverów, za chwilę przepadną wśród milionów innych zapomnianych piosenek. Jest to naprawdę smutne, że tak wiele fenomenalnych utworów Voo Voo zupełnie nie funkcjonuje w świadomości Polaków. Nie gra ich Radio Złote Przeboje, nikt ich nie śpiewa przy ogniskach itd. Pewnie się ktoś ubawi z tym Radiem Złote Przeboje ale nie widzę w tym żadnego obciachu. 
Jakiś czas temu miałem wielką przyjemność rozmawiać z Wojciechem Waglewskim o piosenkach Grechuty. Pozostanę przy swojej opinii i powiem tak: moim zdaniem nie ma problemu znajomości piosenek Marka Grechuty. Jest problem znajomości wielu znakomitych utworów Voo Voo. 
W każdym razie, gdy tak sobie myślę o tych wszystkich piosenkach Voo Voo, które chciałbym usłyszeć na koncercie, za którymi tęsknię, rodzi mi się w głowie setlista marzeń, której zagranie podczas występu trwałaby pewnie właśnie ze 3 godziny. Podkreślam: jest to setlista moich marzeń. Voo Voo na przestrzeni lat tworzyło bardzo zróżnicowaną muzykę i w efekcie przyciągnęło bardzo zróżnicowanych odbiorców (na przykład w ostatnim okresie rezydenci zakładów opieki geriatrycznej 😂😂😂). Mam do czynienia z bardzo różnymi ludźmi i wiem, jak różnie podchodzą do twórczości zespołu. Jedni fanatycznie wręcz czczą pierwsze płyty, inni te najnowsze. A ja, tak jak ze wszystkim: jestem gdzieś po środku. Zatem proszę nie pisać, że jak mogłeś zapomnieć o tym czy o innym genialnym utworze? Piszę o tych utworach, które we mnie budzą to, co zostało już nazwane jako "magia zespołu Voo Voo". Piszę o tych piosenkach, za które kocham ten zespół. Pamiętając o tym, że koncert nie może trwać cały dzień, moja setlista marzeń wyglądałaby tak:
1. F1
2. FAZA III (ciekawe czy Wojciech Waglewski dzisiaj kojarzy jakie utwory tam się kryją pod jakimi tytułami na tej pierwszej płycie?
3. Esencja
4. Do nieprzyjaciół
5. Sfora zmór
6. Front torowania przejść
7. Ol daldi
8. Czajnik
9. Łeboskłon
10. Nie spać
11. Mungi Doh
12. Tropikalny list
13. Bisz bosz
14. Rapatapa to ja
15, Dwa w jednym / Umpa Umpa
16. Wzgórze
17. Cudnie
18. Sen
19. Żółty
20. Człowiek wózków
21. Dziury w całym
22. Kokoryn 1,2,3
23. Skaranie boskie
24. Bo Bóg dokopie
25. Moja broń
26. Ćma
27. Dziadu
28. Dziewczynko chłopczyku
29. Nie muszę musieć
30. Filozofia dramatu
31. To co zostanie
32. Na dęte
33. Gdybym
34. Środa
35. Z ostatniej chwili
36. Jesteś fajna kobita
37. Maggie i Milly i Molly i May
38. Jestem jak pijany
39. Ajałga 1
40. Ajałga 2
41. Matica 4
42. Matica 5
43. Konstytucje
44. Karnawał / Cień ptaka
45. Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic
46. Flota Zjednoczonych Sił / Łobi Jabi

Po ostrej selekcji, wyszło 46 pozycji. Czyli 3 godziny koncertu by nie starczyły. Bardziej 6. To nie jest jakaś przypadkowa lista, wzięta gdzieś tam od czapy. Jest głęboko przemyślana. Wiem, wiem. Z kilku płyt nie załapał się żaden kawałek. To nie znaczy, że o nich zapomniałem albo że te płyty są do dupy. To są dla mnie kawałki pierwszego wyboru. Ale na płytach Voo Voo można znaleźć drugie, trzecie, czwarte a może i piąte oraz szóste tyle nagrań godnych uwagi. Niesamowita jest ta spuścizna. Człowiek sobie z tego nie zdaje sprawy, gdy te wszystkie płyty leżą na półce i zbierają kurz. Ale gdy się zacznie wracać do tych starszych albumów, ile tam jest świetnych rzeczy... Z jakichś zupełnie niejasnych przyczyn, chyba najmniej słuchaną przeze mnie płytą była "Małe Wu Wu śpiewa poezje ks. Jana Twardowskiego". Wydaje mi się ta płyta jakaś zapomniana. Ale nawet na tym albumie jest cała masa świetnych motywów. Generalnie cały album jest świetny, tylko może nie zawsze jest nastrój do tego, żeby mieć przedszkole w głośnikach.
Oczywiście ta lista to równocześnie lista moich "najulubieńszych" piosenek Voo Voo. Ale gdyby dorzucić do tego utwory solowe Wagla, nagrane z synami, z Maleńczukiem i innymi wykonawcami, musiałbym ją poszerzyć o drugie tyle pozycji. 
Te 46 utworów to 46 znakomitych kompozycji. Jest tylu wykonawców, którzy przez całą swoją karierę nie są w stanie nagrać jednej dobrej piosenki. Voo Voo nagrało ich gigantyczną ilość. Tak naprawdę, gdyby zespół nagrał tylko połowę pozycji z tej listy, już byłby fenomenalną grupą. 
Takie kompozycje jak: "Skaranie boskie", "Dziadu", "Dziewczynko chłopczyku" czy "Jestem jak pijany", piosenkami nazywane są chyba tylko dla niepoznaki. W rzeczywistości to jest sprawa dla policji, bo to są jakieś muzyczne narkotyki. Można ich słuchać w kółko. Można je sobie zapętlić w odtwarzaczu i już tylko z tych czterech utworów jest playlista na cały dzień. Taka, że najlepsze radio w Polsce się chowa (jak by się nie nazywało). 
Patrząc na tę swoją listę, myślę że część utworów jest chyba dzisiaj nie do wykonania. Chodzi głównie o te wszystkie nagrania z Buriatami. Inna część jest wykonywana na koncertach. Jedne rzadziej, inne częściej ale można je usłyszeć. Niestety jednak 3/4 kompozycji z tej listy, koncertowo nie egzystuje od wielu lat. Może warto niektóre odświeżyć? Moment na takie apele nie jest najlepszy, w sytuacji gdy zespół nie gra koncertów ale z drugiej strony mamy sytuację dającą dużo czasu na różne przemyślenia. Zatem pozostawiam do przemyślenia i to. Po nowym roku zaplanowane są trzy koncerty przekrojowe. Myślę, że przed każdym takim koncertem, jestem w stanie przewidzieć setlistę z dokładnością do około 70%. Wiadomo, że niektóre utwory z mojej listy są pewniakami. Ale może warto też sięgnąć po kilka z tych, które nie są grane wcale.
Żeby była jasność: nie piszę tego z myślą o sobie. Nie będzie mnie ani na koncertach w Warszawie ani we Wrocławiu. Chociaż z drugiej strony, koncert z Wrocławia będzie grany na potrzeby transmisji radiowej a co do koncertów z Kuźni Kulturalnej, mocno liczę na streaming wideo. 



piątek, 30 października 2020

ANAWA 2020 - retransmisja koncertu Voo Voo

 

Można powiedzieć: wszystko co dobre, dobrze się kończy. A przynajmniej w tym przypadku najprawdopodobniej tak będzie. 
Podczas transmisji koncertu Voo Voo, który odbył się 24 października w łódzkim klubie "Wytwórnia", nastąpiły różne problemy techniczne, w wyniku których część widzów koncertu nie obejrzała. 
Na szczęście występ będzie ponownie udostępniony dla osób które wykupiły dostęp do transmisji. Nastąpi to 7 listopada o północy. Koncert będzie ponownie dostępny przez 24 godziny.
W najbliższych dniach, zainteresowane osoby otrzymają wszystkie szczegóły drogą mailową.
Proszę nie pytać, czy osoby, które wcześniej nie wykupiły dostępu do transmisji, będą ją mogły wykupić teraz? Nie mam takiej wiedzy. 

środa, 28 października 2020

Intro na płycie "Anawa 2020" - zagadka wyjaśniona

Jedna sprawa moim zdaniem wymaga wyjaśnienia i za chwilę zostanie wyjaśniona. Chodzi o intro na płycie "Anawa 2020". 
Gdy pierwszy raz włączyłem tę płytę, przez pierwszą sekundę albo dwie, myślałem że głos który słyszymy podczas tego intro, to głos Wojciecha Manna uraczonego jakimś dobrym winkiem. Po kilku następnych sekundach jasnym było, że to musi być ktoś inny. Ale kto? Byłem zdziwiony, że nie ma na ten temat żadnej wzmianki na tylnej stronie okładki od płyty ale uznałem, że widocznie taka jest idea aby pozostało to niedopowiedziane. Więc niech takim pozostanie - pomyślałem. 
Gdy tylko płyta trafiła do serwisów stramingowych, otrzymałem dwa pytania, czy nie wiem kto tam deklamuje w tym intro? Jeden z sympatyków zespołu miał teorię, że to Jan Kanty Pawluśkiewicz. Faktycznie, miałoby to sens. Nadal jednak nie dochodziłem jak jest w rzeczywistości. Ale zwrócił się do mnie następny czytelnik bloga z identycznym pytaniem. A ponieważ moja odpowiedź oczywiście nie była satysfakcjonująca, zapytał samego Wojciecha Waglewskiego. I otrzymał odpowiedź mniej więcej taką: jak to kto? Przecież to ja. 
Jakby to było oczywiste. Ale oczywistym nadal nie było. Kolega nadal miał tam swoje jakieś teorie. Moja teoria była taka, że Wojciech Waglewski miał chwilę roztargnienia i może nie skojarzył o jakie intro chodzi. Ale nie wypadało już nękać Wagla dalszymi pytaniami, więc zwróciłem się z pytaniem do kogoś, kto wie na 100% jak było. Odpowiedź, którą otrzymałem, sprawiła że poczułem się trochę jak debil, bowiem ów ktoś objaśnił mi, że jest taki efekt, który nazywa się "pitch shift" i służy do obniżania lub podwyższania tonu a głos podczas intro to Wagiel potraktowany tym efektem. 
Oczywiście mam świadomość dzisiejszych programów, efektów które można za ich pomocą osiągnąć oraz tego, że gdyby była tylko taka potrzeba, Wojciech Waglewski może śpiewać głosem Boya George'a dzięki takim rozwiązaniom. Zupełnie nie brałem tego pod uwagę, gdyż ani przez moment nie przeszło mi przez myśl, że Wagiel może chcieć modyfikować swój szlachetny głos. Trudno znaleźć w tym jakiś cel. Ale widocznie jakiś był.
W każdym razie, dzięki całej akcji, dzisiaj wiadomo już jedno: głos w intro to Wojciech Waglewski. Ja bym w życiu na to nie wpadł i gdyby wiadomość nie pochodziła z dwóch wiarygodnych źródeł, nie uwierzyłbym. 

wtorek, 27 października 2020

Mateusz Pospieszalski wystąpi w Oleśnicy

 

Jedni odwołują koncerty, inni wprost przeciwnie. 
22 listopada o godzinie 17.00 w Oleśnicy odbędzie się koncert "Tischner - mocna nuta". Wśród występujących artystów, na scenie pojawi się Mateusz Pospieszalski. Niestety albo stety (bo taki występ to jednak jest ryzyko), zabraknie Wojciecha Waglewskiego, który wstąpił na płycie pod tym samym tytułem. 
Bilety w cenie 40 zł będą dostępne wyłącznie w sprzedaży online.
Więcej TUTAJ.

Znikający Wagiel

Fascynująca sytuacja. 17 września w ramach Rzeszów Breakout Days odbył się koncert z udziałem Wojciecha Waglewskiego. Koncert był nadawany online, można sobie było go oglądać a nagranie było potem dostępne przez kilka dni. Po czym zniknęło. Teraz pojawiło się ponownie. Jednak w ponownie udostępnionym nagraniu jest jedna, maciupeńka, subtelna różnica. Otóż w całości wywalone zostały obydwie części występu Wojciecha Waglewskiego. Żeby było ciekawiej, chociaż Wagiel nie występuje to na ostatnich sekundach nagrania ładnie się kłania. Ciekawa sprawa, bo ja na przykład zrobiłem coś dokładnie odwrotnego po tym koncercie: zostawiłem sobie samego Wojciecha Waglewskiego a całą resztę wywaliłem.

Wojciech Waglewski - wywiad z Łodzi (wideo)

W serwisie YouTube pojawił się krótki wywiad z Wojciechem Waglewskim, zarejestrowany podczas łódzkiego festiwalu Soundedit. 

poniedziałek, 26 października 2020

Koncerty Voo Voo w Kuźni Kulturalnej ponownie przełożone

No niestety. Koncerty Voo Voo planowane w warszawskiej Kuźni Kulturalnej, zostały ponownie przełożone. 
Koncert pierwotnie planowany na 6 kwietnia, potem na 27 października, teraz ma się odbyć 25 stycznia.
Natomiast koncert pierwotnie planowany na 7 kwietnia, potem na 28 października, został przełożony na 26 stycznia.
Obym się mylił ale te terminy wydają mi się zbyt optymistyczne. 


 

Fisz o nowej płycie Waglewski Fisz Emade w rozmowie z Agnieszką Szydłowską

 

Nie ma zbyt wielu wywiadów, które towarzyszą najnowszej płycie zespołu Waglewski Fisz Emade, zatytułowanej "Duchy ludzi i zwierzat". Ale oto jest kolejny. Tym razem Fisz przepytywany jest przez Agnieszkę Szydłowską. Nie chcę streszczać tej rozmowy, gdyż wolę zachęcić do samodzielnego wysłuchania. Powiem tylko tyle, że Fisz niedawno udzielił już baaardzo długiego wywiadu dla Tok FM, ale z pewnością nie jest tak, że wtedy powiedział już wszystko co miał do powiedzenia. Ten wywiad jest zupełnie inny.
Jedna tylko taka moja uwaga do tej rozmowy, gdyż nie lubię zbytnich uproszczeń: Agnieszka Szydłowska mówi, że artyści od lat nie żyją już ze sprzedaży płyt tylko z biletów na koncerty. No nie do końca. Są tantiemy od organizacji zajmujących się ochroną praw autorskich twórców, są jakieś pieniądze z serwisów streamingowych, YouTubów itd. W przypadku artystów, którzy mają rozpoznawalne nazwiska i duży dorobek, są to pokaźne pieniądze, o czym opowiadał kiedyś na przykład Muniek w pamiętnym wywiadzie dla "Zwierciadła". 
Wywiad z Fiszem dostępny jest TUTAJ

niedziela, 25 października 2020

Voo Voo zaprezentowało album "Anawa 2020" w łódzkiej Wytwórni.

Po około roku przerwy, pierwszy raz byłem wczoraj na koncercie Voo Voo. Przez ostatnie 30 lat, nie przypominam sobie takiej sytuacji abym przez rok czasu nie był na żadnym koncercie zespołu Wojciecha Waglewskiego. Chciałbym powiedzieć, że szedłem z radością ale nie. Tylko wczoraj ponad 13500 zachorowań na Covid. Zatem szedłem ze strachem. No bo przecież jakieś koncerty przez te 12 miesięcy zespół grał. Wystarczyło pojechać i obejrzeć występ. Wcześniej jednak nie zdobyłem się na takie ryzyko a teraz też zmotywowały mnie głównie dwa czynniki: po pierwsze premiera nowej płyty a po drugie, pojawiły się informacje, że może to być jedyny koncert z tym materiałem. Zatem takiego wydarzenia nie mogłem przegapić. Założyłem dwie maseczki jedna na drugą, na samym spodzie jeszcze filtr KN95 i poszedłem na Voo Voo. 
Nie będę ukrywał, przyznają to i nazywam po imieniu, że podszedłem do sprawy bardzo egoistycznie i do końca liczyłem na to, że udział publiczności w tym wydarzeniu zostanie odwołany. Przy czym wiedziałem, że koncert odbędzie się nawet do pustej sali na potrzeby streamingu. Jest mi niezwykle bliska ideologia pana, który zasłynął tym, że gdy postanowiono że mecz jego ukochanej drużyny ma się odbyć bez publiczności, wynajął dźwig i oglądał z wysięgnika. Dlatego wiedziałem, że nawet jak odwołają udział publiczności, ja i tak obejrzę. Choć bym się miał przebrać za śmietnik to wejdę i obejrzę. Tyle że bezpieczniej przy pustej sali.
Koniec końców, publiczność na koncercie była ale muszę powiedzieć, że łódzki klub Wytwórnia jak zawsze stanął na wysokości zadania. Wszystko było tak zorganizowane, że można było czuć się względnie bezpiecznie.
Kto był wśród publiczności to był a jeśli się ktoś nie odważył aby przyjść to moim zdaniem trzeba to uszanować. 
Jeżeli chodzi o sam koncert... Najłatwiej byłoby napisać: wszyscy oglądaliście streaming, więc wiecie jak było. Niestety już kilkanaście minut przed koncertem otrzymałem pierwsze sygnały, że jest problem z oglądaniem transmisji. Czyli powtórka z rozrywki. Powiem tylko tak: nie mogę napisać ile kosztowała transmisja koncertu Michała Bryndala "U Jadźki", bo to zapewne objęte jest jakąś tajemnicą handlową, ale za bardzo niewielkie pieniądze udało się zrobić super fajnie zrealizowaną transmisję występu gdzieś tam z ogródka. Co więcej, udało się przeprowadzić transmisję koncertu Voo Voo z malutkiego festiwalu odbywającego się we wsi Czeremcha. Największy problem jest z tymi dużymi, miejskimi wydarzeniami. A ludzie płacą i się wściekają. Moim zdaniem w tej sytuacji należy zrezygnować z bezpośrednich płatnych transmisji na rzecz płatnych koncertów w systemie VOD. Czyli koncert najpierw jest rejestrowany, następnie wykupuje się dostęp i można go obejrzeć powiedzmy przez tydzień. Tak na przykład zrobił ostatnio L.U.C wraz z orkiestrą AUKSO. Zostawiam to pod rozwagę osobom decyzyjnym. Nie może tak być, że ludzie płacą aby obejrzeć swój ukochany zespół i dostają figę z makiem.
Zatem jeśli chodzi o wczorajszy występ, wiadomo iż zespół Voo Voo znany jest z bardzo dobrych płyt i jeszcze lepszych koncertów. Czy wczorajsze wykonanie podczas festiwalu Soundedit było lepsze od tego co możemy usłyszeć na płycie? Moim zdaniem tak. To, co zaprezentowali muzycy, nie różniło się jakoś drastycznie od wersji albumowej. Były pewne różnice ale wiemy dobrze, że Voo Voo potrafi na potrzeby koncertów całkowicie przearanżować swoje kompozycje i na przykład zagrać "Flotę" w wersji country. Wczoraj nie było miejsca na podobne eksperymenty. Raczej skupiono się na tym aby dobrze zagrać i to się udało. Całość wypadła bardzo fajnie. Tylko Spięty był bardzo spięty. Tutaj słowo wyjaśnienia. Nic nie mam do Spiętego. Widziałem ogromną ilość koncertów Lao Che. Byłem w Jarocinie kiedyś dawno temu, gdy publiczność bezlitośnie wygwizdała zespół ale byłem też na różnych Openerach, Woodstockach, 
Olsztyn Greenach itd. Bardzo fajny zespół, chociaż uważam, że jego formuła się wyczerpała. Natomiast myślę, że Grechuta to zwyczajnie nie jest repertuar dla Spiętego. Nie odnajduje się w tym, nie czuje tego i tyle. Tak samo jak piosenka "Welcome to the jungle" nie jest dla Wagla, tak Grechuta nie jest dla Spiętego. 
Koncercik był krótki ale krótka jest również płyta. 
Występ trwał jakieś 30-40% dłużej niż płyta i z tego prostego faktu, można można wyciągnąć bezpośredni wniosek, że usłyszeliśmy nieco dłuższe wersje utworów od tych, które znalazły się na płycie. 
Oczywiście największe show zrobił Krzysztof Zalewski, który wystąpił również na bis. Tutaj po raz kolejny szacunek, bo widziałem gdzieś tam w mediach społecznościowych, że był namawiany do jakichś politycznych deklaracji podczas tego występu. Ale widać, że najwyraźniej umie odróżnić wiec od koncertu. 
Cóż można powiedzieć więcej? Żal mi tych, którzy chcieli obejrzeć koncert online i się nie udało. Moja opowieść Wam tego nie zastąpi. 
Mój udział w tym wydarzeniu był dla mnie aktem jakiejś mojej odwagi połączonej z głupotą, bo jakoś nie mam przekonania, że koncerty są w tej chwili najbardziej niezbędną rzeczą wobec tak ogromnego ryzyka. Są mi potrzebne ale czy aż tak aby ryzykować zdrowie swoje i bliskich? Z drugiej strony było to wydarzenie bardzo wzruszające. Zobaczyć wreszcie Wojtka z ekipą, po tak długim czasie, zdrowych i w świetnej kondycji... Było warto. 
Dodam, że po koncercie zespół nie wyszedł podpisywać płyt i tutaj ogromny szacunek za taką decyzje. Jeśli wszystko się dobrze skończy, będzie jeszcze czas na podpisywanie płyt i na wiele innych rzeczy

Pozdrowienia

Doszły mnie słuchy na temat pewnego Pana, który ponoć codziennie, jeszcze zanim zje śniadanie, czyta tego bloga a potem przez resztę dnia chodzi wkurwiony.
Nie wiem czy zdążyłem przed śniadaniem ale chciałbym bardzo serdecznie, gorąco wręcz, pozdrowić tego Pana i przypomnieć, że złość piękności szkodzi. Życzę dużo uśmiechu na resztę dnia.

piątek, 23 października 2020

Wojciech Waglewski - wywiad dla PAP

Z okazji premiery albumu "Anawa 2020", Wojciech Waglewski udzielił wywiadu dla PAP. 
"Anawa 2020" nie jest kopią płyty "Marek Grechuta & Anawa". To jest przypomnienie tego, że ta płyta w ogóle wyszła. Myślę, że bardzo niewielu młodych ludzi pamięta o istnieniu takiej formacji i takiego artysty, jak Anawa i Marek Grechuta, bo raczej w mediach pojawiają się okazjonalnie. (...)
W Polsce muzyki wybitnych artystów wciąż tworzących i tych, co odeszli, słucha się najczęściej z okazji rocznic. Nie ma ciągłości między przeszłością a teraźniejszością. Tymczasem na całym świecie popularne jest granie nieustanne, powroty do twórczości wielkich." - mówi Wojciech Waglewski. 
Myślę, że to opinia mocno dyskusyjna. Ja przynajmniej nie odnoszę takiego wrażenia. Słyszę co gra się w radiu i telewizji, jeżdżę na różne festiwale, gdzie bardzo często są różne koncerty "w hołdzie", a na sam koniec słyszę co młodzi ludzie śpiewają przy ogniskach i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo tam współczesnych utworów nie śpiewa się praktycznie wcale. Oczywiście są artyści niszowi, którzy choćby nie wiem co się stało, nie wejdą do mainstreamu (nie szukając daleko: Tie Break) ale tak już jest. 
Wydaje mi się, że pewnie wiele zależy od tego, kto na słuchaniu jakich kanałów się skupia. W każdym razie nawet na podstawie liczby odtworzeń na YouTube, widać że utwory Marka Grechuty na brak popularności nie narzekają. A YouTube ma w tej chwili gigantyczne znaczenie. Często można się tam ogromnie zdziwić, gdy okazuje się że w życiu nie słyszeliśmy o naszych polskich wykonawcach, których nagrania mają po 15-20 milionów odtworzeń. Bo poza YouTube, kompletnie nikt tego nigdzie indziej nie puszcza. I to mówi tylko o jednym: radio i telewizja to tylko jakiś wycinek tortu pod nazwą: czego ludzie słuchają?
Mamy też milion radyjek internetowych, w tym już aż dwa "najlepsze na świecie", więc nawet jeżeli jest źle (a ja tak nie uważam), to z pewnością będzie dobrze. 
Pamiętajmy też, że są stacje takie jak Radio Złote Przeboje, Kino Polska Muzyka i inne, które od lat żyją z przypominania różnych staroci.
Wywiad dla PAP jest też drugim wywiadem, w którym Wojciech Waglewski tłumaczy dlaczego dwa kawałki z oryginalnej płyty Anawy i Marka Grechuty, nie zostały przez Voo Voo nagrane. Tutaj trudno w jakikolwiek sposób polemizować, ale chyba każdy sympatyk Grechuty przyzna, że trochę jednak szkoda. 
Cały wywiad dostępny jest TUTAJ 


czwartek, 22 października 2020

Cokolwiek ujęte - pierwszy teledysk Akustyk Amigos

Dzisiaj swoją premierę ma pierwszy teledysk zespołu Akustyk Amogos, zatytułowany "Cokolwiek ujęte". Cóż można powiedzieć? Kto by pomyślał, że w czasach pandemii można tworzyć takie ładne teledyski?

Wojciech Waglewski na Jazz Jamboree 2020 - transmisja online

 

Ci, którzy siedzą w necie od rana do nocy, śledząc aktywność Wojciecha Waglewskiego, już wiedzą. Zatem jest to informacja dla normalnych osób. 
Dziś o godzinie 19:00 w warszawskim klubie Stodoła, w ramach 62. Jazz Jamboree odbędzie się koncert Milo Kurtis Ensemble z udziałem Wojciecha Waglewskiego, Leszka Możdżera i Andy'ego Shepparda.
Koncert będzie transmitowany online na FB Jazz Jamboree. 
EDIT: Transmisja będzie chyba jednak na FB Narodowego Centrum Kultury.
EDIT 2: Kto nie oglądał, może nadrobić tę stratę TUTAJ

Voo Voo, Grechuta, Anawa - czyli dla każdego coś miłego

Jutro do sklepów trafi album "Anawa 2020". I tak oto dość niespodziewanie doczekaliśmy się premiery kolejnej płyty... Voo Voo. Pierwsze informacje na temat tego wydawnictwa rodziły pewne wątpliwości dotyczące tego, czyja to właściwie jest płyta ale ostatecznie okazało się, że Voo Voo. Chociaż tak naprawdę, do tej pory nie jest to od pierwszej chwili oczywiste dla kogoś kto o tej płycie nie słyszał ale weźmie ją do ręki gdzieś w sklepie. Front okładki mówi nam o różnych artystach w tym o Wojciechu Waglewskim i Voo Voo. A Wojciech Waglewski to nie Voo Voo? Wygląda to jak jakaś płyta w stylu "United Artists" albo coś podobnego. O tym, że to płyta Voo Voo, nie dowiemy się również oglądając grzbiet okładki. Dowiadujemy się o tym dopiero zaglądając do listy utworów, znajdującej się na odwrocie. Sama okładka graficznie bardzo fajna ale wprowadza jakąś formę dezinformacji. 
Powiedzmy sobie od razu: album jest formą wielkiego oddechu od zawartości trzech poprzednich wydawnictw zespołu. Co prawda dwie poprzednie płyty Voo Voo bardzo mi się podobały ale tak zupełnie szczerze, to zbyt dużo było tam dla mnie ciszy, spokoju i stateczności. Takiej atmosfery zasypiania albo wręcz umierania. Owszem, były kompozycje żywsze, na przykład "Się poruszam 1" ale w skali trzech kolejnych albumów, było tego trochę mało. Od dłuższego czasu marzyła mi się płyta będąca manifestem pod hasłem: ja żyję! Płyta w rytmice powiedzmy "Frontu Torowania Przejść" albo piosenki "Jestem jak pijany". Taka płyta, po zagraniu której na koncercie, Michał Bryndal miałby problem przez dwa dni aby podnieść się z łóżka. Taka płyta, która dawałaby gwarancję, że nikt podczas słuchania nie uśnie.
Album "Anawa 2020" to jeszcze może nie jest to o czym myślałem ale z pewnością zmierza w tym kierunku bardziej niż poprzednie. Muzycznie płyta nie jest pozbawiona elementów charakterystycznych dla Voo Voo ale gdzieś tak w połowie składa się z brzmień dla zespołu zupełnie nowych. Zatem dostajemy na niej ogromną dawkę nowego, w sporej mierze eksperymentalnego Voo Voo. Równocześnie jednak możemy zaobserwować ciekawą rzecz: jeśli posłuchamy sobie kolejno utworów "Środa" z płyty "7", "Niespiesznie 2" z płyty "Za niebawem" oraz "Zadymka" z albumu "Anawa 2020", dość łatwo powinniśmy dostrzec pewne podobieństwo pomiędzy tymi utworami. Owo podobieństwo tworzy nam kolejne nowe brzmienie zespołu, które możemy dopisać do całego arsenału brzmień, kojarzących się z Voo Voo już wcześniej. 
Oczywiście można sobie stawiać pytanie, czy artyści o tak ugruntowanej pozycji jak Voo Voo, powinni i czy potrzebują nagrywać covery innych artystów? Odpowiedź na takie pytanie nie jest łatwa ale ja uważam, że nie ma w tym nic złego. Być może jest w tym jakaś wiara w pewną sprawiedliwość dziejową, polegająca na tym, że jeżeli my będziemy pamiętali o twórczości innych, to inni będą w przyszłości pamiętali o naszej twórczości. Poza tym to dosyć miłe, gdy wielcy artyści, w swej wielkości potrafią uchylić czoła przed wielkością innych. Z pewnością jednak utwory z pierwszej płyty Marka Grechuty z zespołem Anawa, to utwory do których warto wracać i warto utrwalać je w świadomości kolejnych pokoleń. I tak szczerze, to gdy patrzę jak niektórzy wykonawcy potrafią zmasakrować dawne przeboje w swoich nowych wersjach, to chyba lepiej aby covery nagrywali ludzie, którzy wiedzą co robią. Ważne jest tutaj to, co powiedział Wojciech Waglewski, że to nie może być karaoke. Myśl niby oczywista ale istotna, bo gdyby okazało się, że zespół formatu Voo Voo zrobił karaoke, przekładając aranże w skali 1:1, myślę że krytyka, łącznie ze mną, nie zostawiłaby na tej płycie suchej nitki. Na szczęście, wydaje mi się, że grupa Wojciecha Waglewskiego nie byłaby do tego zdolna nawet teoretycznie. 
Wiadomo, że są dwie strony tego przedsięwzięcia. Z jednej strony te utwory są bardzo bezpieczne do nagrywania. Są tak skonstruowane, że trudno je schrzanić. Ludzie je bardzo lubią i samo to niesie już potencjał pozytywnego odbioru. Sam bardzo lubię te piosenki i nie wiem co by się musiało zdarzyć aby nowa płyta Voo Voo mi się nie podobała. Z drugiej jednak strony, są to utwory dość chętnie nagrywane i wykonywane przez innych wykonawców. Zatem nagrywając swoją wersję, trzeba się liczyć z możliwymi porównaniami do tego, co zrobili już inni. Wojciech Waglewski wraz ze swoim zespołem, mając zapewne świadomość tego ryzyka, postanowili się z nim jednak zmierzyć. I uważam, że dobrze zrobili. 
Voo Voo ma w swoim dorobku kilka albumów, które ktoś kiedyś ładnie nazwał "nieregularnymi". Chodzi tu o takie płyty, które są jakby poza głównym nurtem twórczości zespołu (przy całej świadomości tego, jak trudno określić ów główny nurt). Myślę, że do takich "nieregularnych" płyty należy właśnie zaliczyć najnowsze wydawnictwo. Przy czym (z racji formuły opartej na zaproszonych gościach) najłatwiej tu oczywiście o skojarzenia z albumem "Placówka' 44".
No właśnie. Goście... Największym "błędem" było zaproszenie Krzysztofa Zalewskiego, który najzwyczajniej pozamiatał na tej płycie i przyćmił wszystkich. Nie żebym był jakimś fanem tego artysty ale muszę przyznać, że z roku na rok, jestem pod coraz większym wrażeniem jego talentu i darzę go coraz większym szacunkiem. I to się nie bierze znikąd. Jest ku temu sporo powodów. A kolejnym powodem jest właśnie udział na płycie "Anawa 2020", który uważam, za znakomity. 
Zupełnie inaczej rzecz się ma w przypadku "Spiętego", którego udział w tym przedsięwzięciu uważam za jakąś kompletną pomyłkę przy pracy i najlepiej całkowicie przemilczę. Chociaż, pozytywne jest to, że zespół spróbował zaprosić do współpracy kogoś, z kim wcześniej nic za bardzo nie robił. 
Pozostali goście co najmniej dali radę i nie ma wstydu. Płytę promuje singiel "Zadymka" z udziałem Katarzyny Nosowskiej. Obok tej postaci nie można przejść tak zwyczajnie. Trzeba tu wspomnieć, że w przeszłości nagrała z zespołem Voo Voo kilka piosenek, w tym dwa (jeśli można tak powiedzieć) duety, które klasyfikuję w absolutnie ścisłej czołówce duetów nagranych przez ekipę Wojciecha Waglewskiego. Myślę tu o utworach: "Wzgórze" oraz "Piosenka kobieca" (z płyty Wojciecha Waglewskiego "Jasne błękitne okna"  ale nagranej w prawie pełnym składzie Voo Voo). Utwór "Zadymka" nie jest tak znakomity jak dwa wymienione wcześniej ale i tak jest w porządku. 
Utwór "Niepewność" moje myśli kieruje ku Michałowi Bryndalowi, którego podejrzewam o pomysł na ten aranż. Mogę się mylić ale moim zdaniem byłoby to w stylu Brynda. Pomijając oczywiście głos Wojciecha Waglewskiego, dopiero w drugiej połowie tego utworu słyszymy tutaj vuvowskie brzmienia. Pierwsza część jest całkowitym eksperymentem. Ten kawałek jest fantastycznym przykładem na to, jak Wojciech Waglewski oraz Voo Voo, potrafią pięknie stawiać kotwice pomiędzy starymi i nowymi brzmieniami, tworząc tym samym stylistyczną ciągłość. Ktoś mógłby powiedzieć, że zespół Voo Voo jest zespołem Voo Voo, ma swoje nawyki i z tego wynika ciągłość. Oczywiście tak ale to zbytnie uproszczenie. Jest rzeczą naprawdę godną uwagi, to na ile sposobów grupa potrafi wplatać różne stare motywy w zupełnie nowe brzmienia.
"W dzikie wino zaplątani" to show w wykonaniu wspomnianego już Krzysztofa Zalewskiego ale to jest też taki utwór, w którym każdy z członków Voo Voo odgrywa ważną rolę. Istotne w tej aranżacji są partie Karima, ważny jest Michał Bryndal, oczywiście sax Mateusza i gitara Wojciecha. Wszystko razem wydaje się wyważone dokładnie tak, jak być powinno. W tym miejscu może warto wspomnieć, że z tym utworem mierzył się kiedyś również Mateusz Pospieszalski, tworząc aranże na potrzeby albumu "Na Siedem" zespołu Zakopower. 
W utworze "Twoja postać", w klimat kompozycji wprowadza Mateo. Muzycznie bardzo fajny kawałek. Wokalnie najgorszy na całej płycie. Takie jest moje zdanie.
Utwór "Nie dokazuj", czyli Voo Voo, Krzysztof Zalewski i Kasai. Cóż można powiedzieć? 10 na 10. Tutaj myślę, że fani Marka Grechuty nie wybaczyliby zespołowi Wojciecha Waglewskiego, gdyby ten utwór został nagrany słabo. Ale jest nagrany świetnie. 
"Będziesz moją panią" to kompozycja, w której słyszymy Voo Voo, Kasai i Spiętego. Muzycznie rewelacja. Dominuje Michał Bryndal i Mateo. Spięty na szczęście nieco lepiej niż w poprzednim kawałku. W każdym razie nie dał rady go całkowicie skopać. Można powiedzieć: ufff. Bo byłoby bardzo szkoda.  
Utwór "Piosenka"... Tutaj szalenie ważna jest dykcja. W przeciwnym razie można usłyszeć coś zupełnie innego, niż autor miał na myśli. A już był taki kawałek Voo Voo, który z powodów wymowy właściwie jednego słowa, nie trafił nigdy na żadną płytę. Ale ok. Głosowo Wojciech Waglewski wpasował się w tę pieśń znakomicie. Utwór też ok, chociaż mam wrażenie, że tam jest jeszcze miejsce na to aby coś z nim więcej zrobić. 
Utwór "Korowód", czyli samo Voo Voo. Generalnie bardzo odważny eksperyment bo trzeba dużo przewrotności aby z tego kawałka zrobić balladę. Ale miało nie być karaoke, miały być własne aranżacje, zatem brawo za odwagę. Nie wiem jak to potraktują ortodoksyjni fani Grechuty, jednak uważam że jest w tym wykonaniu sporo elementów, które powinny się podobać. 
Bo z tym albumem chyba tak jest, że znacznie mniejsze znaczenie ma to, na ile spodoba się sympatykom Voo Voo. Bardziej chyba liczy się to, co powiedzą wielbiciele twórczości Marka Grechuty. Ja co prawda się do nich zaliczam ale chyba nie dość radykalnie aby się wypowiadać.
No i taka jest ta płyta. Przynajmniej w moim odbiorze. Nie chcę się zastanawiać ile gwiazdek bym jej dał, gdybym musiał. A też nie mam wrażenia, że zespół nagrywał ten album aby walczyć o gwiazdki oraz recenzje zatytułowane "dzieło życia". Myślę, że raczej chodziło o to, aby nagrać dobrą płytę, którą będzie się miło słuchało. I to się udało. Mi się podoba. Bo to Voo Voo, bo to utwory, które bardzo lubię, zagrane w nowych, fajnych aranżach. Dodam tylko, że oczywiście wysłuchałem album wielokrotnie i raz słuchałem w towarzystwie osoby, która zwyczajnie nie znosi Voo Voo (tak, tak, zdarzają się tacy ludzie). I ta osoba powiedziała tylko: no, taką płytę to ja mogę słuchać.
Dla Wojciecha Waglewskiego było to drugie duże zderzenie z piosenkami Marka Grechuty. Wcześniej przecież miał bardzo istotny wkład w świetnie przyjęty album "Projekt Grechuta". 
Na sam koniec refleksja niezwiązana bezpośrednio z tą płytą. Obecny rok jest naprawdę straszny. Ale szukając dobrych rzeczy w świecie rzeczy złych, w ciągu czterech miesięcy otrzymaliśmy płytowego trójpaka. Najpierw solową płytę koncertową Wojciecha Waglewskiego, potem płytę Wagla z synami a teraz do tego dochodzi album Voo Voo. Czyli jak za czasów największej aktywności Wojciecha Waglewskiego. Nie mam wiedzy; być może plany od początku były takie ambitne a być może to by się nie wydarzyło gdyby nie pandemia. Ale sympatycy Wagla (nie cierpię słowa "fani", gdyż kojarzy mi się z fanatykami), mają powody do radości.